
Znasz to uczucie, kiedy atmosfera na udanej rozmowie kwalifikacyjnej momentalnie “siada” po tym, jak temat schodzi na pieniądze? Chociaż pytanie o to, ile chcemy zarabiać pojawia się absolutnie zawsze i większość z nas jest na nie bardzo dobrze przygotowana, wyartykułowanie swoich oczekiwań finansowych z pełną pewnością siebie bywa zaskakująco trudne. Zwłaszcza że chwilę później zapada zwykle bardzo krępująca cisza.
Rekruter proponuje zbyt niską kwotę
Autorka "Cringeworthy" Melissa Dahl uważa, że podczas rozmów o podwyżkę powinniśmy korzystać z dyskomfortu wywoływanego ciszą. Nie, to nie pomyłka. Ta niezręczna cisza, jaka zapada po tym, gdy mówisz, ile chcesz zarabiać, to moment, który może zadziałać na twoją korzyść.Nie wycofuj się, nie uciekaj, a tym bardziej - nie mów czegoś w nerwach tylko po to, by przerwać "dziwną ciszę". Osoba zatrudniająca może nie być w stanie zaproponować ci kwoty, o którą prosisz, ale pozwól im to powiedzieć - nie podcinaj sobie skrzydeł ułatwiając im to, lub mówiąc to za nich.
Jak prosić o podwyżkę?
Alison Green, stojąca za popularnymi w USA książką i podcastem "Ask a Manager" radzi, by rozmawiając o podwyżce pytać wprost "Czy istnieje szansa, aby podnieść kwotę do X?".Powiedz to i zaczekaj na odpowiedź. Może to zająć minutę, może pojawić się dłuższa pauza. Jest to kompletnie w porządku. Czasem ludzie robią się bardzo nerwowi, gdy pojawia się pauza w rozmowie, więc zaczynają mówić cokolwiek, by wypełnić ciszę. Kończą na podcinaniu samych siebie lub wycofywaniu się z własnych słów. Wypowiedz się i czekaj.
Jak podkreśla autorka, mówienie zbyt dużo w trakcie negocjacji to często dawanie drugiej stronie argumentów do tego, by nie spełniała naszych postulatów. W nerwach można to zrobić nieświadomie, a nawet wycofać się z własnych oczekiwań.
