Nieważne jak mówią, byleby mówili? Zdawać by się mogło, że tego rodzaju marketingowa strategia odeszła już do lamusa, ale rzeczywistość pokazuje coś innego. W dzień kobiet postanowiła bowiem “przyjanuszować" duża międzynarodowa marka – Burger King.
Burzę wśród internautów wywołał wpis profilu Burger King UK, w którym znana marka fastfoodów pisze, że "miejsce kobiet jest w kuchni".
– Oczywiście, tylko jeśli tego chcą. Jednak tylko 20 proc. szefów kuchni to kobiety. Naszą misją jest zmiana proporcji płci w branży restauracyjnej, dając pracownicom możliwość zrobienia kariery kulinarnej. Z dumą uruchamiamy nowy program stypendialny, który pomoże pracownicom Burger Kinga w realizacji ich kulinarnych marzeń! – doprecyzowała w kolejnym tweecie firma, licząc chyba, że takie wyjaśnienie sprawi, że wszyscy uśmiechną się, bo "dali się złapać" i rozejdą w spokoju.
Co oczywiście się nie stało.
– Nagroda dla najbardziej mizoginistycznego tweeta roku ląduje w rękach Burger Kinga – napisała jedna z tweeterowiczek.
– Oczywiste jest, że robicie to dla kontrowersji. Oczekiwałem czegoś więcej od tak wielkiej firmy niż toksycznego marketingu – napisał inny użytkownik. Tego rodzaju komentarzy pod wpisem Burger Kinga można znaleźc całą masę.
Seksizm na polskim podwórku
Polskie firmy nie są także wolne od seksizmu oraz innych kontrowersji w swoich działaniach promocyjnych. We wrześniu ubiegłego roku zrobiło się głośno o akcji charytatywnej sklepu Moliera 2. Akcja była prosta – wystarczyło wrzucić zdjęcie na Instagram z hashtagiem #DzienSzpilek. Z każdego takiego zdjęcia sklep Moliera 2 ma przekazać 2 zł na rzecz fundacji "Na Ratunek Dzieciom z Chorobą Nowotworową".
Do kwoty, jaką zebrano rok wcześniej w ramach tej akcji, odniósł się m.in. publicysta Kamil Fejfer.
– Maławo jak na zaangażowanie tysięcy dziewczyn i celebrytek. Maławo również jak na kampanię marketingową, w której wzięły udział osoby biorące czasem ponad 30 k za swoją jednorazową ekspozycję. Maławo też jeżeli weźmiemy pod uwagę, że koszty leczenia nowotworów to dziesiątki, a czasem setki tysięcy złotych rocznie na osobę. Maławo w końcu, jeżeli rzuci się okiem na ceny szpilek w tym butiku. Średnio: mniej więcej 2-3 tys. zł za parę (choć niektóre dojeżdżają do 8 tys). Sklep przekazał więc fundacji równowartość 10 par swoich średnich szpilek. Maławo – napisał.
Karolina Więckiewicz z Aborcyjnego Dream Teamu i Lambdy Warszawa zauważyła też, że Moilera 2 to sklep, który “swój marketing opiera na seksistowskich hasłach, stereotypach płci i tym, co laski muszą sobie u nich kupić, żeby kolesie byli zadowoleni".