– Ta zmiana o rewolucyjnym charakterze. Była już wcześniej zapowiadana, ale w obliczu kryzysu taki wehikuł mógłby być bardzo pożyteczny dla polskich przedsiębiorców. Przyczyniłby się do zwiększenia poziomu inwestycji i pomógł w odbudowie firm po koronawirusie – komentuje dla "DGP" Bartosz Mazur, doradca podatkowy i menedżer w Gekko Taxens.
Inwestycja w gospodarkę
O tym, że
estoński CIT zostanie wprowadzony w 2021 r., mówił już w grudniu wiceminister finansów Jan Sarnowski. Zmiana w pierwszym roku obowiązywania ma kosztować Polskę 3,5 mld zł. To jednak – jak zauważył – inwestycja w polską gospodarkę, która szybko się zwróci.