"Musisz wiedzieć kim jesteś". W ten sposób inwestują w siebie najlepsi liderzy
Redakcja INNPoland
18 stycznia 2022, 16:02·10 minut czytania
Publikacja artykułu: 18 stycznia 2022, 16:02
W co powinni inwestować liderzy? Przedstawiamy fragment rozmowy z e-booka Magdaleny Linke-Koszek "Let's talk about Her money" wydanego przez Her Impact, w którym Anna Jurgaś mówi o tym, co charakteryzuje dobrego lidera. A także o tym, jak ważna w procesie rozwoju jest samoświadomość.
Reklama.
"Inwestowanie w siebie, to inwestowanie w swoje potencjały - to jest według mnie najważniejsze". Tak Anna Jurgaś postrzega drogę do odkrywania w sobie swoich zdolności i przekuwania ich w swoje mocne strony w byciu liderem. W najnowszym e-booku Magdaleny Linke-Koszek "Let's talk about Her money" znajdziecie ogrom przydatnej wiedzy i inspiracji w drodze ku byciu prawdziwym liderem.
W co zainwestowali liderki i liderzy oraz co na tym zyskali w procesie swojego rozwoju. Na co warto zwrócić szczególna uwagę i dlaczego – tego dowiedzieć się można z e-booka. Publikujemy fragment rozmowy z Anną Jurgaś – ekspertką mody, co-founderką Stylespot.pl, prowadząca podcasty "In to the Leader's mind" i "Becoming a Sustainable Leader", wieloletnią redaktor naczelną magazynu "Glamour", ambasadorką programu "Jestem Liderką".
Jak liderzy inwestują w siebie?
Przede wszystkim inwestują w rozwój samoświadomości. Nowoczesny leadership zaczyna się od inwestowania w siebie, już na samym początku drogi, a za tym idą inwestowanie w swoje życie i dobrostan finansowy. Wybitni liderzy, z którymi rozmawiałam podkreślają, że samoświadomość – wiedza na temat tego kim jesteś, jakie masz potencjały, słabości, czego się boisz, co sprawia ci trudność – totalna diagnostyka swojej osobowości – jest niezbędna do tego, żeby być liderem.
Jak oni się tego wszystkiego o sobie dowiadują?
Wśród tych liderów są bardzo różni ludzie – niektórzy z nich mają łatwość wglądu w siebie, bo od małego grzebią w swoim wnętrzu, inni mają wrodzoną empatię, w którą inwestują i która nimi kieruje, jeszcze inni przechodzą metamorfozę – dochodzą do ściany i albo są wyrzucani z pracy, albo sami odchodzą i zaczynają coś nowego, niektórzy z nich mają też sobą jakąś porażkę finansową i dochodzą do momentu, w którym muszą się dowiedzieć kim są i dlaczego.
Rozmawiałam ostatnio z dr Andrzejem Jeznachem, który pisze książki o nowoczesnym przywództwie. Powiedział mi, że jako młody mężczyzna zarobił ogromne pieniądze inwestując w Rosji. Był na poziomie finansowym rosyjskich oligarchów. Gdy został uwolniony rubel, pan Andrzej stracił wszystko. I wtedy musiał skonfrontować się z tym, kim jest, gdy jest nikim. Czyli co mu zostaje, gdy nie ma ani grosza. Gdy spadasz z tak wysokiego konia, to często przechodzisz depresję, idziesz do terapeuty i w efekcie dowiadujesz się jakim naprawdę jesteś człowiekiem.
Osoby z młodszego pokolenia są na starcie wyposażone w większą wiedzę o sobie – często przeszły profilowanie już w liceum, robiły sobie testy osobowościowe Gallupa i inne testy osobowości, znają swoje potencjały i często podążają drogą, która z nich wynika. Są zaprojektowani i wiedzą czego chcą i jak chcą to osiągnąć.
Czym się różnią ci młodzi liderzy od tych starszych?
W moim pokoleniu 80 proc. ludzi szło na dany kierunek studiów przez przypadek. Nasz tok rozumowania był taki: "Nie pójdę na prawo, bo jestem za słaba z historii, więc wybiorę italianistykę, bo lubię Włochy". Słyszałam też taką historię: "Szłam zapisać się na wybrany kierunek, ale po drodze zaczepił mnie fajny chłopak, który wybierał się na inny kierunek i zapisałam się tam, gdzie on". Takie to były wybory. Dzisiaj młodzi ludzie podejmują decyzje dotyczące kierunku studiów i ścieżki kariery zdecydowanie bardziej świadomie i w oparciu o rzetelne dane.
