Panika związana z koronawirusem sprawiała, że ludzie rzucili się na półki sklepowe. Znikała żywność, papier toaletowy, modła i środki dezynfekujące. Dane opublikowane przez Nielsen pokazują, jak była skala naszego zakupowego szaleństwa.
Między 2 a 8 marca sprzedaż mydła wzrosła o 153 proc., papieru toaletowego o 56 proc., ryżu o 127 proc., mąki o 112 proc., a makaronu o 92 proc. - wynika z badań Nielsena, na które powołuje się „Rzeczpospolita”.
Co więcej, wartość całego koszyka wzrosła o 13 proc. w porównaniu do tego samego tygodnia rok wcześniej.
Jak tłumaczy Nielsen, wzrosty, które w Polsce zanotowane, są normalnym zjawiskiem. Wraz z pojawieniem się informacji o pierwszych przypadkach zachorowań zaczęliśmy się bardziej interesować zdrowiem, kupować produkty sanitarne oraz artykuły spożywcze na zapas – to była pierwsza fala zakupowa.
Druga nastąpiła, kiedy wzrosła liczba zachorowań, a instytucje państwowe uruchamiały działania kryzysowe na szczeblu krajowym – wtedy bowiem zaczęliśmy się przygotowywać do kwarantanny. Jak czytamy w „Rzeczpospolitej” na tym etapie jesteśmy teraz w Polsce.
Kiedy zamknięto szkoły, ruszyliśmy do sklepów
Jak już pisaliśmy w ubiegłym tygodniu, kiedy polski rząd podjął decyzję o zamknięciu do 25 marca wszystkich placówek edukacyjnych: żłobków, przedszkoli, szkół, uczelni oraz kin, teatrów i bibliotek Polacy wpadli w panikę i szturmem ruszyli do sklepów.
Tłumy w sklepach pokazały, że ludzie się po prostu boją. Koronawirus, jak każdy inny wirus, to jest coś, czego nie widzimy. Do tego wiemy, że nie ma na niego lekarstwa, że liczba zarażonych jest z każdym dniem coraz wyższa i należy oczekiwać, że będzie nadal rosła. Ludzie się po prostu wystraszyli – tłumaczyła w rozmowie z INNPoland.pl dr Jolanta Tkaczyk, ekspert ds. konsumenckich z Akademii Leona Koźmińskiego.
To historia i to, co działo się w sklepach, pokazuje, jak duży jest strach i jak ludzie próbują sobie z nim poradzić. Do całej sprawy trzeba jednak podejść na chłodno, pragmatycznie. Teraz dodoatkowo potwierdzają to dane opublikowane przez Nielsena.
Nie tylko Polacy rzucili się na papier toaletowy
Nie jesteśmy jednak odosobnieni w swoich działaniach. Informowaliśmy was o tym, że panika związana z koronawirusem sprawiała, że na wyczerpaniu są też zapasy papieru toaletowego w Australii. Woolworths, największa sieć supermarketów w Australii, poinformowała nawet, że ogranicza sprzedaż papieru toaletowego do czterech opakowań na jednego klienta.