Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK) może niebawem dostać nowe uprawnienia - donosi “Dziennik Gazeta Prawna”. Chodzi o rozwiązania, które mają się znaleźć w nowelizacji przepisów o ochronie konsumentów.
Jak czytamy w gazecie, obecnie UOKiK może zlecić przeszukanie czyjegoś mieszkania policji. Po przyjęciu planowanych zmian, do domów będą mogli również wejść sami urzędnicy. To w przypadku, gdy uznają, że w środku mogą znajdować się dowody na monopolistyczne praktyki przedsiębiorców.
Cytowani w artykule prawnicy zauważają, że “sama idea nie jest zła”, bo policjanci nie zawsze wiedzą czego szukać. Jednak ważne jest to, by posłowie w czasie tworzenia przepisów zadbali o pełne gwarancje dla obywateli.
– Taka zmiana może doprowadzić do wyłączenia kilku podstawowych zasad, jak choćby prowadzenia przeszukań w porze dziennej, z poszanowaniem godności i prywatności oraz umożliwić przeszukania pod nieobecność gospodarza lokalu – ocenia Krzysztof Witka, adwokat w kalceolarii Affre i Wspólnicy.
UOKiK twierdzi, że uprawnienia do przeszukania mieszkań kadry zarządzającej już posiada (art. 91 ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów), a w nowych przepisach chodzi wyłącznie o doprecyzowanie dotychczasowych rozwiązań.
Kary od UOKiK-u
Prezes UOKiK ma też otrzymać większe możliwości nakładania kar. Na przykład na osobę fizyczną, która udzieli fałszywych informacji lub nie udzieli ich w ogóle.
Urząd będzie mógł również nakładać okresowe kary pieniężne - maksymalnie 5 proc. dziennego średniego obrotu przedsiębiorcy. To m.in za każdy dzień opóźnienia w wykonaniu decyzji lub żądania UOKiK, w razie niestawienia się na rozprawie lub przesłuchaniu oraz za uniemożliwianie lub utrudnianie przeprowadzenia kontroli lub przeszukania.
Uprawnienia UOKiK-u
We wrześniu pisaliśmy w NaTemat o tym, że prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów miałby zyskać uprawnienia do m.in. blokowania stron internetowych.
"Celem projektu jest uzupełnienie kompetencji w zakresie ochrony konsumentów, o kompetencje przewidziane rozporządzeniem CPC. Co do zasady, rozporządzenia UE, nie podlegają transpozycji ponieważ obowiązują bezpośrednio, w tym jednak przypadku konieczne jest wskazanie organu uprawnionego oraz nadanie mu uprawnień, o których mowa w rozporządzeniu, w przypadku gdy takimi uprawnieniami nie dysponuje" – pisano w uzasadnieniu projektu.