Co jeszcze jest ważne w byciu zrównoważonym liderem?
Mądra gospodarka emocjami, bo to one są odpowiedzialne za nasze sukcesy i porażki. Ważne jest, żeby dobrze zarządzać i tymi dobrymi i tymi negatywnymi.
A otwartość na wiedzę, chęć uczenia się?
W moim przypadku zawsze ważne było rozwijanie się. Nie "uczenie się", które traktuję jako gromadzenie wiedzy, tylko rozwój osobisty, wymagający autorefleksji i doświadczenia. Nie lubię się uczyć. Może dlatego, że nie gromadzę wiedzy, bo mam beznadziejną pamięć. Lubię za to, na bazie różnych rzeczy, których doświadczam, które czytam i oglądam, mieć refleksję i potem sprawdzić ją w życiu. Ale chęć ciągłego rozwoju jest istotnym aspektem w byciu dobrym liderem.
W mojej poprzedniej pracy, gdy byłam redaktorką naczelną Glamour fakt, że interesowałam się wieloma rzeczami bardzo mi pomagał. Nie miało ono związku z funkcją, którą pełniłam, ja lubię rozumieć i na różnych poziomach patrzeć na świat. Fascynują mnie nowe rzeczy, poznawanie ich, droga do ich zrozumienia. Jestem ciekawa świata. Zawsze taka byłam.
Jak rozumiesz inwestowanie w siebie?
Dla mnie inwestowanie w siebie to inwestowanie w swoje potencjały – to jest według mnie najważniejsze. Nie chodzi o to, żeby mieć wiele różnych narzędzi, które mogą ci się nie przydać lub są ci kompletnie niepotrzebne. Nie ma sensu uczyć się malować, jeżeli chcesz iść na informatykę. Chyba, że masz ochotę. Ale inwestycja to jest coś, co musi się zwrócić i zamortyzować. A jeżeli chcesz ją na koniec zmonetyzować, to nie zrobisz tego bazując na swoich słabościach, tylko na tym, w czym jesteś mocna.
Inwestowałabym w rzeczy, które są w obszarze twoich zainteresowań lub potencjału. Warto inwestować w miks kompetencji miękkich i twardych. Twardych, po to, żeby sobie wszystko policzyć, zarządzać, oszacować, a miękkich po to, żeby wiedzieć jak to robić. Ważne jest inwestowanie poziome – czyli nie takie, które przenosi cię wyżej w hierarchii, tylko takie, które poszerza twoje kompetencje tak, żebyś mogła je potem łączyć w różne konfiguracje.
Po prostu dzisiaj nie wystarczy być weterynarzem – lepiej być weterynarzem i psim psychologiem w jednym. Najważniejsza jest jednak zawsze inwestycja w ludzi, z którymi tworzysz relacje biznesowe, bo na koniec to ona się najbardziej amortyzuje. Złe inwestycje w ludzi potrafią wpłynąć bardzo negatywnie – i na ciebie, i na to, co robisz zawodowo.
Chodzi ci o inwestycję w zespół, z którym pracujesz?
Też, ale przede wszystkim o inwestycję w swojego szefa. Warto sobie zadać pytanie: "Dla kogo ja właściwie pracuję?". To jest niezwykle istotne, bo nie dość, że kształtuje cię zawodowo, to również wpływa na to, gdzie będziesz za rok, dwa. Moi rozmówcy często mówią, że kultura organizacji, czyli środowiska, w którym będziesz pracować i które cię ukształtuje jest niezwykle istotna. Z pierwszymi szefami jest trochę tak, jak z rodzicami – przejmujesz po nich wartości, wzorce zachowań. Jeżeli twoją pierwszą szefową będzie totalnie nieprzyjemna, zimna karierowiczka, jest duża szansa, że jak ty zostaniesz szefową, to też będziesz się tak zachowywać. Szef jest superważny.
A jak rozwijała się Twoja osobowość w kontekście zawodowym?
