Tzw. podatek handlowy będzie przede wszystkim obowiązywał duże sieci sklepów. Stawki daniny mają wynieść 0,8 proc. i 1,4 proc. Pierwsza dotyczyć będzie przychodów między 17 mln a 170 mln zł miesięcznie, druga - powyżej 170 mln zł miesięcznie - informują Wiadomości Handlowe.
W 2016 roku, czyli cztery lata temu, rząd podał, że nowy podatek zapłaci 100-200 największych firm zajmujących się handlem detalicznym. W dzisiejszym uzasadnieniu projektu budżetu na 2021 rok nie zmienił tamtych prognoz i przewiduje, że wpływy z opisywanego podatku wyniosą 1,458 mld zł.
Wydaje się to być jednak rażącym niedoszacowaniem.
– Na podstawie OSR roczne wpływy z tytułu podatku szacowane są w kwocie 1,5906 mld zł. Z uwagi na miesięczny charakter tego podatku wpływy w pierwszym roku jego obowiązywania (wpływy za 11 miesięcy) szacowane są w kwocie 1,458 mld zł – odpowiada WH biuro prasowe ministerstwa finansów.
Przypomnijmy, że kwotę 1,59 mld zł prognozowano już wcześniej jako wpływy na rok 2017, ale także lata 2018, 2019, aż do 2026 roku. Co więcej, od tego czasu sieci handlowe zdecydowanie się rozrosły i mają większe dochody, czyli też zapłacą więcej.
Dla przykładu: Biedronka, czyli największy płatnik podatku w 2016 r., miała 43,5 mld zł przychodów, a w roku 2019 było to już 55,57 mld zł. Lidl cztery lata temu miał przychody na poziomie 13,7 mld zł, a w roku 2019 sprzedaż wyniosła ona już 18,3 mld zł – informuje WH.
Na razie sam podatek handlowy jest wstrzymany. Wszystko zależy od decyzji Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
Ukrywanie liczb
To już nie pierwszy raz, kiedy rząd ukrywa przed nami informacje dotyczące konkretnych kwot. Warto w tym miejscu przywołać rządową informację o nowelizacji budżetu.
Jak podkreślają ekonomiści, niewiele mówi ona o realnym stanie finansów państwa. Podobnie, jak informacja o wzroście wydatków, gdyż większość działań antykryzysowych jest realizowana poza budżetem państwa.
Martwi luka VAT, która właśnie gwałtownie rośnie, co potwierdzają najświeższe dane. I pewien chaos, który zaburza rzeczywisty obraz sytuacji. Eksperci przypominają, że poza budżetem pieniądze podatników wydają jeszcze przede wszystkim samorządy, ZUS (a dokładniej zarządzany przez ZUS Fundusz Ubezpieczeń Społecznych) i NFZ. Co więcej, do tych instytucji w 2020 roku dołączyły PFR i BGK, które realizują tzw. tarczę finansową oraz Fundusz Przeciwdziałania COVID-19.