Niełatwa jest droga osób 50+ do znalezienia pracy - i utrzymania jej. Ageizm niestety wciąż jest obecny w firmach i to nawet w tych, które zdają się być idealnymi pracodawcami. Jak radzić sobie z dyskryminacją? Odpowiadają adwokatka, szefowa firmy rekrutacyjnej i szef agencji marketingowej, skierowanej do seniorów.
„On, dobrze po pięćdziesiątce, pełni kierowniczą funkcję. Ona w tym samym wieku czuje się jak śmieć”. Dlaczego? „Bo starej kobiety nikt nie chce” - tymi pełnymi oburzenia słowami dziennikarka i prezenterka telewizyjna Dorota Wellman opisała historię swojej przyjaciółki, której nikt nie chciał zatrudnić, chociaż posługuje się nowymi technologiami, zna języki obce i ogólnie ma „świetne CV”.
Opublikowany w „Wysokich Obcasach” tekst został pod koniec października przytoczony na LinkedIn przez jedną z użytkowniczek tej platformy, a która jest dyrektorką sprzedaży w sektorze teleinformatycznym. I choć felieton Doroty Wellman powstał dwa lata temu, okazuje się, że wciąż wywołuje spore emocje i … dyskusję na temat wykluczenia zawodowego ze względu na wiek.
Dyrektorka sprzedaży przytoczyła na LinkedIn historię kobiety, która od pół roku nie może znaleźć pracy. „Teraz nawet sprząta w lokalach gastronomicznych, żeby jakoś się utrzymać” - opisuje szefowa sprzedaży. Wbrew stereotypom opisywanej kobiecie nie brakuje kompetencji (doskonale zna język francuski i ma doświadczenie w prowadzeniu międzynarodowych projektów). I co ciekawe, ma dopiero 43 lata.
W sieci zawrzało. Jak się okazuje - mimo coraz głośniejszego mówienia o przydatności zawodowej (i zaletach) ludzi po 40. i 50. roku życia, a nawet starszych - rzeczywistość bywa inna. Z niekorzyścią dla tych osób. Ci, którym zależy na kontynuacji kariery, a nie tylko na płynności finansowej, mają pod górkę.
Doświadczeni i bez szans?
Anna Zgoła, managing partner firmy rekrutacyjnej People’s Best, która zajmuje się poszukiwaniem dla firm specjalistów czy asystentów zarządu, nie pozostawia złudzeń: - Osoby po pięćdziesiątce w ogóle nie są brane pod uwagę. W małym procencie proponuję takim osobom pracę - mówi Zgoła. I tłumaczy powody, którymi kierują się jej klienci: - Pracodawcy nie mają zaufania do osób, które będąc w tym wieku, nie są wysoko wyspecjalizowane. Ponadto posądzają je o brak elastyczności, bo zespół jest przecież młody, dynamiczny - zaznacza Anna Zgoła.
Zdarzają się wyjątki. Dwa lata temu szefowa People’s Best szukała dla firmy fintechowej osoby na stanowisko kontrolera finansowego. Idealnym kandydatem okazał się mężczyzna urodzony w 1967 roku, czyli miał wówczas 52 lata. - Był to człowiek wyjątkowy, pełen energii i z poczuciem humoru - urodzony lider. Szef firmy był zaskoczony, że kandydat był tak energiczny - opowiada Zgoła.
Ekspertka często za to rekrutuje osoby po czterdziestce i jak mówi: są one idealnymi kandydatami, zwłaszcza na stanowisko asystenta zarządu. W tym właśnie obszarze dostrzega pozytywną zmianę, jeśli chodzi o zatrudnianie. - Jeszcze kilka lat temu zatrudnianie na to stanowisko osób po 40 roku życia w ogóle nie było tematem do dyskusji. Teraz to się zmieniło. W jednej z przeprowadzonych przeze mnie ostatnio rekrutacji seniority taki wiek był wręcz atutem - mówi rekruterka.
W tym przypadku stanowisko dotyczyło asystentki prezesa. I pojawia się tutaj kolejne utrudnienie: na takim stanowisku chętniej widziane są kobiety. - W tym przypadku miała miejsce dyskryminacja panów, bo było powiedziane wyraźnie, że szef na tym stanowisku woli kobietę - mówi Anna Zgoła.
Skąd takie podejście? - Na pewno kobiety są lepiej zorganizowane, umiejące działać wielowątkowo, z wyższą inteligencją emocjonalną, co było istotne w tym przypadku, ponieważ ta osoba miała być eksponowana, mieć kontakt z radami nadzorczymi innych spółek, w tym również rządowymi. Zdaniem więc prezesa oraz osób, które zlecały mi to zadanie, kobieta lepiej sobie z tym poradzi - opowiada szefowa People’s Best.
Nierówna walka z pracodawcą
Głosy z rynku o tym, że nie jest łatwo zdobyć pracę po pięćdziesiątce, są skutecznym blokerem przed rzuceniem obecnej pracy, która z wielu powodów może nam przecież nie odpowiadać. Innym, niemniej ważnym problemem jest strach przed utratą pracy, którą lubimy, i który w wielu przypadkach jest uzasadniony.
