Polska świetnie sobie radzi i wielokrotnie rządzący wychwalali nas za to, że mimo kryzysów jako kraj pozostajemy mityczną "zieloną wyspą". Powód tego stanu rzeczy jest prosty. Choć pracujemy coraz sprawniej i powoli gonimy w tym aspekcie nawet Niemców, to nasze pensje mogą się schować. Często są nawet kilka razy niższe.
Zacznijmy od poklepania się po plecach. Według danych z Eurostatu dekadzie 2010-2020 produktywność polskich pracowników wzrosła aż o 25,8 proc. To czwarty wynik w Europie. Przed nami jest tylko Irlandia, Rumunia i Litwa. Do niedawna byliśmy nawet trzeci, ale w zeszłym roku na podium wskoczyli Litwini – wskazuje serwis Business Insider.
W 2020 r. przeciętny Polak wyrabiał już 66,3 proc.normy efektywności pracy całej UE. Jak można się spodziewać, przodują tu Niemcy. Nasi zachodni sąsiedzi wyrabiają 122,4 proc. normy Wspólnoty. BI wskazuje, że tak duża różnica zawiera w sobie też ogromną przepaść między zamożnością naszych gospodarek. Jak to mówią – "każdy orze jak może".
Niemców jednak nieźle gonimy. W 2005 r. wyrabialiśmy jedynie ok. 38,9 proc. "niemieckiego standardu". Obecnie przeciętny polski pracownik pracuje już z mocą 54,1 proc. Niemca.
Co wpływa na efektywność? Ano na przykład nowe technologie użyte w fabrykach i zakładach pracy. Nie ma więc co się łudzić, że szybko osiągniemy stuprocentowy standard przeciętnego niemieckiego robotnika. Choć zakłady w Polsce dość dynamicznie inwestują i się rozwijają, to między Odrą a Renem robią to znacznie dłużej.
Polskie płace, a średnia z Unii Europejskiej
Business Insider wskazał, że mimo pracy "jak pół Niemca" polski pracownik może tylko pomarzyć o połowie jego wypłaty. Pracujemy za orzeszki.
Koszt godziny pracy to dla polskiego pracodawcy ok. 11 euro. Wlicza się tu wszystkie dodatki do płacy, podatki, ZUS i tak dalej. Średnia Unii Europejskiej to 28,5 euro za godzinę. W Niemczech to zawrotne 36,6 euro. Oznacza to, że polskie stawki za pracę stanowią ok 30,1 proc. niemieckich.
W tym tkwi tajemnica "zielonej wyspy". W ubiegłym roku inne kraje Europy zwalniały pracowników an potęgę, np. 841 tys. osób straciło pracę w Niemczech W Polsce nas zatrudnienie rosło (+24 tys.). To efekt tego, że międzynarodowe firmy przenoszą do nas działalność, bo koszty pracy są wręcz śmiesznie niskie.
Praca w Niemczech – stawki
Niedawno opisywaliśmy w INNPoland.pl nadal popularną pracę wyjazdową w Niemczech. Jak się okazuje za zachodnią granicą nadal opłacą się mieć fach w ręku, a pracodawcy poszukują zawodów technicznych. Na popyt nie wpłynęła nawet globalna pandemia, bo w 2020 r. utrzymywał się stały trend.
Pracodawcy poszukiwali przede wszystkim elektryków, hydraulików, spawaczy, ślusarzy, stolarzy i malarzy budowlanych. Nadal popularne są również zawody niewymagające specjalistycznego wykształcenia, takie jak pracownik produkcyjny lub magazynier – ocenił dla Business Insider Dominik Matczak z agencji pośrednictwa pracy Silverhand Group.
Ekspert dodał, że mimo czasowego niżu spowodowanego epidemią Covid-19, liczba ofert powróciła już do poziomu sprzed pandemii.
Oto stanowiska, na jakie Niemcy zgłaszają największe zapotrzebowanie. Stawki godzinowe mogą się nieco różnić, w zależności od miejsca pracy i doświadczenia fachowca.
1. elektryk budowlany 12,42 - 15,00 euro brutto za godzinę;
2. hydraulik 11,50 - 14,50 euro;
3. spawacz 11,00 - 14,50 euro;
4. ślusarz 11,00 - 13,00 euro;
5. stolarz budowlany 11,00 - 13,00 euro;
6. lakiernik 11,00 - 13,00 euro;
7. mechanik samochodowy 12,00 - 13,00 euro;
8. elektryk przemysłowy 12,40 - 15,00 euro;
9. operator maszyn CNC 11,00 - 13,00 euro;
10. malarz budowlany 11,00 - 15,00 euro.
– Często do podstawowego wynagrodzenia wypłacane są również diety, które dodatkowo podnoszą jego atrakcyjność, pozwalając na przykład ograniczyć lub całkowicie zniwelować koszty zakwaterowania. W ostatnich latach możemy zauważyć również zwiększone zapotrzebowanie na zawody w sektorze IT – wskazuje Matczak.