INN:MAGAZYN
(fot. Jan Kucharzyk/EastNews)
Rozwój osobisty to magiczne hasło, które ma otwierać drzwi do lepszego życia. Szczególną popularność budowanie "najlepszej wersji samego siebie" zyskało w czasie pandemii, gdy zostaliśmy zamknięci w domach. Nurt ten miał się jednak całkiem dobrze już od dłuższego czasu i będzie się dalej rozwijał. W dążeniu do szczęścia jesteśmy zasypywani dobrymi radami, artykułami, książkami, prelekcjami, pro-tipami, szkoleniami i treningami. Jak nie dać się w tym wszystkim zwariować?
Apka do samorozwoju
“Najbardziej efektywna i pozwalająca oszczędzić czas aplikacja z jakiej kiedykolwiek korzystałem!”. "Pomaga mi wziąć odpowiedzialność za tworzenie nowych nawyków. Dziękuję!”. “Podpowiada wygodne kroki do zwiększenia moich umiejętności osobistych” - to opinie ze sklepu Google Play pod aplikacją Mentorist, która dostarcza streszczeń książek służących do samodoskonalenia.
Z aplikacji korzysta obecnie 25 tys. aktywnych użytkowników, zaś dziennie przybywa ponad 500 nowych. Pomysł na aplikację okazał się interesujący dla grupy osób z klubu aniołów biznesu COBIN Angels, którzy postanowili zainwestować 1,3 mln zł w rozwój startupu.

(fot. materiały prasowe)
Zgodnie z założeniami Mentorist ma ułatwić wdrożenie w życie wiedzy, którą udało się zdobyć z literatury. – Znajdziemy w niej skonkretyzowany plan działania. Z jednej strony mamy streszczenia poszczególnych pozycji, ale z drugiej wypisane konkretne zadania. Korzystanie z Mentorista ma pobudzać do refleksji – mówi Grzegorz Świerad, CEO Mentorista.
Sam wiele skorzystałem na coachingu i literaturze do rozwoju osobistego. Można powiedzieć, że stworzyłem tę aplikację “pod siebie”. Początki mojej kariery zawodowej wiążą się z IT. Byłem programistą, czyli tą cichą osobą, która siedzi w kącie i stuka w klawiaturę. Potem jednak nastąpił spory zwrot i przejąłem zarządzanie spółką, nie mając w tym obszarze żadnego doświadczenia. Zauważyłem jednak, że wszystko to, czego potrzebuję do skutecznego prowadzenia firmy, zostało już przez kogoś wymyślone i można to znaleźć w odpowiednich książkach.
Firma skupia się na mentoringu biznesowym. W aplikacji znajdziemy streszczenia 140 książek, m.in. między innymi “Principles: Life and Work” Raya Dalio czy “4-Godzinny Tydzień Pracy” Timothy’ego Ferrisa. Aplikacja cały czas się rozwija i poszerza swoją bazę.
– Nasze najpopularniejsze kategorie to zarządzanie sobą, przywództwo, produktywność, biznes. Ale nasi klienci szukają również pozycji z obszaru spirituality power, czyli duchowości, rozwoju samego siebie. Poza tym skupiamy się na książkach dotyczących zdrowia i zdrowego odżywiania – mówi Świerad.
Streszczenia są w języku angielskim, bo firma koncentruje się na rynku anglojęzycznym. – Kultura samorozwoju na przykład w Ameryce jest na zupełnie innym poziomie niż w Polsce. Chyba nie podjąłbym się stworzenia takiej aplikacji wyłącznie na rynek polski – mówi Grzegorz Świerad.
Founder spodziewa się szybkich wzrostów, a dokładniej: zakłada, że aplikacja w ciągu dwóch lat osiągnie sprzedaż na poziomie 10 milionów euro rocznie.
Branża rozwoju osobistego
Projekt ma sporą szansę okazać się strzałem w dziesiątkę, bo biznes rozwoju osobistego - obok branży IT - to jeden z najbardziej dynamicznie rozwijających się obszarów rynku. Według prognoz, zarówno na świecie, jak i w Polsce popyt na zawody związane z jakością życia będzie rósł, a jednym z bardziej perspektywicznych obszarów jest właśnie coaching.
