– Od tygodni żyjemy w warunkach pandemii. Każdy z nas musiał dostosować swoje życie do nowych okoliczności, zarówno prywatnie, jak i zawodowo. Każdy z nas może powiedzieć o tym, czego mu najbardziej brakuje. I mogę zrozumieć, że każdemu wydaje się, iż to życie w warunkach pandemii trwa już bardzo długo – mówiła Angela Merkel.
– To nie spodoba się nikomu, ale jest prawdą: nie jesteśmy w końcowej fazie pandemii, ale ciągle na jej początku. Będziemy musieli jeszcze długo żyć z tym wirusem – cytuje kanclerz next.gazeta.pl.
Systemy ochrony zdrowia
Według Merkel, jeszcze przez długi czas "centralnym problemem polityki w Niemczech i Europie" będzie to, by nie dopuścić, aby systemy ochrony zdrowia zostały przeciążone.
Kanclerz przyznała też, że pandemia to „bezczelne” wyzwanie, rzucone demokracji, bo ogranicza "nasze kluczowe prawa i potrzeby".
– Taką sytuację można zaakceptować tylko wówczas, gdy powody ograniczeń są przejrzyste i zrozumiałe, gdy krytyka i sprzeciw nie tylko są dozwolone, ale i pożądane oraz gdy wzajemnie są wysłuchane – podkreśliła, dodając, że żadna decyzja nigdy nie była dla niej trudniejsza, niż ograniczenie swobód.
A jednak dzięki trzymaniu się surowych zasad, dyscyplinie i cierpliwości w ostatnich tygodniach udało się spowolnić rozprzestrzenianie się wirusa w Niemczech, a jednocześnie zwiększyć możliwości szpitali oraz przeprowadzenia testów na COVID-19. Nasi sąsiedzi, jak pisaliśmy w INNPoland.pl, przeznaczyli na to jednak wiele środków.
"Stąpamy po najcieńszym lodzie"
Merkel ostrzegła, że choć statystyki nowych zakażeń wskazują, że "sytuacja rozwija się we właściwym kierunku", to jest "zwodnicza" – Stąpamy po cienkim lodzie, powiedziałabym nawet, że po najcieńszym – powiedziała Angela Merkel, tłumacząc, że aktualne dane o zachorowaniach odzwierciedlają rzeczywistość sprzed około 10 dni.
– Jeśli na początku tej pandemii wykażemy możliwą największą wytrwałość i dyscyplinę, to szybciej będziemy w stanie przywrócić życie gospodarcze, społeczne i publiczne, i to trwale – zaapelowała do Niemców.