W piątek wieczorem właściciele sklepów z meblami znienacka dowiedzieli się, że będą one od soboty zamknięte. Teraz Ministerstwo Rozwoju próbuje gasić pożar i zapowiada konsultacje z branżą. A Jarosław Gowin tłumaczy się z decyzji.
Rząd chwalił się, że tym razem decyzje dotyczące zamknięcia kolejnych branż podane zostały z kilkudniowym wyprzedzenim, które pozwoli się na wszystko przygotować – praktyka jednak okazała się zupełnie inna. Jak się okazało, w ostatecznej wersji rządowego rozporządzenia, oprócz galerii handlowych i sklepów wielkopowierzchniowych, zamknięte zostały również sklepy z meblami. Wśród Polaków zawrzało, a rząd rzucił się naprawiać kolejną wpadkę.
Ministerstwo Rozwoju, Pracy i Technologii "pilnie" zapowiedziało w sobotę po południu, że w poniedziałek odbędą się konsultacje z branżą meblarską. Natomiast szef resortu, Jarosław Gowin, udzielił długiego wywiadu serwisowi Business Insider, w którym spróbował wytłumaczyć kontrowersyjną decyzję.
– Jutro rano mam jednak wideokonferencję z tą branżą, być może uda nam się wypracować nowe rozwiązania sanitarne, dzięki którym sklepy meblowe zostaną wkrótce otwarte – dodał Gowin.
Internauci bezlitośni
Koncepcja konsultowania pomysłu obostrzeń z branżą już po jego ogłoszeniu i wprowadzeniu w życie nie spotkał się jednak ze zrozumieniem internautów. W komentarzach pod ogłoszeniem o poniedziałkowych rozmowach z branżą zawrzało.
"Konsultacje? W poniedziałek to powinniście mieć gotowy plan jak branże ratować a nie bicie piany" – radzi jeden z użytkowników Twittera. Inny ma sugestię na przyszłość: "Drogie ministerstwo: najpierw konsultujemy – potem podejmujemy działania, nie odwrotnie. Nie dziękujcie: po prostu ruszcie głową".
"Jak zima zaskakuje kierowców, tak rząd zaskakują jego własne decyzje" – filozoficznie stwierdził kolejny Twitterowicz. Wielu komentujących zwróciło również uwagę na fakt, że podobne "konsultacje po fakcie" prowadzono z branżą fitness i gastronomiczną – w obu wypadkach niewiele z tego wynikło.
Zdaję sobie sprawę z tego, że ani przedsiębiorcy, ani pozostali obywatele nie lubią być zaskakiwani decyzjami podejmowanymi z dnia na dzień. Mogę się tylko uderzyć w pierś, ale jeśli chodzi o ostatnie rozporządzenie, to ten dokument szlifowany był i dyskutowany praktycznie do ostatniej chwili. Dążymy do tego, by kolejne decyzje komunikować z wyprzedzeniem.