Ponieważ w Japonii wydawanych jest coraz więcej kart kredytowych, na co wpływ ma głównie pandemia koronawirusa, ich wydawcom zaczyna brakować 16-cyfrowych kombinacji nowych numerów. Tłumaczymy, z czego składa się numer i jak wygląda sytuacja z kartami w Polsce.
Niedobór numerów pojawia się wraz ze wzrostem płatności kartami przez konsumentów przebywających w czasie pandemii w domach czy biurach oraz nagłego wzrostu liczby wydawanych kart w związku z wprowadzeniem przez rząd (w październiku ubiegłego roku) nagrody punktowej za transakcje bezgotówkowe.
I chociaż wzrost liczby wydanych kart bankowych jest korzystny dla firm je obsługujących, to stanowi również spory problem - donoszą japońskie media.
W Japonii działa około 280 takich firm, z których większość wydaje karty płatnicze przy współpracy z międzynarodowymi markami, takimi jak Visa, Mastercard czy JCB.
283 miliony kart
Warto wiedzieć, że pierwsze sześć cyfr oznacza kraj, markę i typ wydawcy karty. Pozostałe mówią o numerze konta i wskazują na posiadacza. Japan Consumer Credit Association podaje, że liczba kart w 2019 roku przekroczyła 283 miliony, co dało łączny wzrost rzędu około 2 proc. rocznie.
W tym roku liczba posiadaczy kart znacznie jednak wzrosła, głównie z powodu wybuchu pandemii koronawirusa i wcześniejszej rządowej kampanii zachęcającej do transakcji bezgotówkowych. Ten duży wzrost łączy się jednak z tym, że powoli zaczyna brakować numerów do nowych kart.
Pewnym pomysłem na rozwiązanie palącego problemu miał być tzw. „recykling” nieużywanych już numerów i ponowne ich wykorzystanie. Istnieje jednak obawa, że może to generować pole dla oszukańczych transakcji i różnych fraudów.
Rozważane jest też zwiększenie liczby cyfr na numerze karty, ale w tym przypadku powstrzymuje ją dodatkowy koszt związany z dopasowaniem całej płatniczej infrastruktury. "The Mainichi" pisze, że zmiany mogą wynieść nawet ponad 945 mln dolarów, więc trudno się dziwić, że nikt nie pali się do tego, by ponieść takie koszty.
Japonia, a Polska
Pojawia się naturalnie pytanie, czy taka sytuacja mogłaby mieć miejsce w Polsce. Biorąc jednak pod uwagę to, że Japonię zamieszkuje 127 mln ludzi, a Polskę ok. 38 mln, to zdaniem bankowców wydaje się to nierealne (chyba, że każdy miałby po 7-8 kart).
Polska jest za to pierwszym krajem świata, w którym wszystkie terminale płatnicze są przystosowane do obsługi kart zbliżeniowych - wynika z raportu NBP i VISA. Już dziś pod względem liczby bezgotówkowych płatności na mieszkańca plasujemy się powyżej średniej w strefie euro.
Banki i rządy różnych krajów promują ten rodzaj płatności. W Japonii, jak wspomnieliśmy, przyznawane są nagrody punktowe za transakcje bezgotówkowe. Dlaczego? Ponieważ obrót gotówką i płatności gotówkowe generują spore koszty.
Daniel Garcia-Swartz z firmy konsultingowej Charles River Associates oszacował, że porzucenie tradycyjnego pieniądza na rzecz płatności elektronicznych przyniosłoby bankom i rządom istotne oszczędności (nawet rzędu 1 proc. PKB), bo np. nie trzeba byłoby utrzymywać sieci bankomatów czy transportować gotówki po kraju.
Polskie karty i transakcje
Podstawową kategorią kart w Polsce są karty debetowe (80,5 proc.). Ich łączna liczba wyniosła 34,7 mln szt. i zwiększyła się w ciągu kwartału o 227 tys. (wzrost o 1 proc.).
Drugą kategorią są karty kredytowe (13,1 proc.), których łączna liczba wyniosła 5,6 mln szt. (w ciągu I kwartału br. zmniejszyła się o 155 tys.). Na koniec marca 2020 r. w Polsce kart zbliżeniowych było 37,3 mln sztuk, a ich udział w ogólnej liczbie kart płatniczych wynosił 86,4 proc.
Trzykrotny wzrost transakcji
Dodajmy jeszcze, że w I kwartale 2020 r. przy użyciu kart dokonano transakcji na łączną kwotę 194,1 mld zł i w porównaniu do poprzedniego ich wartość zmniejszyła się o 16,9 mld zł, co stanowi spadek o 8 proc.. Natomiast na przestrzeni ostatniego roku wartość transakcji kartami zwiększyła się o 10,5 proc. i rośnie w dużej mierze dzięki pandemii, bo są one w wielu punktach zalecane i preferowane.
To oczywiście pandemia, podobnie jak w Japonii, powoduje wzrost popularności e-transakcji. Bartosz Golnik ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie szacuje, że na przestrzeni lat 2016-2019 trzykrotnemu wzrostowi uległa liczba transakcji dokonywanych w Internecie, na co wpływ ma zwiększająca się popularność zakupów online.
- W efekcie ciągłych ulepszeń użycie karty w procesach płatniczych jest coraz prostsze
i szybsze. Przeglądarki internetowe dodatkowo ułatwiają płacenie za zakupy, zapisując informacje danej karty, dzięki czemu kolejne transakcje zajmują mniej czasu. Duże znaczenie ma również bogata oferta sklepów dostępna w serwisach internetowych w każdej dziedzinie życia - podsumowuje.
Jest wysoce prawdopodobne, że za jakiś czas gotówka w ogóle zniknie z obiegu, co będzie miało swoje duże plusy, ale dla wielu osób także minusy związane np. z obawą o monitoring czy potencjalne śledzenie ruchu na bankowym koncie.