Posłanka Anna Kwiecień zamieściła na swoim Twitterze wpis, który w założeniu miał bronić podatku od mediów. Problem z tym, że pomyliła jej się wartość, od której w Polsce oblicza się podatek dochodowy.
Posłanka Prawa i Sprawiedliwości mocno zaangażowała się w obronę tzw. "podatku od mediów", przeciwko któremu zaprotestowały wczoraj największe redakcje, wydawnictwa i domy mediowe.
W swoim wpisie powołuje się na twarde dane. “TVN suma przychodu w latach 2012-2016 ponad 9 mld zł, z tytułu swojej działalności wpłynął to 70 806 zł...to jakaś kpina z Polski i Polaków…” (pisownia oryginalna).
W rozumowaniu pani posłanki doszło jednak do pewnej omyłki. Spieszymy z wyjaśnieniem.
Przychód to łączna wartość sprzedaży dóbr, towarów i usług netto (bez podatku VAT) w okresie rozliczeniowym. Wysokość przychodów przedsiębiorstwa nie odzwierciedla jego rzeczywistej sytuacji finansowej. Dopiero gdy od przychodu odejmie się wydatki firmy, czyli koszty uzyskania przychodu, otrzymuje się dochód.
Dochód to nadwyżka przychodów nad kosztami ich uzyskania osiągnięta z całej prowadzonej przez osobę prawną działalności w roku podatkowym. Jeśli np. kwota dochodu wychodzi na minusie określa się ją jako stratę. Od wysokości dochodu oblicza się podatek dochodowy.
CIT to podatek odprowadzany od dochodów spółek i innych osób prawnych. Płaci się go od nadwyżki sumy przychodów nad kosztami ich uzyskania w danym roku podatkowym.
W sytuacji, gdy spółka osiąga straty, podatnik może obniżyć swój dochód o wielkość straty przez następne pięć lat podatkowych, jednak wysokość takiego obniżenia nie może przekroczyć 50% poniesionej straty.
Nie ten argument
Pomyłkę wytknęli pani poseł internauci.
"To jest argumentem za reformą opodatkowania dochodów/przychodów, a nie za podatkiem od reklam" - zwraca uwagę jeden z nich.
"Nie wiem czy do Pani dotarły takie wiadomości, ale przychód i dochód to nie jest to samo" - informuje grzecznie kolejny.
"Niech pani jakaś książkę przeczyta o ekonomii, albo chociaż sprawdzi w internetach czym się różni przychód od dochodu. Szkoda robić z siebie publicznie dzbana" - radzi kolejna internautka.