Emerytura stażowa to pomysł, pod którym podpisują się różne stronnictwa obecne w polskiej polityce. Ma ona umożliwić osobom z odpowiednio długim stażem pracy przejście na wcześniejszą emeryturę. Posłowie Lewicy chcą przyspieszenia prac nad pomysłem.
Prezydent Andrzej Duda podczas swojej kampanii wyborczej obiecywał wprowadzenie wcześniejszych emerytur dla osób z odpowiednim stażem pracy. Dyskusje na ten temat toczą się w kancelarii prezydenta już od roku, ale końca wciąż nie widać.
– W 2035 roku niemal 27 proc. osób będzie na emeryturze. To ogromne wyzwanie dla gospodarki – mówiła w Sejmie posłanka Lewicy Magdalena Biejat, domagając się przyspieszenia prac. – Ale to nie może być wymówka, aby ograniczać świadczenia emerytalne i rentowe albo wykluczać z prawa do emerytury część społeczeństwa.
Należy przypomnieć, że Lewica swój projekt ustawy o emeryturach stażowych złożyła w Sejmie rok temu. Zakłada on, że emerytury stażowe będą wypłacane po 35 latach pracy dla kobiet oraz po 40 latach pracy dla mężczyzn.
– Niestety do dziś ten projekt nie doczekał się numeru druki i utknął w sejmowej zamrażarce – skarżyła się posłanka Lewicy. – Niezwłocznie zwrócimy się o nadanie numeru druku, a także o jak najszybsze włączenie do porządku obrad propozycji Lewicy ws. emerytur stażowych – zapowiedziała.
Na emeryturze stażowej będziemy głodować
Tymczasem w czerwcu tego roku podobne rozwiązanie zaproponowała “Solidarność”. Z ich projektu również wynika, że kobiety mogłyby przechodzić na emeryturę po 35 latach pracy, a mężczyźni po 40.
Ekspert z Instytutu Emerytalnego, Oskar Sobolewski jasno wskazuje, wskazuje, że projekty "Solidarności" i prezydenta Dudy de facto oznaczają to samo. To oburzające, bo pod płaszczem szybciej wypłacanych świadczeń propozycje chcą przemycić opłakanie niskie kwoty.