Choć Straż Graniczna obecnie kojarzyć się może źle, to chętnych na pograniczników nie brakuje. Zainteresowanie służbą w SG rośnie bowiem nawet w południowo-wschodniej Polsce, gdzie trwa obecnie kryzys migracyjny na granicy z Białorusią. Kandydatów mogą kusić pensje i planowana w 2022 r. podwyżka.
Chętnych do Straży Granicznej przybywa zwłaszcza na Podlasiu, gdzie oddział SG zwiększył limity naboru do służby – pisze PAP.
– Wcześniej w październiku były 32 miejsca, jednak na nasz wniosek został zwiększony on do 40, a w grudniu o dodatkowe 10. Do końca roku przyjmiemy 50 osób – przekazała agencji kapitan Monika Chwastek z podlaskiej SG.
Oddział z Podlasia już jest jednym największych w Polsce. Nawet przed rekrutacją liczy bowiem pokaźne 2150 funkcjonariuszy.
Jakie powody kierują kandydatami? Jednym z nich jest zdecydowanie medialny przekaz dot. sytuacji na graniczy z Białorusią. Inny powód może być dużo prostszy – dobre zarobki w SG.
– Wpływ (na liczbę zgłoszeń – red.) mogą mieć również planowane na przyszły rok podwyżki w służbie – dodaje Chwastek.
Straż Graniczna ma jednak pewne wymagania. Obywatel lub obywatelka muszą:
być niekarani;
mieć maksymalnie 35 lat;
posiadać przynajmniej średnie wykształcenie;
dać "rękojmię zachowania tajemnicy".
Z danych przekazanych przez Straż Graniczną na twitterze, tylko minionej doby (19.10) pogranicznicy odnotowali aż 424 próby nielegalnych prób przejścia polskiej granicy.
Na początku października Prokuratura Okręgowa w Warszawie przekazała bowiem Straży Granicznej auto zabezpieczone w śledztwie przeciwko Sławomirowi Nowakowi, który jest podejrzany o korupcję. Luksusowy samochód warty jest prawie 400 tys. złotych.
Oddany Straży Granicznej Range Rover Velar jest pojazdem luksusowym, ma napęd na cztery koła, systemy wspomagające i silnik o mocy 300 koni mechanicznych. Formalnie jego właścicielem jest współpodejrzany w śledztwie przeciwko Nowakowi trójmiejski biznesmen i przyjaciel byłego ministra transportu - Jacek P.
Niestety, Range Rover nie pojechał na Podlasie. Został "nieodpłatnie przekazany komendantowi Nadwiślańskiego Oddziału Straży Granicznej w Warszawie" – wytłumaczyła Aleksandra Skrzyniarz, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie.