W sobotę swoje drzwi zamkną dla klientów markety budowlane i duże sklepy z meblami. Jak można się było spodziewać Polacy tłumnie ruszyli do Jeszcze otwartych placówek, by rzutem na taśmę wykupić asortyment. Kolejki ciągną się metrami, a tłumy nie są małe.
"Halina, pakuj się do samochodu, Ikeę nam zamykają, jedziemy tam" – zdaje się, że podobnym rozumowaniem posługuje się w ostatnich dniach wielu Polaków.
Jak podał Business Insider, zwiększony ruch w marketach budowlanych i sklepach z meblami można było zaobserwować niedługo po tym jak z ust premiera usłyszeliśmy słowa o wprowadzeniu lockdownu tego typu placówek od soboty. W miarę upływu czasu było już tylko bardziej tłoczno.
Reporter wybrał się do podwarszawskiego centrum handlowego M1 w Markach. W niecałe dwie godziny po rządowym ogłoszeniu na miejscu był dziki tłum, a na parkingach brakło miejsca dla samochodów.
To samo działo się wewnątrz. Jak referuje Paweł Bednarz już od wejścia do marketu budowlanego, widać było sporą kolejkę do kasy. – Jak usłyszałem, co się dzieje, że wchodzą w życie nowe obostrzenia, to przyjechałem dzisiaj, bo jutro pewnie będzie Armagedon. Po południu będzie pewnie jeszcze więcej ludzi – wspomina BI jeden z kupujących.
W tym sklepie widać, że Polacy chcą wykorzystać lockdown na remonty. Kupują kleje, farby, wyposażenie łazienki, płytki czy elementy wystroju takie jak rośliny.
W tamtejszym sklepie meblowym Ikea ruch zorganizowany jest tak, by dopiero przychodzący do sklepu nie mijali się z osobami płacącymi zakupy. Najpopularniejsze były działy z elementami wyposażenia kuchni czy dekoracjami. Mniejszy ruch BI notowało w działach z dużymi meblami. Niepokojące były jednak przypadki braku zachowania odpowiedniego dystansu i wycieczki całych rodzin z małymi dziećmi w wózkach.
Lockdown sklepów meblarskich
Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, w czwartek 25 marca przed południem premier Mateusz Morawiecki i minister zdrowia Adam Niedzielski ogłosili nowe obostrzenia epidemiczne na okres kolejnych dwóch tygodni, czyli na czas okołoświąteczny. Nowe restrykcje ogłoszono w dniu, w którym padł kolejny rekord nowych zakażeń koronawirusem: przekroczyły one 34 tys. osób.
Na tydzień przed świętami wielkanocnymi rząd zdecydował się wprowadzić nowe limity klientów w sklepach: w sklepach o powierzchni powyżej 100 metrów kwadratowych będzie mogła przebywać 1 osoba na 20 metrów kwadratowych. W sklepach o powierzchni do 100 m2 przebywać będzie mogła 1 osoba na 15 m2. Nowe limity dotyczą również takich miejsc jak poczta czy targ.
Zamknięte pozostaną centra i galerie handlowe, z pewnymi wyjątkami. Chodzi m.in. o: sklepy spożywcze, apteki i drogerie, salony prasowe, księgarnie.
Jak podał minister zdrowia, na dwa tygodnie zamknięte będą wielkopowierzchniowe sklepy meblarskie oraz sklepy budowlane o powierzchni ponad 2 tys. metrów kwadratowych.