Ich pojawienie się ułatwiło życie wielu osobom. Dziś stają się coraz mniej popularne. Z roku na rok ubywa bankomatów. Powoli znikają też stacjonarne placówki banków.
"Rzeczpospolita" zauważyła, że z ulic polskich miast i miasteczek znikają bankomaty. W pierwszym półroczu ubyło już ich 560. Podobnie jest z placówkami banków.
Winna jest temu postępująca cyfryzacja. Coraz rzadziej korzystamy tradycyjniejszych usług i wolimy robić zakupy przez sieć lub korzystać z wielu opcji płatności bezgotówkowej. "Rz" podaje, że do zmian przyczynia się też pandemia koronawirusa.
Z obawy o zarażenie się w oddziale banku, ludzie wolą załatwiać sprawy przez sieć. Szczególnie, że banki coraz chętniej umożliwiają kontakt online.
Niedawno nie mogły się opędzić od zainteresowanych
Swój mały renesans bankomaty przeżyły w pierwszych dniach lockdownu. Klienci wówczas wypłacali z nich dziennie, tyle ile zwykle tygodniowo. Spowodowało to szybkie zniknięcie z maszyn najpopularniejszych nominałów czyli pięćdziesięciu- i stuzłotowych.
Związek Banków Polskich skierował nawet do Narodowego Banku Polskiego list, w którym zwrócił uwagę na braki w zaopatrzeniu rynku w banknoty o niższych nominałach.
Bank centralny odpisał, że obserwuje „niski poziom odprowadzeń do NBP oraz zakłócenia struktury nominałowej w stronę banknotów o nominale 100 zł”, ale zaoferować może tylko banknoty o nominałach dwustu- i pięciusetzłotowych.
Informowaliśmy też, że do maszyn trafił banknot o nominale 500 zł. Jeszcze w lipcu "Sobieskich" było w obiegu 31 mln sztuk. Można było je dostać głównie w bankach i w Poczcie Polskiej. Upowszechniły się po trafieniu do bankomatów.