W 2016 roku Międzynarodowa Federacja Coachingu (ICF) odnotowała 53,3 tys. coachów, co dało 12-procentowy wzrost w okresie czterech lat. Wartość rynku była szacowana w tym czasie na 2,4 miliarda dolarów. Co ciekawe, najwięcej, bo aż 18,8 tys., coachów pracowało w Europie Wschodniej - to trochę więcej niż w Ameryce Północnej (17,5 tys.) i znacznie więcej niż w Europie Zachodniej (4,5 tys.).
W Polsce w 2017 roku wartość rynku była szacowana na 40 milionów złotych. Jak wynika z danych zaprezentowanych na Międzynarodowej Naukowej Konferencji Coachingu w Akademii Leona Koźmińskiego (2019 rok), w Polsce miało być około 10 tys. osób, które próbowały swoich sił w coachingu. Mniej więcej połowa z nich to praktykujący coachowie biznesu czy rozwoju osobistego, ale jedynie około tysiąca to specjaliści z akredytacją, mający uprawnienia jednej z profesjonalnych organizacji do prowadzenia sesji.
Stale rośnie również zainteresowanie książkami z kategorii "rozwój osobisty". Jak przekazuje Empik, księgarnia od 2017 roku notuje w tym segmencie dwucyfrową dynamikę sprzedaży.
Trend przyspieszył jeszcze w pandemii, kiedy w książkach zaczęliśmy szukać tłumaczenia rzeczywistości, oparcia, lepszego zrozumienia i sposobu na odnalezienie się w trudnej sytuacji. Największy wzrost rok do roku jest widoczny w 2021 roku głównie za sprawą książki “Czuła przewodniczka. Kobieca droga do siebie” Natalii de Barbaro, która od premiery w lutym br. utrzymuje się w czołówce rankingów sprzedaży zarówno w salonach, jak i online.
Klienci Empiku najczęściej sięgają po książki dotyczące samorozwoju, poruszające tematy wrażliwości, pozytywnego myślenia, zmiany nawyków, relacji z najbliższymi, a także znanych i cenionych autorów, w tym Agnieszki Maciąg, Josepha Murphy’ego, Briana Tracy’ego czy Dale’a Carnegiego. W przypadku literatury mentoringowej, sprzedaż od kilku lat utrzymuje się na podobnym poziomie.
Hejterzy coachingu
Mimo sporego zainteresowania tematyką coachingu nie brakuje osób, które o trendzie rozwoju osobistego mają złą opinię. Wielu z nich coaching kojarzy się z natarczywym panem w niebieskim garniturze, który ze sceny obiecuje, że zmieni ich życie i spełni marzenia, wciskając przy tym banalne rady typu “chcieć to mieć” czy “uwierz w marzenia”.
Kultowe stało się już hasło "Jesteś zwycięzcą", wypowiedziane przez młodego, samozwańczego coacha, który tymi słowy starał się zmotywować do lepszego życia użytkowników YouTube'a. Chłopak wystąpił w pomiętej koszuli i za dużej marynarce, w dodatku podczas krótkiej przemowy, co chwilę zerkał na kartkę. Był jednak absolutnie przekonany, że "będzie diamentem", czym skradł serca polskich internautów. I - prawdopodobnie nieświadomie - ośmieszył cały coaching.
Zdaniem Michała Michalskiego, założyciela strony “Zdelegalizować coaching i rozwój osobisty”, coachowie są to “antyszczepionkowcy sfery mentalnej”. Jak przekonywał w wywiadzie dla NaTemat, cały ten biznes to jedna wielka hochsztaplerka, która do tego wybitnie go irytuje.
Działała mi na nerwy jako rzecz skrajnie manipulacyjna i szkodliwa, oparta jedynie na modnym słówku zaadaptowanym przez oszustów i psychoterapeutów, którzy wciskając ludziom, za niekiedy grube pieniądze, mądrości na poziomie Paulo Coelho, wyrastali na guru różnych rzeczy – biznesu, psychologii, życia w ogóle. A przecież w głównej mierze ich robota polega na tym, że my, zapominając, że mamy zegarek, pytamy ich która godzina, a oni ukradkiem spoglądają na nasz nadgarstek i udzielają odpowiedzi.