Bywa, że pracodawcy szukają wymówek na pozbycie się pracownika (albo pogorszenia jego warunków pracy), który zbliża się do wieku emerytalnego. Rodzi to frustrację i niezdrową atmosferę w firmie, a czasem kończy się w sądzie.
- Jest wiele przypadków managerek które, gdy tylko skończą pięćdziesiąt lat, dostają od pracodawcy propozycję przejścia z umowy o pracę na umowę B2B - opowiada Elżbieta Niezgódka, adwokatka w Woman Labour Matters Project. - Wymusza się na kobietach, aby podpisały niekorzystne dla nich umowy. Oczywiście nie mówi się wprost, że jest to związane z wiekiem. Ale praktyka pokazuje, że propozycje te składane są paniom po pięćdziesiątce. Panowie są na lepszej pozycji, ponieważ ochrona przedemerytalna zaczyna się im pięć lat później. Sądzę jednak, że im również nie jest łatwo - mówi Niezgódka.
Przypadki dyskryminacji pracowników ze względu na wiek, z którymi się spotkała, wcale nie dotyczą firm krzaków, lecz dzieje się tak nawet w spółkach, które występują w rankingach dobrych pracodawców.
Jak to tłumaczą? - Niekiedy takie sytuacje bywają poza świadomością zarządów. Czasem taką decyzję podejmuje manager, który ma duże ciśnienie na dowiezienie wyników i korzysta z takich środków. Jako oficjalny powód wskazują przyczyny biznesowe: tniemy koszty i zaczynamy od ciebie; i tak ciesz się, że cię nie zwolniliśmy - mówi Elżbieta Niezgódka.
Charakter umowy zmienia się po to, aby na przykład obniżyć wynagrodzenie osobie, która przestaje dowozić lub choruje. - Trudno jest zwolnić pracownika często korzystającego z L4. Tych nieobecności musiałoby być naprawdę dużo, aby było to możliwe. Z kolei pracodawcy nie lubią, jak pracownik chętnie korzysta ze zwolnień lekarskich, ponieważ dezorganizuje im to pracę. Nie możemy jednak z góry zakładać, że osoba po 50-tce będzie często korzystała z L4 - dodaje adwokatka.
Swoim klientkom doradza zaś, aby nie podpisywały takich umów, ponieważ od tego nie będzie już odwrotu. - Na takie praktyki pracodawców trzeba reagować. Należy otwarcie powiedzieć, że jest to jawna dyskryminacja ze względu na wiek. Pracodawca musi się wtedy wysilić, aby złożyć wypowiedzenie, a wtedy możemy starać się o odszkodowanie - zarówno za wypowiedzenie, jak i za dyskryminację - mówi Elżbieta Niezgódka, podkreślając, że zawsze lepszym rozwiązaniem jest doprowadzenie do sytuacji, gdy to pracodawca składa wypowiedzenie. W końcu musi wtedy dać uzasadnienie tej decyzji.
Zaznacza, że odszkodowanie za wypowiedzenie umowy o pracę jest równowartością trzech pensji, zaś odszkodowanie za dyskryminację jest wielokrotnością pensji i może wynieść na przykład 20 tys. zł (a jeśli mamy do czynienia z mobbingiem - nawet 100 tys. zł).
Niezgódka wskazuje, że HR-owcy nierzadko boją się zostać sam na sam z osobą, którą muszą zwolnić i dać do podpisania wypowiedzenie. Do tego stopnia, że zdarzały się przypadki, kiedy - w obawie przed ucieczką pracownika na L4 - osoba z HR zamknęła pracownika na klucz w gabinecie. - Doszli do porozumienia, gdy emocje już opadły - mówi adwokatka.
CV bez zdjęcia i metryki
Seniorzy są gorszymi pracownikami? - Otóż nie. Osoby po pięćdziesiątce pracują bardzo dobrze, są na tym samym poziomie, co ich młodsi koledzy. Różnicowanie ich jest niczym nieuzasadnione. W praktyce, uniknąć zwolnienia łatwiej jest osobie wyspecjalizowanej, gdyż doświadczenie działa na jej korzyść - uważa Niezgódka.
Inną sprawą jest, że osoby po pięćdziesiątce rzeczywiście nie chcą już pracować ponad miarę. Czują, że zasłużyły na to, aby zwolnić tempo. Do tego może dojść wypalenie zawodowe czy depresja, gdyż nagle okazuje się, że chcąc pracować wolniej, muszą zrezygnować z kariery.
Gdy już zdecydują się na poszukiwanie pracy - bądź sytuacja w poprzednim miejscu ich do tego zmusiła - bywa, że zatrzymują nie już na wysyłaniu CV. Z doświadczeń osób po pięćdziesiątce wynika bowiem, że gdy podają datę urodzenia czy zdjęcie, nikt się do nich nie odzywa.
