Sejm przyjął ustawę budżetową na 2022 rok. 230 posłów było za, przeciw głosowało 222, nikt nie wstrzymał się od głosu. Nie zagłosowało natomiast ośmioro posłów.
Jestem redaktorem prowadzącym INNPoland.pl. Pracowałem m.in. dla Vice, newonce, naTemat i Next.gazeta.pl. W INN piszę swoje "rakoszyzmy". Prywatnie tworzę własne "Walden" w nadwarciańskim zaciszu. Poza tym co jakiś czas studiuję coś nowego.
W budżecie na przyszły rok dochody państwa wyniosą 491,9 mld zł, a wydatki 521,8 mld zł – deficyt to 29,9 miliarda. Za budżetem głosowało 230 posłów, 222 było przeciw. Nie zagłosowało ośmioro, w tym dwóch parlamentarzystów Koalicji Obywatelskiej – Krzysztof Piątkowski i Sławomir Jan Piechota. Nie głosował także ponownie wykluczony z sali obrad za brak maseczki poseł Konfederacji Grzegorz Braun.
Za budżetem głosował natomiast poseł niezrzeszony, wiceminister sportu Łukasz Mejza. Pojawił się on na sali sejmowej mimo zapowiadanego wcześniej urlopu w związku z publikacjami na jego temat. O usunięcie go z sali – bez skutku – wnioskowała posłanka Izabela Leszczyna z KO.
Do projektu ustawy budżetowej na 2022 r. zgłoszono kilkaset poprawek. Poparcie Komisji Finansów Publicznych uzyskało nieco ponad 50, a w formie wniosków mniejszości zgłoszono ponad 400 poprawek.
Resort finansów założył, że PKB Polski w 2022 r. urośnie o 4,6 proc., a średnioroczna inflacja ukształtuje się na poziomie 3,3 proc. Prognozowane przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto w gospodarce narodowej wyniesie w 2022 r. 5922 zł, a spożycie prywatne, w ujęciu nominalnym, wzrośnie o 9,2 proc.
Morawiecki o budżecie
Tuż przed głosowaniem zabrał głos premier Mateusz Morawiecki. Szef rządu podkreślał, że budżet jest "dobry", ale i "trudny", bo uchwalany w czasach kryzysu energetycznego, klimatycznego, oraz w czasie pandemii. Wśród kryzysów premier wymienił też inflację, ale zapewniał, że rząd "postara się jak najszerzej zadziałać i obronić rodaków" przed rosnącymi cenami dzięki uchwalonej niedawno tarczy antyinflacyjnej.
Krytyka tarczy antyinflacyjnej
Tymczasem tarcza jest krytykowana przez ekonomistów. Doktor Sławomir Dudek z Forum Obywatelskiego Rozwoju w odpowiedzi na słowa premiera ostrzegał, że "tarcza antyinflacyjna to garść leków przeciwbólowych rozdana po omacku, które przestaną działać po trzech miesiącach".
"To nie jest leczenie przyczyn, to droga pokazówka. Inflacja może spowolni, ale potem znowu wystrzeli" – napisał na Twitterze. Jak dodał, inflacja nie wynika tylko z cen energii, gazu, paliw i żywności. "Dobitnie to pokazuje inflacja bazowa, czyli inflacja wszystkich pozostałych, ważnych wydatków dla rodzin Palec wskazujący skierowany w dół. Te pozostałe ceny w PL wzrosły już 4 razy więcej niż w strefie euro" – czytamy.