Rekomendowane przez Ministerstwo Zdrowia pulsoksymetry zaczęły szybko znikać z półek w aptekach i sklepach. Urządzenie to pozwala na monitorowanie stanu chorych na koronawirusa niewielkim kosztem i w domowych warunkach. Trzeba jednak uważać na parę kwestii, by pomiary do czegokolwiek się nadawały.
Minister zdrowia Adam Niedzielski zapowiedział, że pacjenci z pozytywnym wynikiem testu na obecność wirusa SARS-CoV-2, którzy nie wymagają hospitalizacji i nie wykazują objawów Covid-19, otrzymają pulsoksymetr. Dla wielu był to pierwszy raz, gdy usłyszeli tę nazwę.
Pulsoksymetr to nakładane najczęściej na palec urządzenie, służące do mierzenia saturacji krwi, czyli procentowego nasycenia hemoglobiny tlenem (SpO2). Może także sprawdzić, jakie mamy tętno.
Gdzie kupić pulsoksymetr, cena pulsoksymetru
Największą popularnością cieszą się obecnie pulsoksymetry w cenie od około 70 do 200 zł, ale w sieci można spotkać wiele urządzeń, które kosztują nawet poniżej 40 zł.
Na rozwinięcie nowego trendu nie trzeba było długo czekać. Polacy tłumnie rzucili się do wykupowania tego typu urządzeń i zaczęły się problemy z ich dostępnością m.in. w aptekach – wskazuje "Rzeczpospolita"
Boom widoczny był już w połowie października. Porównywarka cen Ceneo.pl wskazuje, że wzrost zainteresowania tego typu urządzeniami medycznymi na platformie skoczył w tym okresie o kilkaset procent. Drugiego listopada, już po ogłoszeniu MZ, popyt podskoczył zaś o niebotyczne 1,8 tys. procent.
Po fali zapytań powoli zaczynają się też problemy z dostępnością i windowanie cen. Wcześniej nie były to urządzenia szczególnie popularne, więc podaż nie była wielka. Koszt może zaś obecnie być wyższy już o 100-200 proc. Na szturm klientów przygotowują się już sprzedawcy internetowi, m.in. ci z Allegro, oraz sklepy takie jak RTV Euro AGD czy Media Expert.
– Pulsoksymetr to urządzenie znane od wielu lat, ale okazało się niezwykle przydatne przy monitorowaniu pacjentów z powikłaniami płucnymi przy zakażeniu koronawirusem i chorobie covidowej. Można mówić o nim jak o szybkim czujniku, który ostrzeże nas o pogarszającym się stanie płuc – tłumaczy INNPoland.pl Dr Bożena Janicka, specjalista medycyny rodzinnej i pediatrii, prezes Porozumienia Pracodawców Ochrony Zdrowia.
Jak wskazuje lekarka, pulsoksymetr pomaga możliwie szybko wychwytywać narastające niedotlenienie. – Mówi się, że dobra i właściwa saturacja to poziom 95 proc. i więcej. Pomiary nieco poniżej, czyli 94, 93 również są stanem prawidłowym, ale w obserwacji lekarskiej. Bardzo niepokojące jest zaś, gdy saturacja spada poniżej 90 – informuje Janicka.
– Jeśli istnieją wcześniejsze przesłanki, np. osoba pali, miała zmiany oddechowe – wtedy zapewne dla pewności potrzebne będzie zrobienie prześwietlenia klatki piersiowej i powtórzenie badania natlenienia. Ale np. 88 SpO2 u pacjenta "na dzień dobry" to dla mnie jasny znak, że coś się w płucach dzieje.
Spadek poniżej 90 proc. jest ważnym punktem, ponieważ duszność może narastać. – Koronawirus odbiera chorym kolejne pęcherzyki oddechowe, sprawia, że zajmowana jest coraz większa powierzchnia oddechowa. W cięższych przypadkach trzeba spodziewać się więc pogarszającego się wyniku i konieczności tlenoterapii – wskazuje lekarka.
Sam pomiar nie powinien być trudny do przeprowadzenia samodzielnie, jednak łatwo o przekłamanie wyniku. Specjalistka medycyny rodzinnej radzi nam, jak tego uniknąć.
– Urządzenie sprawdza się dobrze, jeśli pamiętamy o paru zasadach. Przed zbadaniem saturacji osoba nie powinna przebywać w zimnie, lub dokonywać pomiaru tuż po wyjściu z gorącej kąpieli. Wychłodzone lub nagrzane ręce sprawią, że przepływ krwi będzie inny, co może zakłamać wynik. Kluczowa jest temperatura pokojowa – ostrzega nasza rozmówczyni.
Większość producentów urządzeń wskazuje też, że pomalowane paznokcie mogą wpływać na wynik badania. – Pulsoksymetr działa na zasadzie odbicia fali, która i tak musi przedostać się przez płytkę paznokcia. Dodatkowa bariera, czy to lakier, hybryda, nie mówiąc już o tipsach, może znacząco wpłynąć na ostateczny wynik – upomina prezes PPOZ.
Przy ogólnie niezłym stanie chorego na Covid-19, lecz niewystarczającej saturacji, można też zastosować koncentrator tlenowy. Urządzenie to pobiera tlen, najczęściej z powietrza, i podaje osobie przez maskę lub na tzw. wąsy.
– Jest to sposób na poprawę stanu pacjenta bez przewożenia go do szpitala, a wiemy przecież, że liczba łóżek covidowych jest ograniczona. Wtedy pulsoksymetr pozwala stale monitorować sytuację i przewieźć osobę do placówki w razie komplikacji lub gdy znajdzie się wolne miejsce szpitalne, a pacjent będzie tego wymagał – wskazuje Janicka.