– Dla mnie termin "coach" w ogóle nic nie znaczy. Bo jeśli ci powiem, jak pozbyć się plamy, to też mogę powiedzieć, że to był coaching z prania i skasować cię na 50 złotych. Oczywiście upraszczam, ale do tego się to zaczyna sprowadzać. Coach jako hasło klucz. Coaching jako wydmuszka – twierdzi Michalski.
Coachowie jak celebryci
Mimo całego "czarnego PR-u", coaching ma w Polsce zdecydowanie więcej miłośników, niż hejterów. Nie brakuje też coachów, którzy stali się celebrytami - tak jak znany chyba przez wszystkich Mateusz Grzesiak.
Jedną z barwniejszych postaci polskiego świata rozwoju osobistego jest Michał Wawrzyniak, znany szerzej jako Kołcz Majk. Zasłynął on prostym, acz trafiającym do serca przekazem, że “bez rozwoju jesteś w d….”. Co ciekawe, na samym początku naszej rozmowy zaznaczył, że żadnym coachem nie jest.

(screen YouTube/Kołcz Majk)
– Coaching to prowadzenie klienta zgłębiającymi temat pytaniami, a mentoring to podzielenie się swoim życiowym i biznesowym doświadczeniem. Jako Kołcz Majk bliżej mi do mentoringu, nie coachingu. Od zawsze pokazywałem swój indywidualny punkt widzenia. Wyraźnie przypominając, że nie jest żadna prawda objawiona, ani jedyna możliwa droga - mówi Wawrzyniak.
Testując różne rozwiązania natrafiałem na skuteczniejsze sposoby radzenia sobie z wyzwaniami i to nimi od kilkunastu lat dzielę się z ludźmi. Czasami mając więcej samozaparcia lub bezczelności, żeby robić to tak wytrwale, aż do uzyskania efektów. Nie wspominając już o tym, że coach powinien być raczej cierpliwy i musi przez to wysłuchiwać ludzkiego stękania. Co - z przyjemnością stwierdzam - nie leży w moich zainteresowaniach. Gdy ktoś chce się wygadać, powinien iść do dużo tańszego psychologa lub psychiatry. U mnie obowiązuje “zakaz stękania”.
– Mentoring opiera się na dyrektywności – przyznaje Maciej Bennewicz, master coach i superwizor, założyciel i dyrektor programowy Instytutu Kognitywistyki Bennewicza. – Zadaniem mentora jest prowadzić klienta do uznanych i sprawdzonych metod i procedur, np. firmowych, organizacyjnych, prawnych, technologicznych. Zadanie coachingu jest inne - dodaje Bennewicz.
Klient ma dzięki własnej zasobności definiować osobiste lub zawodowe cele, określać rezultaty, które chce osiągnąć oraz eksperymentować w drodze do celu, tak długo aż osiągnie sukces, który wcześniej określił, nazwał – przy wsparciu coacha. Zadaniem coacha jest zatem byciem przewodnikiem a nie instruktorem.
Dlaczego coaching ma czarny PR?
– Czarny PR bierze się z niewiedzy, ze złych doświadczeń, z firm gdzie coaching był prowadzony w wadliwy sposób, z błędów popełnianych przez coachów stolikowych (jałowej dyskusji opartej wyłącznie na sztuce zadawania pytań - przyp. red), a niekiedy z nierzetelnej pracy dziennikarskiej. Działań osób, które piszą artykułu z tezą lub pod tezę – wylicza Maciej Bennewicz.
Dr Lidia D. Czarkowska, założycielka Centrum Coachingu i Mentoringu Akademii Leona Koźmińskiego: – W branży panuje spory bałagan. Coachami nazywa się sporo osób, które nie mają odpowiedniej wiedzy i doświadczenia. Dlatego tak ważna jest profesjonalizacja zawodu coacha. To wiąże się z jakością, etyką i odpowiedzialnością.
