80 mln zł w gotówce, wysłanie żołnierzy do Afryki, gdzie mają walczyć z rosyjskimi najemnikami, a niewykluczone, że i kupno elektrowni atomowej. To koszt, jaki ponosimy za zerwanie 5 lat temu umowy na śmigłowce i destrukcję dobrych stosunków z Francją.
W 2016 roku rząd PiS zerwał wart 13,5 mld złotych kontrakt na 50 śmigłowców wielozadaniowych Caracal produkcji koncernu Airbus. Politycy tej partii z Antonim Macierewiczem na czele jeszcze przed wygranymi wyborami twierdzili, że to zły wybór, a Polska powinna kupić amerykańskie śmigłowce Blackhawk.
Francuzi się obrazili a prezydent Hollande odwołał wizytę w Polsce, ze strony PiS padały obraźliwe słowa, że to my uczyliśmy Francuzów jeść widelcem. Stosunki dyplomatyczne uległy dramatycznemu ochłodzeniu.
Oficjalnym powodem odstąpienia od umowy były "rozbieżności w stanowiskach negocjacyjnych obu stron, które uniemożliwiły osiągnięcie kompromisu". Dalsze prowadzenie negocjacji rząd PiS uznał za bezcelowe. Strona polska uważała, że kontrahent nie przedstawił oferty offsetowej, zabezpieczającej w sposób należyty interes ekonomiczny i bezpieczeństwo Polski.
Okazało się to nieprawdą – Airbus pokazał potem warunki offsetu. Zobowiązał się do zainwestowania w Polsce 127 proc. wartości kontraktu i zbudowania przynajmniej 50 śmigłowców w fabryce pod Łodzią. Te, które miała dostać Polska miały pochodzić z Francji, bo tak było po prostu szybciej. Zdaniem polityków PiS powinniśmy byli kupić taniej i szybciej śmigłowce z USA. Wyszło o wiele drożej i dłużej. Dość powiedzieć, że 8 Caracali mieliśmy mieć już w 2017 roku. W 2021 roku mamy za to łącznie 11 Blackhawków.
Najpierw chcieli arbitrażu po zerwaniu kontraktu, potem poszli do sądu. Kwota 80 mln zł dla Airbusa, jaką wynegocjowali to tylko część kosztów, jakie Polska poniesie za zerwanie kontraktu kilka lat temu.
Jak pisze "Dziennik Gazeta Prawna", ugoda została już zatwierdzona sądownie. Jej efektem ma też być m.in. rozbudowa ośrodka badawczo-rozwojowego Airbusa w Łodzi. Ale to nie wszystko, bo w ruch poszły też zabiegi dyplomatyczne. Polska prawdopodobnie wyśle żołnierzy sił specjalnych do Sahelu. Tam Francuzi biją się z malijskimi rebeliantami wspieranymi przez rosyjskich najemników z grupy Wagnera. Powód? Z tego regionu płynie do Europy sporo gazu, Rosja ma interes w przyblokowaniu tego transferu.
Co więcej – realnych kształtów nabiera też francusko-polska współpraca w zakresie budowy elektrowni atomowej. Francuski państwowy koncern Électricité de France (EDF) zaproponował polskiemu rządowi budowę 4-6 reaktorów atomowych w 2-3 lokalizacjach. Oferta obejmuje kompleksową realizację elektrowni typu EPR. To europejskie konstrukcje, na razie działają dwie takie elektrownie. Zbudowano je w Chinach.