Z Sylwią Chadą, general manager TikTok w Polsce i Europie Centralnej rozmawia Iga Kołacz
Jak często jest Pani na TikToku?
Na TikToku ma Pani zaledwie 32 obserwujących i raptem opublikowane dwa filmy, czyli tyle samo, ile prezydent RP Andrzej Duda. Szewc bez butów chodzi?
Zrobiłam tylko dwa tiktoki o sporcie, który jest moją pasją, ale zamierzam wykorzystać jeszcze materiały z treningów przy tworzeniu kolejnych tiktoków. Wciąż uczę się tych narzędzi. Zajmuje to sporo czasu, a nie jestem aż tak kreatywna jak tiktokerzy. Podziwiam ludzi, którzy potrafią kreować wciągające treści. Wspomniane konto jest moim prywatnym, a nie stworzonym na potrzeby szefa TikToka. Codziennie natomiast oglądam tiktoki osób, które mnie interesują. Wręcz muszę limitować czas spędzony w aplikacji, aby zajmować się również pracą.
Być może wcale nie trzeba istnieć w mediach społecznościowych, aby je rozumieć i sprzedawać?
Nie trzeba być tiktokerem, aby znać się na TikToku, ale zdecydowanie należy być na tej platformie i z niej korzystać jako użytkownik, aby wiedzieć, jaki jest kontent, jak działają algorytmy. Miałam ostatnio spotkanie z klientem, który patrzył na tę platformę z perspektywy swojego 14-letniego syna, który ogląda treści według jego zainteresowań.
W ciągu kilku minut rozmowy z klientem przeszliśmy od „to mnie nie interesuje” do „ooo, aaa, a to dlatego?”, wraz z zapewnieniem, że zaraz po spotkaniu założy konto na TikToku. Klient zmienił nastawienie, gdy tylko pokazaliśmy mu swoje feedy, czyli treści które nas, dorosłych interesują. Aby rozumieć platformę, trzeba z niej bowiem korzystać, wyrobić własną opinię na ten temat, nie powielać klisz.
Co Pani ogląda na TikToku?
Algorytm tak działa, że uczy się zainteresowań użytkowników, a w moim przypadku jest to sport. TikTok podpowiada mi więc treści, które są z tym związane. Zawsze też sprawdzam, czy jest wśród nich reklama. Często wchodzę też w zakładkę Dla Ciebie, która pozwala mi zobaczyć, co mogłabym jeszcze odkryć na TikToku. Ten codzienny przegląd traktuję jak prasówkę. Chcę wiedzieć, co dzieje się w aplikacji.
Prawdziwej prasówki nie da się zrobić. Wciąż niewiele mediów jest na TikToku.
Ale jest ich coraz więcej. TikTok wśród mediów jest szczególnie popularny za granicą. Największe konto ma Yahoo! News, który zgromadził już ponad 1,4 miliona obserwujących, natomiast „The Washington Post” ma również już ponad milion obserwujących. Warto wymienić również takie konta, jak Ad Week czy „Dialy Mail”. Polskie media też dostrzegają potencjał platformy - na TikToku można znaleźć m.in. oficjalne konto Onetu, TVN, Polsatu czy „Elle Polska".
Od roku zarządza Pani aplikacją na Europę Centralną, w tym w Polsce. Jakie macie ambicje względem rozwoju w tej części świata?
Zbudowaliśmy zespół w Polsce oraz obsługujemy Rumunię, Węgry i Czechy. Dalszy rozwój jest związany z tym, jak platforma będzie akceptowana i perforowała na pozostałych rynkach - na radarze mamy kilkanaście krajów. Odpowiadam za część związaną z biznesem, co oznacza, że rozwiązania, które oferujemy muszą przynosić klientom określone, pozytywne rezultaty.
Adaptacja platformy przez użytkowników, a następnie konwersja tych użytkowników na konkretne działania reklamowe, jest procesem. Na wspomnianych rynkach mamy też klientów, którzy chcą korzystać z TikToka biznesowo, ale nie targetują się na Europę Centralną, lecz na przykład na rynek amerykański.
Polska jest oczkiem w głowie na tiktokowej mapie Europy?