Na Koźmińskim są prowadzone studia podyplomowe “Coaching profesjonalny - metody i praktyka”. – W toku zajęć uczymy podstawowych metod i technik oraz struktury procesu coachingu, ale także podstaw psychologii. Jest też praktyka własna i superwizja. To dobra baza merytoryczna, jednak nim zostaniemy dobrymi coachami, trzeba do tego dołożyć jeszcze więcej udokumentowanej praktyki pod superwizją – zastrzega Czarkowska.
Jak podkreśla, rzetelne przygotowanie do zawodu, przejście przez procedury akredytacyjne, praca pod superwizją oraz rozumienie i przestrzeganie kodeksu etycznego w ramach tej profesji to elementy często pomijane przez “coachingowych celebrytów” czy “coachów samozwańców”.
– Na szczęście duża część tych osób przestała krzyczeć ze sceny, że są coachami – śmieje się ekspertka. – Już wiedzą, że są mówcami motywacyjnymi albo inspiratorami zmian. Coraz większą świadomość mają również klienci szukający dla siebie profesjonalnego coacha - dodaje Lidia D. Czarkowska.
Coaching, czyli co?
– Fenomen coachingu wziął się z potrzeby spotkania drugiego człowieka, ale przede wszystkim siebie samego – twierdzi dr Beata Kozak z Uniwersytetu SWPS i Metrum - Szkolenia, Coaching, Doradztwo. – Dynamiczne tempo życia zmusza nas do tego, aby działać, aby “robić”. W ciasno upchanych zadaniami terminarzach nie zostaje za wiele czasu na po prostu “bycie” i na refleksję, kim jestem, czy po co jestem - mówi Kozak.
– Pośpiech i koncentracja na produktywności w dużej mierze ograniczają szanse prawdziwego spotkania z drugim człowiekiem, które wymaga przecież czasu, uważności, otwartości. Myślę, że fenomen coachingu polega właśnie na tym, że jest to prawdziwe spotkanie, które jednak świetnie wpisuje się w ramy wymagań naszej rzeczywistości: jest krótkie, opatrzone etykietą profesjonalizmu i ma kończyć się określonym rezultatem, czyli szczęściem, sukcesem, udanym związkiem czy wyższą efektywnością - podkreśla Beata Kozak.
Jedną z cech człowieka postmodernizmu jest zaufanie do systemów eksperckich. Nie powinno nas zatem dziwić, że szukamy ekspertów od dobrego życia. To prawda, że klienci często zgłaszają się do coacha w nadziei, że ten powie im, jak żyć. Nie jest to jednak zadanie coacha.
– Profesjonalny coach oddziałuje podobnie jak trener sportowy – mówi Maciej Bennewicz z Instytutu Kognitywistyki. – Jego zadaniem jest mobilizowanie zasobności klienta. Potrafi on stosować nowoczesne narzędzia edukacyjne i rozwojowe, by ułatwić a czasem umożliwić klientowi lepsze, efektywniejsze, sprawniejsze, bez wysiłkowe dążenie do celów, które najczęściej wyznacza sam sobie klient - zaznacza Bennewicz.
W coachingu kognitywnym, którym się zajmujemy, obowiązują trzy kanoniczne zasady: weź odpowiedzialność za podjęte decyzje, zajmuj się tylko tym, na co masz przynajmniej częściowy wpływ; zachowuj się i działaj ekologicznie, czyli nie czyń drugiemu, co tobie jest niemiłe i po trzecie – zasada użyteczności: sprawdź, czy to w jaki sposób myślisz, działasz, zachowujesz się - służy tobie, realizowanym celom i otoczeniu, w którym działasz?
– Coaching to wspieranie człowieka we wprowadzaniu zmian, które mają pomóc mu osiągnąć pełnię jego rozwoju – dodaje dr Lidia D. Czarkowska. – W odróżnieniu od terapii, która jest nastawiona na pracę z osobą mierzącą się zaburzeniami psychicznymi, coaching ma pomóc rozwinąć skrzydła i poprawić jakość życia u osób zdrowych. Takich, które dobrze radzą sobie z wyzwaniami dnia codziennego, ale chcą realizować cele i spełniać swoje marzenia - zaznacza Czarkowska.
