Wyjazd na wakacje w tym roku to zabawa z ogniem. Możemy się zakazić, możemy utknąć, bo któryś kraj zmieni rozporządzenie ws. dozwolonych lotów, wreszcie, możemy trafić na wymuszoną kwarantannę na obcej ziemi. Kto wtedy za to zapłaci?
Kiedy koronawirus na dobre zawitał do Polski głośno było o 14-dniowej kwarantannie. Musiały się na nią udać osoby, które wracały do Polski oraz te, które miały lub mogły mieć styczność z osobą zarażoną koronawirusem. Temat samej kwarantanny w Polsce i nie tylko jest nadal aktualny, lecz poluzowano rygory dotyczące tego, kto musi na nią iść.
Same obostrzenia należało zmienić na skutek otwarcia granic i wznowienia lotów. Mimo wszystko warto znać obostrzenia i regulacje dotyczące przebywania w danym kraju, także w Polsce, i być przygotowanym na każdy scenariusz.
W obecnym sezon wakacyjnym tylko 7 proc. z nas planuje wyjazd za granicę - według raportu Santadnera. Udając się na wypoczynek warto w pierwszej kolejności zorientować się jak wygląda sytuacja w danym kraju. Zrobimy to na stronie Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
Od 13 czerwca jest możliwe podróżowanie wewnątrz Unii Europejskiej i krajów EFTA z wyjątkiem Szwecji i Portugalii. Loty międzynarodowe obywają się na tych samych zasadach. Zakazem nie są również objęte państwa takie jak Algieria, Maroko, Tajlandia, Nowa Zelandia, Białoruś, Rwanda, Tunezja, Turcja, Urugwaj i Australia, Gruzja, Japonia, Kanada, Republika Albanii, Republika Korei i Ukraina. W przypadku np. tego ostatniego kraju po przylocie dla turysty z Polski jest wymagana 14-dniowa kwarantanna.
Według aktualnego rozporządzenia, nawet jeśli jakiś kraj nieujęty w rozporządzeniu zaprasza turystów i otwiera swoje granice, nie oznacza to, że po powrocie do Polski nie trafimy na kwarantannę. Jest wyjątek – kwarantanny nie będą musiały odbyć "kształcący się w Polsce studenci, uczestnicy studiów podyplomowych i kształcenia specjalistycznego, a także doktoranci oraz wszyscy naukowcy prowadzący w naszym kraju badania naukowe lub prace rozwojowe" – czytamy na stronie Gov.pl.
Jest to sytuacja dość kuriozalna, ponieważ oznacza to, że osoby z "uczelni" nie przenoszą wirusa, zaś przeciętny Kowalski ma już szanse zarazić się w kurorcie.
Dlatego wszyscy lubiący podróże na własną rękę powinni skupić się na krajach Wspólnoty. Dla przykładu jadąc do krajów bałkańskich spoza UE (z wyjątkiem Albanii), czeka nas obowiązkowa kwarantanna i nie wiadomo, czy nie będziemy musieli jej odbyć np. już w Chorwacji. Sytuacja jest naprawdę dynamiczna i zmienia się z każdym dniem, dlatego przed wyjazdem trzeba dokładnie śledzić informacje. Przykładem jest wprowadzenie przez Wielką Brytanię kwarantanny dla osób przyjeżdżających z Hiszpanii.
Zaraziłem się koronawirusem na wakacjach
Najgorszym scenariuszem dla wszystkich wczasowiczów jest zarażenie się wirusem na wakacjach, ponieważ może to definitywnie zakończyć nasz urlop oraz podnieść jego koszt, ponieważ kwarantannę będziemy musieli spędzić np. w hotelu.
Jeśli korzystamy z biura podróży, to ono w najgorszej sytuacji chroni nas finansowo przed kosztami wynikającymi z naszej przymusowej kwarantanny na okres 3 dni. Dokładnie mówi o tym Art. 48 pkt. 11 ustawy o imprezach turystycznych i powiązanych usługach turystycznych:
W przypadku, gdy niemożliwe jest zapewnienie powrotu podróżnego do kraju zgodnie z umową o udział w imprezie turystycznej z powodu nieuniknionych i nadzwyczajnych okoliczności, organizator turystyki ponosi koszty niezbędnego zakwaterowania podróżnego, w miarę możliwości o kategorii równoważnej do określonej w umowie o udział w imprezie turystycznej, przez okres do 3 nocy.