Polska ze względu na swoje położenie jest ciekawym wyzwaniem. Potencjał naszego kraju jest bardzo duży. Ale jeśli spojrzymy na pozostałe trzy europejskie rynki, na których działamy, bardzo ważna jest też Rumunia, ponieważ jej udział w naszym torcie przychodowym jest duży. Pod tym względem jest druga zaraz po Polsce. Kraje te są mniej więcej na jednym poziomie biznesowym.
Specyfika rynku Europy Centralnej jest jednak taka, że mamy wielu eksporterów i deweloperów, dla których największym rynkiem zbytu są Stany Zjednoczone, kraje Ameryki Południowej czy nawet Chiny. I to jest nieproporcjonalnie wyższy biznes.
Warszawskie biuro działa oficjalnie od stycznia, chociaż zaczęła Pani nim zarządzać już we wrześniu 2020 roku. Z czego wynika to opóźnienie?
Nie chcieliśmy ogłaszać startu, dopóki byliśmy w trakcie kompletowania zespołu. Chcieliśmy mieć pewność, że jesteśmy w stanie dostarczyć klientom wszystkie rozwiązania, które TikTok oferuje klientom. W ubiegłym roku byliśmy już na rynku, najwięksi klienci o nas wiedzieli, pracowaliśmy z agencjami reklamowymi czy mediowymi oraz z największymi markami. Aby jednak wyjść z biznesem szerzej, czyli również do klientów średniej wielkości, musieliśmy dostosować rozwiązania do ich potrzeb, co wymagało dobrego zaplecza, które było budowane.
A może czekaliście aż Joe Biden wygra wybory w Stanach Zjednoczonych?
Nie miało to znaczenia. To, co dzieje się na poziomie globalnym, a jest związane z polityką, nie jest w kręgu naszych zainteresowań. Prowadzimy biznes, odcinając się jednocześnie od jakichkolwiek politycznych relacji. Działamy tak, jak każdy inny biznes reklamowy, a komunikacja z klientami jest związana z naszą gotowością biznesową. Nie ukrywamy tego, że firma powstała w Chinach. W tej chwili jesteśmy jednak platformą globalną - zespół, z którym pracuję, znajduje się w Londynie.
W jakim stopniu próby Donalda Trumpa w kierunku ograniczenia działania TikToka w USA przełożyły się na rozwój aplikacji w Europie?
Na rozwój aplikacji w Europie - tak samo, jak na całym świecie - przełożył się przede wszystkim Covid-19. Związany z nim lockdown wpłynął na zmianę tego, jak konsumowane są media. Przez rok pandemii wydarzyła się rewolucja w zakresie rozwoju użytkowników, która miałaby wydarzyć się przez kolejnych 10 lat. Przecież rozwój rozwiązań biznesowych możliwy jest wtedy, kiedy mamy użytkowników, a ci z kolei sami decydują, którą platformę wybierają i jak często z niej korzystają.
Według agencji GetHero w czasie pandemii TikTok zyskał w Polsce aż 58 proc. użytkowników, z czego 75 proc. z nich jest pełnoletnich.
Patrząc na demografię TikToka niczym nie odbiegamy od mediów, które docierają do grup odbiorców atrakcyjnych komunikacyjnie i sprzedażowo. Ewoluujemy z aplikacji będącej nowością, do bycia stabilną platformą mediową. Nie chcę odnosić się do danych GetHero, ponieważ są to estymacje.
Pokrywają się one z waszymi danymi?
Nie. Miałam jednak ostatnio przyjemność o tym rozmawiać z przedstawicielem GetHero i teraz wspólnie szukamy rozwiązania, jak sprawić, aby ich dane lepiej odzwierciedlały to, co dzieje się na naszej platformie.
To ilu użytkowników TikToka przybyło w pandemii?
Mogę mówić tylko o cyfrach globalnych, gdyż nie dzielimy się danymi dotyczącymi Polski. Właśnie ogłosiliśmy, że mamy już miliard aktywnych miesięcznie użytkowników na świecie, zaś w Europie jest ich już sto milionów, a ta liczba stale rośnie.
W mijającym roku TikTok zwiększył swoją widoczność w Polsce. Uruchomiliście szereg nowych projektów, wkrótce pojawi się m.in. podcast Artura Kurasińskiego. Na czym się skupiacie?
