Reklama.
Lobby mięsno-wędliniarskie mocno starało się zabronienia używania znanych szeroko nazw dla produktów niezawierających mięsa. Choć to się nie udało, PE zatwierdził jednak dodatkowe ograniczenia w używaniu w reklamie fraz takich jak "alternatywa dla sera" czy "jogurtowy" – pisze "Rzeczpospolita".
Wcześniej zakazano już używania nazw "mleko", "ser" czy "masło", jeśli produkt był pochodzenia roślinnego.
Prezeska Fundacji ProVeg Patricia Homa jest jedynie połowicznie zadowolona z decyzji. Choć cieszy ją wynik głosowania dot. "roślinnego mięsa" nie może zrozumieć, czemu PE zajmuje dokładnie odwrotnie stanowisko przy alternatywach produktach mlecznych. Wskazała, że nowo przyjęte ograniczenia są sprzeczne z określonymi w strategii „Europejski Zielony Ład” i strategii „Od pola do stołu” dążeniami Unii Europejskiej.
Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, przepisy na korzyść branży mięsnej wprowadzono już m.in. we Francji. Ponad dwa lata temu, po wielkich sporach, zabroniono stosowania określeń takich jak „kotlet sojowy”, „burger wegański” czy „wegańska kiełbasa”. Wydaje się jednak, że na chwilę obecną weganie mogą bez obaw cieszyć się "burgerem" z soczewicy czy buraka.