W marcu międzynarodowy ruch turystyczny zmalał niemal o 60 proc. Wszyscy już wiedzą, że wynik dla całego roku może być jeszcze gorszy. Ucierpią na tym turystyczne potęgi. Całą branżę turystyczną czeka niemała rewolucja.
Turystyka w styczniu i w lutym funkcjonowała jeszcze normalnie; wszystko padło dopiero w marcu. Światowa Organizacja Turystyki Narodów Zjednoczonych (UNWTO) podała, że na zagraniczny wypoczynek wybrało się 67 mln mniej turystów niż rok temu.
A organizatorzy ich wypoczynku stracili przez to około 80 mld dol. Niestety w międzynarodowej turystyce to dopiero początek dramatu.
Trzy scenariusze
Gazeta.pl podaje, że organizacja rozpatrzyła trzy scenariusze. W pierwszym założono, że granice zaczną być stopniowo otwierane w lipcu. Wtedy też zaczną być znoszone ograniczenia w podróżowaniu, w tym w ruchu lotniczym, kluczowym dla funkcjonowania masowej turystyki międzynarodowej.
W scenariuszu drugim stanie się to z początkiem września, a w trzecim dopiero z początkiem grudnia.
Jeżeli spełni się pierwszy scenariusz, oznacza to, że w całym roku międzynarodowy ruch turystyczny będzie mniejszy o 58 proc., jeżeli drugi, to spadnie o 70 proc., a jeżeli trzeci, to o 78 proc.
Branżę czeka niemała rewolucja
Tak jak pisaliśmy niedawno, obawa przed zakażeniem koronawirusem powstrzymuje wielu ludzi przed zwykłym zrobieniem zakupów w osiedlowym spożywczaku, nie mówiąc o podróżach i egzotycznych wycieczkach za granicę, podczas których o zachowaniu sterylnej czystości zwykle nie ma co marzyć.
Choć na razie podróżowanie jest zawieszone, trudno spodziewać się, że gdy ograniczenia zostaną zniesione, wszystko wróci do starych norm - mówił w rozmowie z INNPoland.pl Marek Migdal, prezes Forum Turystyki Regionów.