Strategia komunikacji zaplanowana na ten rok opiera się na tym, aby zbudować świadomość tego, że TikTok ma rozwiązania dla biznesu - i że są one efektywne. Chcemy też zmienić postrzeganie, że reklama na TikToku jest droga, bo tak nie jest. Skupiamy się więc na pokazaniu, że mamy wszystkie rozwiązania, których nasi klienci potrzebują i z których korzystają na innych platformach mediowych.
Ile firm w Polsce skorzystało już z usługi TikTok for Business?
Kampanii mieliśmy ponad kilka tysięcy. Trudno jest mi dokładnie je zliczyć, ponieważ rotują się.
Klienci chcą wchodzić w działania niestandardowe na TikToku?
Zachęcamy, aby najpierw weszli na TikToka i korzystali z niego, jak z platformy mediowej, czyli wykorzystali możliwości sprzedażowe i marketingowe, a co za tym idzie: zaczęli od zbudowania świadomości marki na TikToku. Działania niestandardowe są dobrym rozwiązaniem, ale za nimi musi stać dobrze zaplanowana strategia.
Chwalicie się dwukrotnie wyższą efektywnością sprzedażową niż konkurencyjne media. Czyli tiktoker lokuje produkt w filmiku i jego fani biegną do sklepu, a raczej wchodzą na stronę sklepu?
Od 20 lat słyszę od klientów, że chcą mieć angażującą reklamę. A TikTok ma unikalny interfejs i algorytm, który uczy się naszych zainteresowań, co angażuje odbiorcę. Nie bez znaczenia jest fakt, że reklama w całości widoczna jest na ekranie smartfona, a to sprawia, że odczytywana jest jako reklama natywna w treściach wideo.
Tiktokerzy pokazali nam, że najlepszą formą budowania zainteresowania nie jest już tylko umieszczenie reklamy i zmuszenie konsumentów do kupienia, ale właśnie budowanie całej narracji, w oparciu o szczerość. Marki zdają sobie sprawę, że reklama nie może być już nachalna, a treść, którą przekazują, to jest budowanie narracji opartej na zaufaniu i na przekazywaniu rzeczy zgodnych z prawdą. Idzie to w dobrą stronę.
Ostatnio największym hasztagiem na TikToku, użytym już ponad 5 miliardów razy jest #tiktokmademebuyit. Jest on globalnym, natywnym hasztagiem, stworzonym przez samych użytkowników, który pokazuje, jak aplikacja działa w przełożeniu na intencję zakupową i na same zakupy. Dla tiktokerów jest to z kolei sposób na chwalenie się zakupami.
Jakie potrzeby ma europejska firma zainteresowana promocją na TikToku? I czy różnią się od potrzeb w Polsce?
Każdy region ma swoje wyzwania, ale generalnie każdy klient zainteresowany jest sprzedażą. Podejście to jest globalne i różni się tylko skalą, w zależności od rynku. W porównaniu do USA, który jest rynkiem dojrzalszym reklamowo, w Europie, w tym w Polsce pewne rozwiązania adaptowane są wolniej. Naszym zdaniem nie ma już reklam czysto wizerunkowych, gdyż nawet za takimi stoją oczekiwania, że otrzymamy efekt w postaci reakcji klienta. Nie ma już więc performance’owych czy brandigowych kampanii, lecz są kampanie brandformance.
A kim jest unikalny użytkownik TikToka w Polsce? Przykładowo w Kanadzie 62 proc. użytkowników TikToka nie ma na Twitterze, 44 proc. nie ma na Instagramie, a po 40 proc. na Facebooku i na Snapchacie.
W Polsce współużywanie mediów społecznościowych przez tiktokerów również jest niskie. Cieszy nas to, ponieważ z punktu widzenia biznesowego rozszerzamy zasięg o grupę nowych konsumentów. Sprawia to, że nie konkurujemy ze Snapchatem czy Twitterem o kawałek tortu reklamowego, lecz mamy dodatkową grupę użytkowników, którą możemy wykorzystać w komunikacji mediowej.
We wrześniu wystartowaliście z digitalową kampanią marketingową, która pokazuje potencjał reklamowy aplikacji. Polski rynek nie przekonał się jeszcze do TikToka?