- Przepisy pozwalają na to, aby pracodawcy wymagali w CV daty urodzenia kandydata. Nie wiem, jakie to ma zastosowanie, ponieważ wiek nie odzwierciedla doświadczenia, a natomiast blokuje poszukujące pracy. Już samo wskazanie numeru pesel powoduje, że nie są zapraszane na rozmowy rekrutacyjne - mówi Niezgódka.
Przeszkodą jest też brak języków obcych w CV, na co zwraca uwagę Anna Zgoła. Wskazuje, że obecnie firmy wymagają od kandydatów nie tylko podstawowej znajomości języka angielskiego, ale komunikatywnego. Na stanowiskach, gdzie pracownik będzie musiał na co dzień się porozumiewać w tym języku, poziom średniozaawansowany może nie wystarczyć.
- Warto się dokształcać, chodzić na kursy językowe, aby być choć trochę bardziej konkurencyjnym - uważa Zgoła, zaznaczając, że nie należy się poddawać. Z problemem ageizmu i trudnościami ze znalezieniem pracy po 50-tce nasza rozmówczyni zetknęła się w najbliższym otoczeniu - jedna z bliskich jej osób od dwóch lat szuka pracy. Po roku wysyłania CV zrezygnowała i popadła w depresję. Bo choć zna doskonale język rosyjski, brak języka angielskiego uniemożliwił jej znalezienie pracy w zawodzie.
Można inaczej
- Jest wiele krzywdzących stereotypów na temat osób starszych, które przez lata utarły się w świadomości. Uważam, że najgorszym z nich jest postrzeganie osób starszych jako tych społecznie nieprzydatnych. Ludzi, które swoje pięć minut mają już za sobą, a teraz powinny usunąć się w cień, żyć po cichu i nie mieszać się w życie społeczne, kulturalne czy rozrywkowe - mówi Sebastian Kalmus, dyrektor zarządzający Silver Agency, agencji komunikacji marketingowej do osób 50+ i Silver Models, platformy łączącej influencerów i modeli po pięćdziesiątce.
Kalmus zwraca uwagę, że seniorzy, z którymi współpracują doskonale odnajdują się w mediach społecznościowych. - Są to osoby niezwykle aktywne, zafascynowane internetem i możliwościami, jakimi daje. Dostrzegamy tutaj dwie grupy osób: tych którzy z social mediami mają do czynienia już od jakiegoś czasu, ale też takich, którzy na fali fascynacji zaczynają stawiać pierwsze kroki na Facebooku lub Instagramie - mówi szef Silver Models. Agencja ta pomaga seniorom zakładać profile w mediach społecznościowych, tworzyć treści, ale też umożliwia udział w profesjonalnych sesjach zdjęciowych czy promowania międzynarodowych marek modowych.
Choć Silver Models powstała w lipcu br., zgłosiło się do niej już 1100 osób. - To niezwykła możliwość dla osób, które pracują w innym zawodzie lub są na emeryturze, a dzięki nam mogą spełnić marzenie i wejść w buty modela czy modelki - mówi Sebastian Kalmus.
Kalmus podkreśla, że najczęściej zgłaszają się do nich osoby świadome swoich możliwości, ale i ograniczeń, które podążają za medialnym marzeniem. Szczególnie zapamiętał kobietę, która zgłosiła się do udziału w ich projekcie, która napisała, że nie czuje się atrakcyjna. - To była dla niej forma walki z samoakceptacją. Pani okazała się wspaniała, wszechstronnie uzdolniona i świetnie wyszła na zdjęciach, a ma także talent dziennikarski - opowiada szef Silver Models.
- Nasi silverzy postawą i determinacją stanowią niezwykłą inspirację dla innych, dzięki czemu codziennie zgłaszają się do tego projektu nowe osoby. Co ważne, nie oczekują niczego szczególnego – chcą po prostu przeżyć wspaniałą przygodę, być częścią społeczności, a na samym końcu zarobić. Przy współpracach komercyjnych z markami podpisujemy profesjonalne kontrakty, a nasi silversi otrzymują rynkowe wynagrodzenie - dodaje Sebastian Kalmus.
Jak widać walka z ageizmem może okazać się dobrym biznesem. Grupa kapitałowa One House, do której należą - względnie młode - agencje Silver Models i Silver Agency, w połowie października br. Powołała już trzecią spółkę skierowaną do seniorów - Silver Content Hub. Podmiot ten, którego szefową jest Aleksandra Laudańska, specjalizuje się w tworzeniu treści dla 50+, a jego głównym projektem jest serwis Wolniodmetryki.pl.
- Uczymy rynek, kim jest te ponad 14 mln osób po 50 roku życia w Polsce. Jakie mają potrzeby i marzenia. Jak wiele chcą i mogą jeszcze zrobić, a zauważenie ich w działaniach marketingowych i reklamowych jest po prostu społecznie właściwie - mówi Sebastian Kalmus, który jednocześnie jest członkiem zarządu Silver Content Hub.