
Pod koniec roku pensje dalej będą rosnąć, ale znacznie wolniej niż przed wybuchem pandemii – przewidują eksperci. Według nich, złote czasy raczej szybko nie powrócą.
REKLAMA
– Oczekujemy, że pod koniec roku dynamika płac się będzie stabilizowała w przedziale 4-5 proc. rok do roku, przy rosnącym ryzyku przesuwania się w kierunku niższej granicy przedziału – przewidują Łukasz Tarnawa z Aleksandrą Świątkowską z Banku Ochrony Środowiska, cytowani przez serwis Business Insider.
Czytaj także: Już wiadomo, jaki wpływ miała pandemia na zarobki. Są zawody, w których pensje wzrosły
Raczej pesymistycznie szansę na szybką poprawę sytuacji oceniają również ekonomiści mBanku: "Jesteśmy sceptyczni w zakresie możliwości szybkiego powrotu dynamiki płac do poprzednich poziomów. Doszło jednak do pewnego rozluźnienia rynku pracy i być może jest to właśnie ten poziom luzu, który przez pewien czas będzie oddalał presję płacową" – tłumaczą.
Znikanie rynku pracownika
Choć prognozy dotyczące zatrudnienia są już znacznie bardziej optymistyczne niż kilka miesięcy temu, należy się raczej spodziewać, że koronawirus na razie zakończył rynek pracownika.Marcin Kokoszka, seryjny przedsiębiorca, który wspiera przedsiębiorców w rozwijaniu ich firm, inwestor, właściciel kilkunastu spółek przewidywał w kwietniu dla INNPoland, że na rynku pracy będzie trudniej.
– Bardzo nieliczne branże pozostaną w takim modelu, jaki był dotychczas, tzn. rynku pracownika. Globalnie to się zmieni. Nie chcę mówić, że to będzie rynek pracodawcy, ale na pewno będzie w tym trochę więcej równowagi w porównaniu do tego, jak to wyglądało przez ostatnie 3 do 5 lat – prognozował ekspert.
