Pomimo szumnych deklaracji, cały czas nie podjęto konkretnych decyzji dotyczących budowy elektrowni jądrowej w Polsce. Entuzjazmem co do kosztu inwestycji nie pała też PGE. Ostateczną decyzję co do losu polskiego atomu poznamy najprawdopodobniej po wyborach.
Tuż przed pierwszą turą wyborów prezydenckich Andrzej Duda odbył wycieczkę do USA, podczas której zadeklarował, że to właśnie Amerykanie będą budować w naszych kraju elektrownię jądrową.
Jak jednak zwraca uwagę serwis forsal.pl, poza ogólnymi deklaracjami, wciąż nie podjęto konkretnych działań sygnalizujących, że budowa elektrowni jądrowej w naszym kraju rozpocznie się w przewidywalnej przyszłości. Takim działaniem byłoby rozpisanie oficjalnego przetargu technologicznego.
Publicystyka jądrowa
Ostro krytykuje taką sytuację Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert, którego wypowiedź cytuje forsal.pl.
– Zamiast inwestycji mamy do czynienia z "publicystyką jądrową", która nie przynosi nic nowego i to jest bardzo zła sytuacja bo atom stal się fundamentem polskiej dywersyfikacji energetycznej i zmniejszania emisji CO2, dlatego jak najszybciej powinniśmy zdecydować czy stawiam nadal na atom, czy szukamy innych rozwiązań, a takie już istnieją – stwierdził Jakóbik w wypowiedzi dla MarketNews24.
Jak jednak ocenia ekspert, po wyborach prezydenckich raczej nie będzie już powodów do opóźniania ostatecznej decyzji. A ta nie jest oczywista, gdyż budowa atomu to koszt 100–135 mld zł, do pokrycia którego nie palą się spółki energetyczne Skarbu Państwa. Prace nad projektem ma zacząć spółka córka Polskiej Grupy Energetycznej, jednak PGE ogłosiło, że nie będzie w stanie samodzielnie sfinansować tej inwestycji.
"Technologie jądrowe należą do przeszłości"
W podobnym tonie, co Jakóbik, wypowiadała się niedawno w rozmowie z INNPoland.pl Joanna Maćkowiak-Pandera z Forum Energii.
– Moim zdaniem technologie jądrowe należą już raczej do przeszłości i nasze spółki energetyczne, których wartość w ostatnich latach spadła o 70 proc. po prostu nie są w stanie udźwignąć tak wielkiej inwestycji, kosztu np. 100 mld zł – mówiła.
Zwróciła jednak uwagę, że jeśli decydenci uważają, że inwestycja jest niezbędna, powinni w końcu podjąć konkretne decyzje. – Nie można w nieskończoność podpisywać listów intencyjnych – dodała ekspertka.
Z modeli energetycznych Forum Energii wynika, że w perspektywie 2030 węgiel będzie zastępowany przez źródła odnawialne oraz gaz.
– I to byłoby na tyle. Innych opcji po prostu nie ma. Duża jednostka atomowa nie powstanie w perspektywie kolejnych 15 lat, a inwestycje w węgiel się nie zwracają – ze względu na koszty CO2, koszty węgla i model rynku, z którego wynika, że duże jednostki będą coraz mnie potrzebne – argumentowała Maćkowiak-Pandera.