Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad podjęła decyzję dotyczącą budowy odcinka drogi ekspresowej S1 między Bieruniem i Oświęcimiem. Wybór padł na firmę Strabag, a wykonawca za projekt policzył sobie 212 mln złotych. GDDKiA nadal wybiera partnera do drugiej połowy kłopotliwego fragmentu ekspresówki.
Budowa drogi ekspresowej S1 w odcinku Mysłowice – Bielsko-Biała jest długo oczekiwana przez wielu kierowców. Obecnie jeździć muszą zakorkowaną i dość niebezpieczną droga krajowa nr 1, prowadzącą z Bielska-Białej w kierunku Katowic. Projekt S1 miał kilka problemów, ale jeden z nich właśnie się rozwiązał – pisze Wybocza.pl
W 2020 r. na skutek problemów z przetargiem fragment S1 między Mysłowicami a Oświęcimiem podzielono na dwa. Teraz Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad wybrała firmę, która wybuduje jeden z nich – blisko trzykilometrowy odcinek między węzłami Bieruń i Oświęcim wraz z obwodnicą Bierunia.
– Najkorzystniejszą z dziewięciu ofert złożyła firma Strabag, która koszt wykonania zadania wyceniła na ponad 212 mln zł – mówi serwisowi Marek Prusak z katowickiego oddziału GDDKiA.
Weryfikacja ofert złożonych w drugim przetargu, dla odcinka Mysłowice – Bieruń, jeszcze się nie zakończyła.
Najgorsze jezdnie w Polsce
Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, aż jedna trzecia dróg krajowych w Polsce jest w, delikatnie mówiąc, kiepskim stanie.
Co więcej, przez ostatni rok sytuacja się pogorszyła. Na koniec 2019 r. pozytywną ocenę miało 61,7 proc. sieci dróg krajowych. A to oznacza, że przybyło ponad 450 km odcinków dróg w kiepskim stanie.
Najgorzej jest w województwie lubuskim – tam w złym stanie jest 27,9 procent dróg. W Małopolsce w stanie niezadowalającym jest 40 proc. dróg. Najlepiej jeździ się po Podlasiu – dobrą jezdnię ma tu 78,5 proc. odcinków.
Na zły stan dróg mają wpływ przede wszystkim TIR-y. Według styczniowego raportu NIK, przeładowane pojazdy stanowią od 14 do 23 proc. wszystkich ciężarówek na drogach i powodują od 35 do 70 proc. zniszczeń w nawierzchni.
Ile na remonty dróg?
Według szacunków “Rz”, wszystkie roboty przy nawierzchniach w stanie niezadowalającym lub złym pochłonęłyby 11,5 mld zł. GDDKiA zastrzega jednak, że nie da się tego zrobić szybko.
– Poprawa stanu nawierzchni jest procesem ciągłym, realizowanym przez lata – tłumaczy Tomasz Żuchowski, szef GDDKiA.
Tegoroczne wydatki remontowe drogowców przekroczą 500 mln zł. To więcej niż w latach 2019 i 2020, gdy wyniosły odpowiednio 383,3 mln zł i 327,7 mln zł.
Z raportu wynika, że na koniec 2020 r. aż 24 proc. jezdni miało nawierzchnię w stanie niezadowalającym, a 13,4 proc. – w złym lub krytycznym. W sumie to ponad 8,4 tys. km, z których na prawie 3,1 tys. km jeździ się fatalnie. Dobrą jakość potwierdzono na 59,6 proc. długości dróg.