Co stanie się po ustawowych trzech dniach w głównej mierze zależy od biura podróży. Może ono na swój koszt opłacić nasz pobyt na kwarantannie oraz zorganizować późniejszy powrót do domu z nieudanych wakacji. W najgorszym scenariuszu możemy być zdani na siebie oraz na zasobność swojego portfela. W tej kwestii swoich klientów poinformowała strona Wakacje.pl, która pośredniczy w sprzedaży wycieczek:
- Może się też zdarzyć, że to rząd danego kraju sfinansuje nam koszty kwarantanny oraz zapewni miejsce oraz wyżywienie. W niektórych państwach zwłaszcza na lotniskach robi się wyrywkowo kontrole i przeprowadza testy nowo przybyłych osób na obecność koronawirusa. Może to oznaczać, że na lotnisku spędzimy dodatkowe dwie godziny.
Sprawa komplikuje się kiedy sami sobie organizujemy wyjazd na wakacje łącznie z rezerwacją miejsca noclegowego. Kwarantanna może nas objąć, nawet kiedy stwierdzono koronawirusa u jednego z klientów hotelu. W miejscach noclegowych zakażone osoby się izoluje, a same placówki noclegowe mają zapasowe pokoje na wypadek kwarantanny, aby nie zaburzyć kalendarza rezerwacji.
Dla przykładu hotel na Wyspach Kanaryjskich objęty kwarantanną, H10 Costa Adeje Palace na Teneryfie, według relacji gości, nie pobiera dodatkowych opłat za przymusową kwarantannę - czytamy w Time.
Warto zauważyć, że nie jest to zasada, co do której muszą postępować wszystkie hotele. Bo z jednej strony branża dotknięta pandemią powinna stawać na rzęsach, by dopieścić turystów, których ma. Z drugiej - być może dany obiekt jest tak poturbowany, że nie weźmie takiego zobowiązania. Wreszcie, to nie jest tylko zależne od samych placówek noclegowych, ale również od regulacji w danym państwie i co ważniejsze - które dynamicznie i nieustannie się zmieniają, to co wczoraj obowiązywało, dziś może być nieaktualne.
Sama kwarantanna nie musi trwać 14 dni, a może np. tylko 4 dni, kiedy w trybie natychmiastowym będziemy mieli przeprowadzony test na koronawirusa i wynik okaże się negatywny. W takim wypadku będziemy zwolnieni z urlopowej kwarantanny.
Dodatkowo osoby objęte ubezpieczeniem chorobowym mogą ubiegać się o zasiłek chorobowy na czas kwarantanny. Co może ewentualnie zredukować straty poniesione na "wirusowych wakacjach". Dobrze pamiętać też o dodatkowym ubezpieczeniu - branża wypracowała sporo ofert na ten pandemiczny czas, część z nich pokrywa przymusową kwarantannę.
Ten przewoźnik zapłaci za naszą kwarantanne
Linia lotnicza Emirates, która pochodzi z Zjednoczonych Emiratów Arabskich jest przez wielu uważana za jedną z lepszych w branży ze względu na wysoką jakość świadczonych usług. Niedawno wprowadziła dość ciekawe rozwiązanie dla wszystkich, którzy boją się dodatkowych kosztów wynikających z niespodziewanej kwarantanny.
Sama linia, aby zredukować straty związane z pandemią wprowadza "Koronawirusowy pakiet". Jeśli zarazimy się na pokładzie koranowairusem przewoźnik zapłaci za nasze leczenie do kwoty 150 tys. euro, zaś w przypadku kwarantanny opłaci nasz pobyt np. w hotelu. Przez 2 tygodnie będziemy dostawali 100 euro dziennie – czytamy w komunikacie Emirates.