
Zdjęcie ekspedientki ze sklepu Dino w Pile (woj. wielkopolskie), która obsługiwała klientów w maseczce z hasłem "JBĆ PIS" wywołało gigantyczne poruszenie w polskim internecie. Prawica namawia do bojkotu i głośno domaga się oficjalnych przeprosin. Nie brakuje jednak głosów poparcia.
REKLAMA
O sprawie jako pierwsze napisało Radio Poznań, do którego miał zgłosić się oburzony klient marketu. Na zdjęciu, które od tego czasu rozeszło się po mediach społecznościowych, widzimy ekspedientkę z plakietką Dino obsługującą klientów przy ladzie z mięsem. Kobieta, zgodnie z zasadami reżimu sanitarnego, ma założoną maseczkę – z tym, że na maseczce widnieje znane z protestów hasło "JBĆ PIS".
Czytaj także: "Mówimy: kobieta powinna mieć wybór". mBank odpowiada oburzonym wsparciem dla Strajku Kobiet
Maseczka ekspedientki Dino
Manifestacja poglądów ekspedientki wywołała prawdziwą burzę.– Dla mnie to był szok. Ja nie jestem ani za PiS, ani PO czy Lewicą. Jestem neutralny, ale czegoś takiego nie toleruję. Po prostu źle mi się to kojarzy. Z dzieckiem bym tam szedł, to bym się bał, czy one czasami czegoś mi nie rzucą, czy nie wyzwą. Ja już się takich ludzi boję – stwierdził w rozmowie z portalem tvp.info anonimowy klient sieci.
W mediach społecznościowych pojawiły się nawołania do bojkotu i apele o oficjalne przeprosiny od sieci. "Oczekuję od firmy przeprosin i zapewnienia, że to się już nie powtórzy. Chyba, że pieniądze klientów, co popierają PIS, są gorsze i mamy u was nie kupować?" – pisze na Twitterze jeden z internautów.
Niektórzy już zdążyli się podzielić relacją ze swojego bojkotu: "Zrobiłem na mięsnym pełen wózek zakupów. Najdroższe wędliny, sery, dodatki ważone w pojemnikach. Ciężki że ledwo dopchałem do kasy i tam pozostawiłem. Dwaj moi koledzy też tak zrobili. Polecam. Ponoć to jest wojna, więc ruszmy tyłki, oni kościoły niszczyli" – apeluje inny użytkownik Twittera.
Z kolei poseł PiS Jan Mosiński zapowiedział, że o sprawie zamierza porozmawiać z właścicielem sieci: "Co na to właściciel Dino? Zapytam w poniedziałek, mając nadzieję, że ta ekspedientka nie będzie już swoimi wulgaryzmami "reklamować" właściciela tej sieci" – napisał. Niestety, poseł nie poinformował o tym, co z rozmowy wynikło.
Warto jednak zauważyć, że internecie nie brakuje głosów wsparcia dla sieci i jej pracownicy.
"W życiu nie byłam w Dino a tu proszę, całkiem niedaleko jeden. A zakupy przed świętami trzeba zrobić" – stwierdza jedna z internautek. W sieciach społecznościowych można znaleźć sporo głosów utrzymanych w podobnym tonie: wiele osób deklaruje, że zamierza od teraz zaglądać również do sklepów polskiej sieci.
Napisaliśmy do sieci Dino z prośbą o odniesienie do sprawy. Kiedy tylko otrzymamy odpowiedź, zaktualizujemy tekst.
