Dwie przedsiębiorczynie
Jak stosować żeńskie końcówki w nazwach zawodów? Fot. Pexels / CoWomen

Naukowczyni, psycholożka, posłanka, polityczka. Dla jednych stosowanie żeńskich końcówek to walka z problemem niewidoczności kobiet w języku i krok w kierunku pełnej równości płci. Innym tego typu formy działają na uzębienie, a co ciekawe – do tego grona zaliczają się również niektóre panie. To jak: feminatywy poprawne, czy nie? Głos w sprawie zabrali językoznawcy z UW.

REKLAMA

Jak poprawnie stosować feminatywy?

Nazwy żeńskie to jeden z największych problemów współczesnej komunikacji publicznej - piszą w swoim przewodniku “Rekomendacje dotyczące języka niedyskryminującego na Uniwersytecie Warszawskim” prof. dr hab. Mirosław Bańko, prof. dr hab. Jadwiga Linde-Usiekniewicz i dr hab. prof. ucz. Marek Łaziński.
Jak podkreślają, polszczyzna nie pozbędzie się generycznej funkcji rodzaju męskiego (generyczny – mogący służyć za określenie gatunkowe, odnoszący się do ogółu – przyp. red.) w pełni, tak jak nie pozbędzie się funkcji czasu teraźniejszego, którym można zastąpić przeszły, albo liczby pojedynczej, która często zastępuje mnogą w użyciu gatunkowym. Zaznaczają jednak, że niezależnie od ograniczeń gramatyki form żeńskich używać warto, by pokazywać, że rozumiemy problem niewidoczności kobiet w języku.

Nie bójmy się tworzyć nowe lub przywracać zapomniane formacje żeńskie typu językoznawczyni, naukowczyni, promotorka, polityczka, psycholożka, reżyserka. Nie bójmy się homonimii, nie pomylimy kobiety reżyserującej film z pomieszczeniem dla reżysera.

Jednocześnie jednak badacze optują za tym, by nie popadać w przesadę. "Nie musimy używać form żeńskich w każdym odniesieniu np. nie piszmy: Pracownicy i pracownice, powinni i powinne… Wystarczy w jednym tekście zaznaczyć raz lub kilka razy, że odnosi się on do obu płci. Ważne natomiast ma być rozdzielenie płci w formach adresatywnych: powinniśmy zwracać się do studentek i studentów."
Językoznawcy UW podkreślają, że feminatywizacji absolutnie nie podlegają nazwy stanowisk i stopni naukowych. Wciąż mówimy i piszemy (pani) profesor, (pani) doktor (habilitowana), (pani) magister, (pani) rektor, (pani) dziekan. "Możliwość użycia tytularnego rzeczownika męskiego w połączeniu z pan lub pani świadczy zwykle o blokadzie nazwy żeńskiej" – tłumaczą.

Przykłady niedyskryminujące

"Studenci i studentki, którzy zapiszą się na zajęcia" jest lepsze niż niż: "Studenci, którzy zapiszą się na zajęcia...". Choć nazwy męskie są zwykle generyczne, czyli obejmują osoby obu płci, poprzestanie na nazwie męskiej może być dziś odbierane tak, jakby kobiety były wykluczane z zakresu osób, o których mowa.
"Zawiadamiamy Państwa Doktorantów, że…" – ze względu na obecność słowa Państwa nie ma potrzeby stosować tu frazy rozwiniętej Doktorantów i Doktorantki.
"Wykład z fizyki powierzono profesor Piotrowskiej" – nie "profesorce Piotrowskiej", chyba że wiadomo, iż zainteresowana preferuje taką formę. Formy tytularne zachowują postać bez przyrostka żeńskiego.
"Znana polska reżyserka nie zgadza się z opinią uznanej badaczki" lepiej niż "Znany polski reżyser nie zgadza się z opinią uznanego badacza". Użycie drugiego zdania sugerowałoby, że różnica zdań istnieje między mężczyznami. Niedyskryminująco można natomiast powiedzieć też "znana polska reżyser", ale – zdaniem językoznawców z UW – lepiej zastosować formę z żeńskim przyrostkiem.
"W dyskusji polskiej psycholożki i niemieckiej socjolożki…" – nie bójmy się tworzyć nazw żeńskich od rzeczowników zakończonych na -log – apelują badacze. Podkreślają jednak, że można też powiedzieć: "w dyskusji polskiej psycholog i niemieckiej socjolog…", gdyż tu przymiotniki ujawniają referencję żeńską.

Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej INNPoland.pl