Moja praca wzięła się z przypadku. Zdawałam na filozofię i psychologię na Uniwersytecie Warszawskim. Ale szybko uznałam, że to nie jest dla mnie. Nie wiem, dlaczego nie poszłam na SGH, bo miałam odpowiednie do tego kompetencje. Możliwe, że wtedy czułam się głównie humanistką. Zainteresowała mnie Wyższa Szkoła Komunikowania i Mediów Społecznych – poszłam tam razem z mój przyjaciółką i to był dobry wybór, te studia przygotowały mnie do pracy w świecie mediów. Potem byłam też na dziennikarstwie na UW, które już nie było fajne.
Pracę w magazynie dostałam przypadkiem – moja znajoma stylistka szukała asystentki, a ponieważ fajnie się ubierałam zaproponowała mi to stanowisko. Potem przeszłyśmy do magazynu SHE, gdzie szybko okazało się, że nie nadaję się na asystentkę, brakowało mi cierpliwości i nie lubiłam czekać na czyjeś decyzje. Ona sama to zauważyła i powiedziała mi, że powinnam już zostać stylistką.
Potem pracowałam w Cosmopolitan, a następnie w Elle, gdzie okazało się, że poza stylizowaniem potrafię też dobrze pisać – czyli miałam tak ważny dzisiaj miks kompetencji – i zostałam szefową działu. Ale w ogóle nie miałam jasnych celów i planów. Nie myślałam sobie – zrobię to i to i zostanę naczelną. Nie zastanawiałam się nad tym. Gdy dostałam taką propozycję, to z niej skorzystałam. Moja droga zawodowa nie była oparta na moich kompetencjach, ja je nabyłam drogą doświadczenia. Ludzi czytali mnie przez mój wizerunek, moją, dzisiaj byśmy powiedziały, "markę osobistą".
Jaka była Twoja najważniejsza inwestycja w siebie?
Najważniejsze inwestycje w siebie to te, które wyrzucają cię ze strefy komfortu. W życiu zawodowym taką inwestycją był mój wyjazd na Professional Publishing Course na Uniwersytecie Stanforda, który sama sobie sfinansowałam. To było świetne doświadczenie, i nawet nie chodzi mi tu o jego merytoryczną stronę, czy o narzędzia, które dzięki niemu zdobyłam. Najważniejsze było w tym to doświadczenie, które zbudowało mnie jako jednostkę zawodową. Poczułam się dzięki temu pewniejsza, silniejsza, bardziej doświadczona i otwarta na różne rzeczy. Dzięki ludziom, których tam poznałam, dzięki temu, że wyszłam poza nasz mały wydawniczy warszawski świat, zdobyłam mnóstwo wiedzy.
Dbanie o siebie to też forma inwestycji?
Każdy rodzaj dbania o siebie jest inwestowaniem w siebie, czyli wkładaniem czegoś – (wysiłku, pieniędzy, czasu – po to, żeby wyjąć więcej lub mieć na dłużej. Bez względu na to w jaki sposób to robisz, czy idziesz do kina oraz w tygodniu, czy uprawiasz sport, czy czytasz jedną książkę tygodniowo, czy przytulasz się do kota, czy badasz się co pół roku.
W moich podcastach zawsze pytam o to jakie mój rozmówca/rozmówczyni mają sposoby na dbanie o siebie i wzmacnianie siebie w roli lidera. Mężczyźni zwykle mówią wtedy o sporcie, jeden z liderów przebiegł wszystkie pustynie świata w pół roku, drugi jeździ na rowerze na długie dystanse, a kobiety mówią wtedy zwykle o robieniu sobie przyjemności, słuchaniu intuicji i odpuszczaniu sobie, w kontrze do ciągłego poczucia obowiązku, które nam kobietom zwykle towarzyszy. Mówią, że starają się wsłuchać w swój wewnętrzny głos i robić to, co one chcą, a nie to czego chce od nich świat. Co nie jest proste przez pierwsze 40 lat życia. Później jest łatwiej.
Ty na przykład ciągle uczysz się nowych sportów. Co Ci to daje?