Chcemy zadać kłam powtarzanym kliszom, że TikTok to dzieciaki, śmieszne filmiki i tańczenie. Kampania jest kolejnym etapem uświadamiania klientów, że nasza aplikacja jest efektywną platformą mediową. W komunikacji powtarzamy: "Don't make ads, make tiktoks”. Pokazujemy, że jesteśmy równoprawnym graczem na rynku, który daje klientom konkretne możliwości i rozwiązania reklamowe.
Klienci przestali już mówić: no dobrze, ale na TikToku są bardzo młode osoby, a my chcemy dotrzeć do starszych?
Wciąż wielu z nich powtarza to, natomiast konsekwentnie pokazujemy na spotkaniach, jaką mamy demografię. Wtedy zmieniają percepcję.
Chwalicie się, że dzięki TikTokowi CCC zyskało 70 tys. obserwujących w pół roku. Co przełożyło się na ten konkretny wynik?
Współpraca z CCC pokazuje, że partnerstwo, rozmowa i wzajemne słuchanie potrzeb oraz dawanie sobie feedbacku przynosi sukces. Tutaj zagrało wszystko - zarówno ambasadorzy marki, jak i sam pomysł. Jako ciekawostkę dodam, że w pandemii byliśmy jedyną platformą mediową, która podnosiła samopoczucie jej użytkowników. 75 proc. naszych użytkowników przychodzi na platformę w poszukiwaniu rozrywki, a 46 proc. korzysta z TikToka, aby odkrywać nowe rzeczy. Nastawienie na radość powodowało, że ludzie czuli się podniesieni na duchu.
Nie sprawdziły się realizacje, gdy klient upierał się, że wie lepiej. Nie chcę wymieniać marek, natomiast złym podejściem jest, kiedy marka nie jest w stanie zrozumieć DNA platformy i chce wejść w poprzek tego, co na niej jest. Jeśli klient dysponuje zbyt niskim budżetem, którym nie jest w stanie zrealizować swoich potrzeb, mówię: spotkajmy się za jakiś czas.
Według mnie testowanie kampanii - przy na przykład 100 zł dziennie - jest bezcelowe. Odmawiam nie dlatego, że nie chcę tych 100 zł, ale dlatego, iż wiem, że klient będzie niezadowolony. Bo nie zobaczy efektów i powie, że TikTok nie działa. Nie testujmy, lecz pomyślmy o tym, co chcemy osiągnąć. Sprawdźmy, jakie marka ma potrzeby i wtedy zdecydujemy, czy to już jest ten moment, czy warto poczekać.
Jaki trzeba mieć minimalny budżet, aby działania na TikToku przynosiły efekt?
A jakie są potrzeby? Nie chcę odnosić się do cyfr, bo to jest zawsze powiązane z celami. Jeśli ktoś chce dotrzeć do tysiąca użytkowników, musi najpierw zobaczyć, jaka jest grupa docelowa. Zamiast pytać o minimalną stawkę, skupmy się na celu oraz na tym, co mierzymy.
Podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego wspomniała Pani, że tiktoker to artysta. Jak więc zmobilizować influencera, aby zrobił dobrą kampanię?
Tiktoker jest artystą. Jak wspomniałam, zrobiłam dwa tiktoki, co było dla mnie dużym wyzwaniem. Dlatego naprawdę ich podziwiam. Niektórzy po prostu rodzą się ze zmysłem artystycznym, umiejętnością wyłapywania szczegółów i wkładania tego w materiał wideo.
Jak ich zachęcamy? Promując dobre praktyki wykorzystywania tej platformy. Nie chcemy jednak ich do niczego zmuszać, bo to nie działa. Rozmawiamy z klientami, doradzamy, ale nie ingerujemy w działania tiktokerów. W tym zakresie klienci często korzystają z agencji influencer marketingu.
W ten sposób umyka Wam kawałek tortu reklamowego, który jest w rękach agencji odpowiadających za współpracę z influencerami. Nie chcecie się tym zajmować?
Jest to globalna strategia. TikTok jest platformą, która dba o bezpieczeństwo swoich użytkowników, tworzy regulaminy. Naszym zadaniem jest również dbanie o to, aby tiktokerzy dobrze się czuli i przyciągali odpowiednią grupę docelową.
Markom zależy, aby pojawiać się w bezpiecznym otoczeniu. Na to macie wpływ?
