Całą rodziną wybieracie się na urlop nad morze i wasz portfel już skręca się z bólu na myśl o kwotach, jakie wydacie na jedzenie? Wbrew pozorom, w szczycie sezonu turystycznego, nie jest tak trudno znaleźć jedzenie w normalnych cenach. Trzeba tylko pamiętać o kilku zasadach.
Jeszcze w czerwcu pisaliśmy o tym, że za obiad w barze w nadmorskiej miejscowości, składający się z dwóch kawałków ryby, porcji frytek i surówki, jedna osoba zapłaci około 55 złotych. Zapiekanka z budki to koszt 10 złotych, a pizza z mikrofali – 20 złotych.
Mimo że ceny u przetwórców za kilogram zwykłego filetu z dorsza to około 35-40 złotych, to restauracje sprzedają morskie przysmaki nawet za 120 złotych za kilogram.
Skąd ta czterokrotna przebitka w cenie? Smażalnie tłumaczą, że wynika to z faktu, że ceny ryb drożeją, ponieważ jest ich w morzach coraz mniej z powodu intensywnych połowów. Stąd coraz wyższe ceny w restauracjach.
Jak tanio zjeść na urlopie?
Swoimi sposobami na uniknięcie tego typu szalonych cen podzielił się Maciej Samcik z serwisu Subiektywnie o finansach.
Jak zwraca uwagę, żeby nie spłukać się na urlopowe jedzenie, warto przede wszystkim zejść trochę z "głównego traktu" – kilka minut od morza ceny w smażalniach i restauracjach potrafią być już o kilkadziesiąt procent niższe niż przy plaży. Samcik radzi też, aby sprawdzać opinie na temat wybranego miejsca w serwisach typu Trip Advisor i raczej wybierać restauracje niż smażalnie – ryby znajdziemy w obu typach miejsc, a smażalnie są zazwyczaj zorientowane na turystów.
Dobrze jest również sprawdzić, gdzie stołują się miejscowi – takie miejsca zazwyczaj mają normalniejsze ceny, gdyż klienta chcą utrzymać przez cały rok. Dobry trop to również wyszukiwanie miejsc, które oferują dowozy: dla nich również głównym źródłem dochodów raczej nie są turyści.
Ceny nad polskim morzem
Narzekania na wysokie ceny w polskich miejscowościach urlopowych słychać praktycznie co roku – ten sezon nie jest żadnym wyjątkiem.
Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, za tygodniowy pobyt w trzygwiazdkowym hotelu nad Bałtykiem zapłacimy średnio prawie 3 tys. zł. Taka kwota zwykle wystarczy na zorganizowanie całej podróży do Grecji czy Bułgarii, a nawet na pokrycie części kosztów wakacji w Chorwacji czy Turcji.
W środku sezonu za urlop nad polskim morzem trzeba było zapłacić średnio 2 735 zł. Cena podstawowa zawiera śniadanie, obiady i kolacje są dodatkowo płatne od 500 do 1 tys. złotych.
Polskie morze atrakcyjniej finansowo wypada w przypadku noclegów w prywatnych kwaterach. Średnio zapłacimy tam 564 zł, podczas gdy w Grecji przeciętny tygodniowy pobyt u gospodarzy kosztuje 840 zł, a w Chorwacji 827 zł. Taniej wychodzi w Bułgarii (374 zł) oraz Turcji (361 zł).