W tej branży jesteśmy europejskim liderem. Jakością, terminowością i ceną opanowaliśmy najbardziej lukratywne rynki Europy. Dość powiedzieć, że czas produkcji jednej gotowej trumny skrócił się u naszych producentów do zaledwie 30 minut.
Już pod koniec lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku polscy producenci trumien podjęli próbę sprzedaży swoich produktów w zachodniej Europie. Chodziło głównie o wejście na najbardziej lukratywny rynek niemiecki.
Wspomnienia Kubinki
Na początku szło im ze zmiennym szczęściem, jak wspomina jeden z pierwszych graczy na rynku Roman Kubinka, prezes przedsiębiorstwa Kubinka z Rawicza, o którym pisze Deutsche Welle.
− Ładowaliśmy trumny do samochodu i mając dwa, trzy adresy jechaliśmy do Niemiec. Pokazywaliśmy trzy rodzaje trumien prosząc, by je zechciano obejrzeć. Wtedy masowo nam odmawiano albo domagano się niższych cen − wspomina Kubinka dodając równocześnie, że było w tym coś strasznego.
Jeszcze wtedy jego firma nie posiadała nowoczesnego parku maszynowego, a Niemcy mieli wyśrubowane wymagania co do jakości towaru.
Obecnie ma 35 odbiorców hurtowych w całych Niemczech, a jego zakłady produkują 120 tys. trumien rocznie, z czego aż 95 proc. przeznaczone jest na eksport do Republiki Federalnej - podaje Deutsche Welle.
Lider polskiego rynku
"Posiadamy najnowocześniejszy park maszynowy nieporównywalny z żadnym innym miejscem w Europie" - pisze o sobie firma Lindner z Wągrowca. "A wiele jego elementów to urządzenia prototypowe, które zostały zaprojektowane specjalnie na nasze potrzeby" − dodają.
Dzięki maszynom czas wykonania jednej gotowej trumny skrócił się do 30 minut.
Sam proces pozyskiwania materiału do produkcji trumien odbywa się na maszynach amerykańskiej firmy Wood-Mizer - światowego lidera w produkcji maszyn do obróbki drewna. "Następnie każdą deskę suszymy, aby osiągnęła odpowiednią wilgotność. Zapewnia to najwyższą jakość i długowieczność finalnego wyrobu" - podaje firma.
Jej założycielem jest Zbigniew Lindner, a roczna produkcja to ponad 180 tys. trumien. Lindner sporo w swój biznes zainwestował, może przygotować przygotować nawet tysiąc wzorów, co oczywiście przekłada się na wielkie pieniądze.
Bo jego firma jest jednym z liderów rynku w Niemczech, krajach skandynawskich czy Wielkiej Brytanii, a więc najzamożniejszych krajów świata, gdzie społeczeństwo szybko się starzeje, a tego rodzaju biznes kwitnie, nawet mimo ostatnich zawirowań na rynku.
Co ciekawe, Lindner od niedawna współpracuje też z muzułmanami i bardzo sobie tę współpracę chwali.
Rynek ogromnych możliwości
Z danych Federalnego Urzędu Statystycznego wynika, że co roku tylko w Niemczech umiera około 950 tys. osób. W Polsce w 2018 r. zmarło ponad 414 tys. osób.
Polscy producenci, jak nieczęsto się do tej pory zdarzało, potrafili wyrobić sobie na nim doskonałą markę i pozycję głównie dzięki wysokiej jakości, terminowości dostaw i konkurencyjnej cenie.
Obecnie 50-60 proc. trumien produkowanych w Polsce jest eksportowanych na rynek niemiecki, dzięki czemu polscy producenci wyparli z niego w dużej części niemiecką konkurencję.
Deutsche Welle podaje, że w Niemczech obecnie działa tylko 15 średnich firm produkcyjnych oraz pojedyncze, niewielkie zakłady stolarskie zajmujące się dodatkowo produkcją trumien.
Razem wytwarzają około 200 tys. trumien rocznie. Tymczasem każdego dnia w Niemczech potrzeba ich około 2600.
Prezes potwierdza
Prezes Polskiej Izby Branży Pogrzebowej Robert Czyżak potwierdza w rozmowie z INNPoland.pl, że nasi producenci są liderem europejskiego rynku i bardzo dobrze wykorzystali ostatnie lata.
− Faktycznie polskie firmy to obecnie najpoważniejszy gracz na rynku w Europie. Do niedawna jeszcze silni byli producenci z Włoch i Rumunii, ale teraz to my nie mamy konkurencji − stwierdził.
I dodał, że nasza branża wygrywa jakością i ceną, a polscy producenci znaleźli sobie w Niemczech i innych krajach europejskich doskonałe miejsce do sprzedaży.
A nam pozostaje mieć nadzieję, że w ich ślady pójdą kolejne branże i firmy.