W akcji reklamowej firmowanej m.in. przez Orlen i Lotos użyto następującego sformułowania: ”Ceny paliw w Polsce są jednymi z najniższych w Europie”. Billboard przekierowuje nas na stronę internetową paliwaweuropie.pl, która przedstawia kampanię informacyjną polskiego przemysłu paliwowego. Owszem, strona ta pokazuje wykaz cen paliw w poszczególnych krajach UE, z którego wynika, że Polska znajduje się na trzecim miejscu (po Bułgarii i Rumunii) pod względem taniości paliwa.
Z reklamy wynika także, że ceny paliw w Europie w przeliczeniu na złotówki oscylują w przedziale 5,78- 8,74. Faktycznie, na tle rankingu wyglądamy nieźle. Czy jednak zestawienie takie ma jakikolwiek sens? Czy nie stosuje niebezpiecznych skrótów, niedomówień i przekłamań? W celu urealnienia takiego rankingu warto dokonać pewnych obliczeń. Dla analizy wybrałam państwa z połowy stawki w rankingu (Niemcy, Francja) oraz z czołówki (Norwegia, Dania, Holandia).
Sama cena paliwa nie skonfrontowana z zarobkami niczego nie wnosi do dyskusji. Konieczne jest odniesienie do płacy minimalnej i średniego wynagrodzenia. Dlaczego? Płaca minimalna pokazuje standard życia najniżej zarabiającej części populacji, z dołu drabiny dochodowej. Średnie wynagrodzenie z kolei przybliża nas do standardu życia „przeciętnego Kowalskiego”. Dla celów lepszego zobrazowania siły nabywczej poszczególnych grup konsumentów, odniosłam ich dochody do potencjalnie nabytych litrów paliwa (benzyny). Wynika z nich, że o ile najbiedniejszy Polak za swoją płacę minimalną jest w stanie nabyć 466 litrów paliwa, to już biedny Duńczyk 785 litrów, Niemiec czy Francuz 990 litrów, a Holender aż 1164 litry. Z kolei przeciętny Polak za swoje dochody nabędzie już 711 litrów paliwa, jednak Francuz i Holender ponad dwukrotność zakupów Polaka - ponad 1500 litrów, przeciętny konsument niemiecki i norweski ponad 1800 litrów, a Duńczyk blisko trzykrotność, bo aż 2020 litrów! I biedny Polak i przeciętny Polak może sobie zatem pozwolić na znacznie skromniejsze zakupy paliwa.
Gdybyśmy wirtualne zakupy benzyny naszych europejskich partnerów (przeciętnego Kowalskiego) policzyli po polskiej cenie paliwa, otrzymalibyśmy niezbędne do tego celu wynagrodzenie w złotych. Polska średnia płaca netto wynosi 4269 zł. By nabyć ilość paliwa zakupionego przez przeciętnego Francuza powinniśmy otrzymywać wynagrodzenie netto równe 9036 zł, dla rynku holenderskiego 9204 zł, dla niemieckiego 10920 zł. Ale już dla Norwegii 11300 zł, a Danii aż 12100 zł.
Można spróbować oszacować o ile procent drożej w ujęciu realnym (biorąc pod uwagę siłę nabywczą) płacą polscy Kowalscy za benzynę w porównaniu do ich europejskich sąsiadów. W porównaniu do Francji płacimy za benzynę o 112 proc. drożej, o 116 proc. drożej niż w Holandii, o 156 proc. drożej niż w Niemczech, 161 proc. drożej niż w Norwegii i w końcu o 184 proc. drożej niż w Danii!
Obrazując ten problem jeszcze w inny sposób, by porównywać „jabłka z jabłkami”, można sobie zadać pytanie o to, ile powinien kosztować litr benzyny w innych krajach uwzględniając polską siłę nabywczą. Otóż, cena paliwa powinna we Francji i Holandii zbliżać się do 13 euro za litr, w Niemczech i Norwegii przekraczać 15 euro, a w Danii 17 euro. Tymczasem we wszystkich tych krajach litr paliwa kosztuje poniżej 2 euro. Analogiczne wyniki uzyskujemy z badań nad ceną oleju napędowego.