Każdy, kto pracuje w TikToku dba o to, aby było to miejsce bezpieczne, zarówno dla użytkowników, jak i dla biznesu. Bezpieczeństwo jest ważne, dla nas wszystkich. Nie odpowiadamy natomiast za kampanie, które są realizowane przez agencje. Jesteśmy platformą mediową.
TikTok zasłynął treściami wideo trwającymi zaledwie 15 sekund, co podłapała konkurencja. Dlaczego więc odchodzicie od tego? Obecnie są to 3 minuty, a już testujecie 10-minutowe filmy. To ukłon w stronę użytkowników czy reklamodawców?
Platforma rozwija się, użytkownicy poszukują dłuższych treści. Należy rozróżnić też treści produkowane przez użytkowników od reklamowych. Reklamodawcom oferujemy spoty trwające od 15 do 60 sekund. Nie rekomendujemy im tych dłuższych form, ponieważ utrzymanie uwagi użytkownika TikToka minutową reklamą może być wyzwaniem.
Co Wam dało dołączenie do IAA Polska Międzynarodowego Stowarzyszenia Reklamy? Jesteście jego częścią od połowy września.
Możemy mieć udział w tworzeniu ekosystemu reklamowego. Zostaliśmy zaproszeni do wejścia w szeregi IAA Polska, co jest oznaką, że jesteśmy postrzegani jako dojrzały partner.
Przed TikTokiem zajmowała się Pani biznesem w sieci zrzeszającej youtuberów Epik Makers, projektu Agory, który nie przetrwał próby czasu. Mając obecną wiedzę o rynku influencer marketingu, co zrobiłaby Pani inaczej podejmując się tego projektu?
Pamiętajmy, że była to Agora, czyli specyficzny duży gracz, który w ramach innych biznesów współpracował z influencerami, którzy z kolei są nieprzewidywalni. Model biznesowy nastawiony był na zrzeszanie największych youtuberów, którzy pracowali z największymi markami.
Fenomen biznesu influencerskiego polega na tym, że twórcami są artyści, którzy mają swobodę działania i bywają kontrowersyjni. W przypadku Agory nie było to do końca dobre małżeństwo. Moja obecna wiedza nie miałaby najmniejszego przełożenia na to, co było pięć lat temu. Model MCN-ów, czyli agencji multi-channel network, którą było Epik Makers, po prostu wygasł.
Po pracy zamiast na TikToku przesiaduje Pani w siłowni. Crossfit to dobry sposób na odskocznię od mediów społecznościowych?
Przez kilka lat uprawiałam crossfit, ale od półtora roku trenuję zawodowo wyłącznie dwubój olimpijski, czyli podrzut, zarzut i rwanie. W czerwcu tego roku zdobyłam wicemistrzostwo Polski i szykuję się na wyjazd na mistrzostwa Europy. Jest to mój sposób na oderwanie się od spraw zawodowych i skupienie na innych rzeczach. Trenuję od siedmiu lat, a zawodowo od czterech - ćwiczę sześć razy w tygodniu po dwie godziny.
Kiedy znajduje Pani na to czas?
Wstaję codziennie o czwartej rano, żeby się przyszykować. Trening zaczynam o szóstej rano, żeby przed dziewiątą być gotową do pracy. Sport uczy pokory. Mimo że wygląda to łatwo, poprawnie i zdrowo wykonany ruch wymaga długich przygotowań. Jest to mozolna praca - nagła kontuzja albo choroba powodują, że trzeba zrobić krok do tyłu. Zakochałam się w samym procesie, a nie w celu. W procesie budowania siebie jako człowieka i zawodnika.
Sport to jest pasja, determinacja i wytrwałość, co z kolei przekłada się bardzo fajnie na pracę zawodową. Bo proces budowania biznesu nie wydarzy się z dnia na dzień, po drodze napotkamy trudności. W Polsce porażka postrzegana jest pejoratywnie, a nie powinno tak być, bo to jest proces budowania i dochodzenia do sukcesu. Dyscyplina jest zaś drogą do wolności, ponieważ pozwala mi wszystko ułożyć. Bo trzeba wiedzieć, gdzie chce się dojść. To kształtuje charakter. Moje ambicje? Aby każdego dnia być chociaż trochę lepszą.