Przepisy dotyczące maseczek w samochodzie były dość ostre, ale jednocześnie nie wszyscy byli pewni, kiedy tak właściwie obowiązują. W świetle najnowszego rozporządzenia mandatów i kar można obawiać się nieco mniej, lecz nadal trzeba uważać podczas podróży samochodem.
Dotychczas maseczki wolno było zdjąć w samochodzie tylko wtedy, gdy jechaliśmy samotnie, bądź w aucie znajdowały się jedynie osoby z jednego gospodarstwa domowego. W przypadku np. podwożenia do pracy kolegi czy koleżanki wszyscy musieli zakryć usta i nos, podobnie jak w przypadku korzystania z usług przewozowych – przypomina serwis Moto.pl
Najnowsze przepisy znoszą jednak ten obowiązek dla wszystkich podróżujących samochodami. Znoszą bowiem fragment traktujący o "osobach niezamieszkujących lub niegospodarujących wspólnie". Oznacza to, że w samochodzie maseczkę można zdjąć – niezależnie od tego czy pasażerowi mieszkają w tym samym, czy innych miejscach.
Zmiana ma wyeliminować "wątpliwości interpretacyjne sytuacji życiowych" – tłumaczy w przesłanej mediom interpretacji Wojciech Andrusiewicz, rzecznik prasowy Ministerstwa Zdrowia.
Nie znaczy to jednak, że kierowcy mogą całkowicie zapomnieć o używaniu maseczek. Nowe pozwolenie obowiązuje bowiem tylko wewnątrz samochodu. Mandat lub upomnienie możemy więc dalej dostać przy spacerze do auta i po wyjściu z niego na miejscu. Cały kraj objęty jest bowiem żółtymi i czerwonymi strefami, gdzie istnieje obowiązek zakrywania ust i nosa w przestrzeni publicznej.
Cała Polska w żółtej strefie – powszechny obowiązek maseczek
Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, od soboty 10 października cała Polska znalazła się w tzw. żółtej strefie. W związku z tym całym kraju obowiązuje nakaz noszenia maseczek – za jej brak można dostać mandat w wysokości 500 zł. Jeśli sprawa trafi do wyższej instancji, grzywny zaczynają się zaś od 5 tys. zł.
Przez nieco ponad tydzień od wprowadzenia powszechnego obowiązku policja pouczyła już 197,5 tys. osób, ponad 55,3 tys. ukarała mandatem karnym, a w ponad 14,6 tys. przypadków skierowano wnioski o ukaranie do sądu – wymienia rzecznik prasowy Komendy Głównej Policji insp. Mariusz Ciarka.