Wszyscy zgodzimy się, że nie ma nic bardziej irytującego niż świdrujący hałas sąsiedzkiej wiertarki. Przedłużający się remont mieszkania potrafi skutecznie popsuć relacje na całej klatce schodowej. Przykład z jednego z polskich bloków pokazuje jednak, że o wiele milej jest czasami po prostu odpuścić. I dać bliźnim w spokoju dokończyć wszystkie niezbędne prace. Których nienawidzą już zapewne zdecydowanie bardziej niż wy.
Budującą odpowiedź na zamieszczoną na jednej z klatek schodowych kartkę z informacją o remoncie zamieścił na swoim fanpejdżu Homebook.
Drodzy sąsiedzi. W związku z pracami remontowymi bardzo przepraszamy za utrudnienia i hałasy. Liczymy na wyrozumiałość.
Odpowiedź sąsiadów była natychmiastowa i … zaskakująco miła.
“Nic nam hałas nie przeszkadza, ale po zakończonych pracach liczymy na wspólnego grilla na kamieniu przed klatką. Dla wszystkich sąsiadów z klatki" - napisał któryś z sąsiadów.
Inni wyznali, że sąsiedzi są fajni, więc nie ma problemu z hałasem. Ale na grilla też chętnie wpadną.
Pod postem pojawiło się sporo innych przykładów przyjaznych reakcji sąsiadów na prace remontowe.
Są też inne przykłady miłego załatwiania "międzysąsiedzkich porachunków".
Niestety, smutnym standardem w przypadku remontowych hałasów jest gniew, straszenie policją, a nawet obrażanie.
Spółdzielnie i wspólnoty mieszkaniowe mogą same wyznaczyć godziny, w których prace remontowe nie mogą być przeprowadzane. Do ich przestrzegania zobowiązani są mieszkańcy. Prowadzenia remontu w wyznaczonych do tego godzinach zakazywać nie można.