To nie jest kraj dla antyszczepionkowców. We Włoszech wszyscy pracownicy muszą być zaszczepieni lub dostarczać pracodawcy negatywny test covidowy co dwa dni. W innym przypadku czeka ich zawieszenie - również wypłaty. Część osób chwali premiera Mario Draghi za zdecydowaną walkę z pandemią. Inni zarzucają mu dyktatorskie zapędy.
Mario Draghi od samego początku zapowiadał twardą walkę z pandemią. Premiera, który rozpoczął swoją kadencję w tym roku, ma popierać 70 procent społeczeństwa. Coraz głośniej jest jednak słyszalna niewielka grupa intelektualistów, którzy zarzucają politykowi zapędy do dyktatorskiej polityki.
Jak podaje Politico, w Pałacu Normańskim w Palermo miało dojść w zeszłym miesiącu do spotkania grupy profesorów uniwersyteckich, działaczy praw człowieka, polityków i intelektualistów. Mieli oni porównywać regulacje COVID-19 we Włoszech do opresyjnej polityki państw totalitarnych z lat 30. ubiegłego wieku. Przepisy Draghiego dotyczących szczepień są jednymi z najsurowszych w Europie.
Organizator konferencji, Gandolfo Dominici, profesor marketingu na uniwersytecie w Palermo, ochrzcił Włochy “Draghistanem” co miało nawiązywać do Turkmenistanu, jednego z niewielu krajów, w których szczepionki są obowiązkowe, oraz Afganistanu. – Żyjemy w reżimie totalitarnym – przekonywał. Określenie funkcjonuje w sieci jako hashtag protestujących i polityków opozycji.
Dominici zorganizował również petycję, którą podpisało już ponad 1000 profesorów uniwersyteckich i badaczy. Twierdzą oni, że nie są przeciwko szczepionkom, ale odrzucają zieloną przepustkę jako niekonstytucyjną, dyskryminującą i dzielącą.
Za polityką premiera Mario Draghi opowiada się jednak również spora część badaczy, którzy przekonują, że "zielona przepustka" covidowa jest całkowicie zgodna z konstytucją. – Zielona przepustka nie jest narzędziem do karania, jest narzędziem do dbania o zdrowie publiczne w interesie zbiorowym – mówi Carla Bassu, profesor na Uniwersytecie w Sassari, ekspert w dziedzinie prawa konstytucyjnego.
Obostrzenia we Włoszech
Przypomnijmy - wszyscy pracownicy we Włoszech muszą posiadać cyfrowy paszport covidowy, zwany zieloną przepustką, potwierdzający szczepienie. Alternatywą jest przedstawienie negatywnego testu co dwa dni. Regularne testowanie to wydatek około 150 euro miesięcznie. Jak czytamy w money.pl, to jedna dziesiąta średniego wynagrodzenia. Ci, którzy odmówią, zostają zawieszeni w pracy i bez wynagrodzenia.
W zeszłym tygodniu rząd zaostrzył zasady dotyczące walki z COVID-19 jeszcze bardziej, wprowadzając Super Green Pass - nową, wzmocnioną wersję przepustki tylko dla osób zaszczepionych i wyleczonych. Wcześniej wystarczyły przepustki sanitarne, wydawane także na podstawie testów na koronawirusa.
Od 6 grudnia do 15 stycznia bez Super Green Pass nie będzie możliwości wejścia do teatru i kina, na imprezy sportowe i publiczne, do zamkniętych sal w barach, restauracjach i do dyskotek.
Podjęte kroki mają ochronić Włochy przed lockdownem na święta oraz uratować zimowy sezon turystyczny.
W sobotę we Włoszech wykryto pierwszy przypadek zakażenia nowym wariantem koronawirusa Omikron. Zakażony miał przybyć z Mozambiku. Jużw piątek włoskie ministerstwo zdrowia wprowadziło zakaz przyjazdów z RPA, Lesoto, Botswany, Zimbabwe, Namibii i Eswatini. Zakaz ten dotyczy osób, które przebywały w tych krajach w ostatnich 14 dniach - podaje Interia.