Coaching może być stosowany na przykład do rozwoju kompetencji liderskich czy managerskich, ale też do wspierania progresu w życiu osobistym - jest to tak zwany life coaching. Jak podkreślają eksperci, główna praca leży jednak po stronie klienta, który ostatecznie kreuje własne strategie i wprowadza zmiany w życiu.
Ile potrzeba do zmiany?
Skoro cała praca spoczywa na nas samych, to czy da się przy odpowiedniej motywacji zmienić swoje życie po prostu korzystając z książek rozwojowych czy słuchania wykładów? Zdaniem dr Lidii Czarkowskiej - nie.
– W procesie coachingowym istotna jest relacja. Oczywiście, można stosować metody lub techniki autocoachingu, które pobudzają do autorefleksji. Osoba coacha jest jednak potrzebna, by być naszym towarzyszem i lustrem, czyli by zadawać odpowiednie pytania, które pozwolą poszerzyć samoświadomość. Tego nie da się zrobić wyłącznie przy pomocy książek – podkreśla Czarkowska.
Zdaniem dr Beaty Kozak taka literatura może jednak być dobrą podstawą do rozpoczęcia procesu zmiany. – Z pewnością w kontakcie z myślą drugiego człowieka, czy to w postaci książki, czy też udziału w spotkaniu motywacyjnym można znaleźć inspirację, poszerzyć swoją świadomość. Jest to początek drogi – podkreśla Kozak.
Zwraca uwagę, że oczywiście istnieje takie ryzyko, że ktoś poprzestanie na samym bezrefleksyjnym czytaniu książek coachingowych. - Pamiętajmy jednak, że zmiana nie musi wiązać się z ogromnym wysiłkiem, wcale nie musi być okupiona potem i mozołem – mówi Beaty Kozak.
Czasem zmiana przychodzi nie dlatego, że zaczęliśmy coś robić, a dlatego, że przestaliśmy coś robić. Czasem nie musimy nic zmieniać w naszym działaniu, wystarczy że zmienimy schematy myślowe: tym samym sprawom nadamy inne interpretacje, zrozumiemy ich głębszy sens. Życie szybko udzieli nam informacji zwrotnej, czy to, co zrobiliśmy bądź to, czego nie zrobiliśmy jest wystarczające.
Kołcz Majk poza sesjami 1:1, konsultacjami audio/video czy nawet możliwością zjedzenia wspólnego, biznesowego lunchu, oferuje swoim klientom również dostęp do nagrań z wykładami do “samodzielnej nauki”. Jak przekonuje, spotkanie z inspirującymi treściami, niekoniecznie na żywo, może przynieść bardzo dobre efekty.
– Czasami będzie to chwila zadumy. Lecz często dobitne pytania, odpowiednio podane potrafią posłużyć jako wytrych. Otworzą nam głowę na nowe możliwości. Gdy mowa o mocnych, motywacyjnych filmach, gdzie forma przekazu połączona jest z soczystością, potrafią one zadziałać jak dźwignia – tłumaczy mentor.
Ludzie mają czas na godzinę filmu na Netflixie. Często codziennie. Lecz żeby co drugi dzień spędzić godzinę i zadbać o swoją sprawność fizyczną, już niestety nie. Potrafią wydać kilkadziesiąt złotych na śmieciowe jedzenie, po którym ani się nie odżywimy, ani nie będziemy zdrowi. Lecz kupić regularnie książkę za tę kwotę to już wyzwanie prawie arystokratyczne. Nie wspominając o zapytaniu kogoś mądrzejszego o zdanie. Wolimy sami wymyślać koło i nową żarówkę tracąc czas, energię i zdrowie.
– Z tej perspektywy widzę to jako stratę życia, które mogłoby być poświęcone na samodoskonalenie się – podsumowuje Kołcz Majk.
(fot. 123rf.com)