Jestem w takim wieku, że już z nikim się nie ścigam, nie zamierzam też bić rekordów i nie muszę być w tych nowych sportach perfekcyjna. Są ludzie, którzy nie zaczynają nowych rzeczy, bo myślą sobie, że zanim np. będą galopować po plaży bez siodła, to musi minąć mnóstwo czasu. I co robią? Nawet nie wsiadają na konia. Moim celem w sporcie jest tylko i wyłącznie moja własna przyjemność, radość i odprężenie, które czuję po wysiłku. Dlatego nie obchodzi mnie rywalizacja w sporcie, wyścigi, niczego sobie nim nie udowadniam. Sport jest dla mnie inwestycją, która się zwraca w postaci czystej przyjemności.
A nie uważasz, że warto robić czasem rzeczy, które nie są dla nas przyjemne?
Oczywiście, tak jak mówiłam na początku – najlepszą inwestycją w siebie jest robienie rzeczy, które wyrzucają cię ze strefy komfortu. Mówię mojej córce, że jak czuje, że coś ją hamuje przed jakimś wyzwaniem, to znaczy, że powinna się go podjąć, bo będzie miała z niego największą satysfakcję. Myślę, że ona należy do ludzi, którzy mają najwięcej pozytywnych zwrotów i możliwości osiągnięcia sukcesu wtedy, gdy robią rzeczy, których się boją, obawiają, które są dla nich trudne. Staram się też, żeby wiedziała jak ważne są dobre nawyki.
Żeby być uporządkowanym?
Nie do końca. W moich rozmowach z liderami często powtarza się kwestia inwestowania w dobre nawyki, bo to one tworzą naszą rzeczywistość, dobrostan, wszystko co nas otacza. Chodzi o czynności, które wykonujemy codziennie, nie zastanawiając się nad nimi. Świadomość swoich nawyków jest kluczowa, chociażby dlatego, że jak ją mamy, to możemy je wymieniać na inne. To oczywiście wymaga konsekwencji i cierpliwości. Dobre nawyki zawsze się zwracają – zwyczaj wstawania 10 minut wcześniej, dla sportu czy medytacji, zwyczaj robienia rzeczy wtedy, kiedy sobie je zaplanowaliśmy – zarządzanie nimi jest bardzo ważne.
W co jeszcze powinni inwestować przyszli liderzy?
W umiejętność opowiadania swojej historii – w naszych czasach, czyli w czasach marek osobistych to jest niezwykle istotne. Rozmawiałam ostatnio z Tomkiem Popowem, który powiedział mi, że współczesny lider jest wieszczem, ponieważ potrafi opowiadać swoją historię w taki sposób, żeby inni podążali za nim. Uważam, że to genialne podsumowanie.
Magdalena Linke-Koszek jest młodą bizneswoman, prawniczką, mentorką i twórczynią oraz CEO Her impact - platformy rekrutacyjnej, która pomaga kobietom odkryć swój potencjał, poradzić się ekspertów i odnaleźć na rynku pracy. Jest także laureatką nagrody Kobieta Roku Glamour w kategorii Biznes, jedną ze 100 Kobiet Biznesu wyróżnioną przez magazyn Puls Biznesu oraz nominowaną do nagrody ELLE Style Awards. Magdalena doświadczenie zdobywała w pracy jako prawniczka w Parlamencie Europejskim a następnie w różnych korporacjach w Europie i Azji, doskonaląc strategię i prowadząc złożone operacje. Ma bogate doświadczenie w zakresie udoskonalania procesów w firmach. Jej podejście powoduje, że wiele przedsięwzięć rozwija się i wchodzi na rynek bardzo dynamicznie. Dodatkowo, w ramach Her impact Store, Magdalena wydała e-Booka na temat bardzo jej bliski: inwestowania w kobiety oraz budowania niezależności finansowej.
Anna Jurgaś - co-founder STYLESPOT.PL, platformy oferującej usługi budowania wizerunku, która m.in. prowadzi warsztaty pre-mentoringowe przygotowujące do procesu mentoringowego. Gospodyni podcastu o zrównoważonym przywództwie „Becoming a Sustainable Leader” oraz cyklu rozmów "Into the Leader’s Mind" prowadzonych dla Her Impact. Fashion expert i content designer, przez 20 lat tworzyła magazyny modowe (ostatnie 9 lat redaktor naczelna magazynu Glamour). Współpracuje z organizacją Vital Voices, jest ambasadorem akcji mentoringowej "Jestem Liderką". Ekspertka i ogromna fanka Millenialsów. Od zawsze związana ze światem kobiet, głęboko wierzy i promuje ich umiejętności przywódcze.