Dzięki otwartej bankowości możemy korzystać z poziomu jednej aplikacji ze wszystkich naszych kont bankowych.
Dzięki otwartej bankowości możemy korzystać z poziomu jednej aplikacji ze wszystkich naszych kont bankowych. Fot. Jakub Orzechowski / Agencja Gazeta

Od zeszłego roku Polacy mają możliwość obsługiwania rachunków osobistych prowadzonych przez różne banki za pomocą jednego konta osobistego. Choć jednak jest to bardzo wygodna opcja, lepiej korzystać z niej rozważnie.

REKLAMA
Za sprawą wprowadzonej we wrześniu 2019 r. unijnej dyrektywy PSD2 banki muszą zapewnić – za naszą zgodą – dostęp do naszych rachunków zewnętrznym podmiotom. Mogą to być zarówno inne banki, jak i firmy tworzące aplikacje do tzw. otwartej bankowości.
Jak wynika z analizy przeprowadzonej przez serwis bankier.pl, po roku od wprowadzenia takiej możliwości, rozwiązania oparte na otwartej bankowości oferują głównie banki. Podglądać stan konta w innych bankach mogą klienci ING Banku Śląskiego, Alior Banku, Banku Millennium, PKO BP i Santander Banku Polska. Mają oni również możliwość zlecania przelewów z rachunków prowadzonych przez inne banki.

Pułapka otwartej bankowości

"Dziś usługi z zakresu otwartej bankowości dopiero raczkują, ale można oczekiwać, że w niedalekiej przyszłości agregatory kont osobistych staną się rynkowym standardem" – przewiduje serwis dodając, że takie rozwiązanie pomaga w uporządkowaniu naszych finansów osobistych.
Nie wszyscy jednak są fanami takiego rozwiązania. Jak ostrzega w rozmowie z INNPoland anonimowy ekspert, jeśli nie będziemy uważać, możemy uzależnić się od jednego banku.
– To jest typowa taktyka uzależniania klienta od ekosystemu, którą stosuje np. Apple. Podepnę wszystko pod moje konto w Millenium – fajnie, jedno hasło muszę pamiętać, wszystko w jednym miejscu. Ale co miesiąc cyka opłata od karty, a jak zmienią opłaty na wyższe, to przecież nie zamknę konta, bo ja tam wszystko mam – stwierdza.