W wieku 17 lat opracowała terapię z wykorzystaniem nanotechnologii, która pozwala bezpośrednio dostarczyć lek do chorej na raka trzustki. Nie chce jednak leczyć ludzi. Dla Joanny Jurek ważniejsze jest przygotowywanie narzędzi, którymi można nas naprawić.
Jestem redaktorem prowadzącym INNPoland.pl. Pracowałem m.in. dla Vice, newonce, naTemat i Next.gazeta.pl. W INN piszę swoje "rakoszyzmy". Prywatnie tworzę własne "Walden" w nadwarciańskim zaciszu. Poza tym co jakiś czas studiuję coś nowego.
Asia wierzy, że sytuacja z pandemią koronawirusa w końcu się ustabilizuje. Do tej pory Jurek dzieliła czas między Polską a Irlandią Północną. – Jedną nogą w ojczyźnie, drugą za granicą – mówi.
Kim jest Asia?
"W wieku 17 lat opracowała unikalną metodę leczenia raka trzustki! Jako najmłodsza w historii trafiła na listę New Europe 100 - najważniejsze zestawienie młodych innowatorów Europy. I tak zaczęła się jedna z najpiękniejszych polskich naukowych historii, jakie słyszałem. Joanna Jurek mając 17 lat, chodząc w Piotrkowie Trybunalskim do liceum i marząc o dokonaniu przełomu w medycynie opracowała terapię z wykorzystaniem nanotechnologii, która pozwala bezpośrednio dostarczyć lek do zaatakowanego nowotworem miejsca trzustki! W ten sposób podjęła jako nastolatka walkę z jedną z najgorszych, najtrudniejszych do pokonania chorób świata. Mając 17 lat! Za swój wielofunkcyjny nanosystem dostarczania leków przeciwnowotworowych w wieku 17 lat zajęła 4 miejsce w chyba najważniejszym na świecie konkursie młodych naukowców Intel International Science and Engineering Fair w San Francisco. Pokonała nieprawdopodobną konkurencję. Wykazano wtedy, że dzięki zastosowaniu takiego nano-systemu rokowania w terapii nowotworowej wzrastają 2-3 krotnie!" – zachwycał się osiągnięciami Joanny Jurek dr Maciej Kawecki, prorektor Wyższej Szkoły Bankowej w Warszawie i prezes Instytutu Lema.
Dzisiaj Joanna to dwudziestokilkuletnia kobieta. Pewna siebie. W jej głosie słyszę pasję i wiarę w to, co robi. Święta spędziła w Polsce. W rodzinnym Piotrkowie Trybunalskim. Pracę doktorską obroniła zdalnie. Zresztą nie było innego wyjścia. Jeden z egzaminatorów Asi mieszka na stałe w Australii. Pod koniec stycznia wróciła do Ulster w Irlandii Północnej. Co dalej?
– Na pewno zajmę się poprawkami do pracy doktorskiej, bo zawsze jakieś rzeczy są do poprawki po obronie – mówi.
Rrtęć w rybach
Czego dotyczyła jej praca doktorska? Asia zajmowała się wpływem diety na układ immunologiczny człowieka. – Spożyciem ryb i związaną z tym ekspozycją na metylenek rtęci, który występuje naturalnie u ryb morskich w różnej ilości, zależnie od gatunku i miejsca występowania a ryzykiem choroby autoimmunologicznej – tocznia wędrownego (SLE) – wyjaśnia.
– Miałam przyjemność realizować doktorat częściowo w ramach projektu Seychelles Development Study, który zajmuje się rolą spożycia ryb u kobiet w ciąży. Tym, jak ich spożycie wpływa na rozwój – szczególnie rozwój mózgu, rozwój neurologiczny u dzieci. Badanie trwa od drugiej połowy XX w., jest badaniem obserwacyjnym prowadzonym na Seszelach, gdzie spożycie ryb jest naprawdę bardzo wysokie. Do tego ryby tam są wolne od innych zanieczyszczeń poza wspomnianym metylenkiem rtęci – opowiada.
Pytam, czy metylenek rtęci to coś, czego powinienem się bać, kiedy jem ryby. Asia opowiada o chorobie z Minamaty. Jej nazwa pochodzi od zatoki Minamata w prefekturze Kumamoto w Japonii. W latach 50. XX wieku wytwórnia tworzyw sztucznych należąca do koncernu Chisso Corporation wypuściła do wody ścieki zawierające wspomniany metylenek. Wskutek spożycia mięsa ryb zanieczyszczonego rtęcią u ludzi dochodziło do zatrucia i uszkodzeń na tle neurologicznym.
– Także dzieci, których matki w czasie ciąży żywiły się mięsem tych ryb, rodziły się ze schorzeniami neurologicznymi – opowiada.
To jednak był tragiczny, nadzwyczajny przypadek. Nawet seszelska populacja pochłaniaczy ryb, która ma do czynienia z 10-krotnie większą ekspozycją na metylenek rtęci niż np. mieszkańcy Nowego Jorku, nie odczuwa negatywnego wpływu substancji na rozwój swoich dzieci. – Można to wytłumaczyć dużą zawartością wielonienasyconych kwasów omega-3, DHA i EPA w spożywanych przez nich rybach. Nienasycone kwasy tłuszczowe mają potencjał do zmniejszenia negatywnych skutków działania metylenku rtęci – dodaje.
Badania nad spożyciem ryb przez kobiety w ciąży nie są spójne w prezentowanych wynikach. Cieszy się, że w ramach swojego doktoratu może dołożyć do nich cegiełkę. Udowodnić, że "te ryby wcale nie są takie złe". — Wręcz przeciwnie – podkreśla. – Może poza niektórymi gatunkami, których nie polecałabym - na przykład rekina – śmieje się.
Konie były przed rybami
W dzieciństwie bardziej niż nauka interesowała ją jazda konna. – Miałam inne rozrywki. Do czasu – mówi.
Jej zajawka nauką zaczęła się od miłości do chemii. W gimnazjum brała udział w konkursie kuratoryjnym z tego przedmiotu. W pierwszej klasie szkoły średniej trafiła pod opiekę Krajowego Funduszu na rzecz dzieci i mając możliwość pracy pod opieką doktorantów kilka razy do roku mogła brać udział w warsztatach chemicznych i biologicznych w laboratorium UW pod kierunkiem dr hab. Wiktora Lewandowskiego, specjalisty od nanotechnologii.
— Nanocząstki po prostu mi się spodobały. Potem zainteresowałam się nanowłóknami. Poznałam wtedy dr Ewelinę Zabost. Tak naprawdę to właśnie od dr Lewandowskiego i dr Zabost wszystko się zaczęło – mówi.
O nastoletniej wówczas polskiej badaczce zrobiło się głośno. Artykuł o metodzie dostarczania leku do chorej trzustki ukazał się m.in. w "Financial Times".
Narzędzia do naprawiania ludzi
Nie chciała iść na medycynę. Wybrała nauki biomedyczne w Ulster University, ponieważ chce tworzyć narzędzia do leczenia ludzi. Wiedziała, że to kierunek dla niej. – Już na pierwszym roku licencjatu trafiłam na ludzi, którzy dali mi możliwość zabawy w start–upy i poznanie kultury biznesu w Wielkiej Brytanii – opowiada.
Na drugim roku miała możliwość przychodzenia do laboratorium, gdzie zajmowano się systemami dostarczania leków, pod warunkiem że nie będzie opuszczała innych zajęć. Będąc pod opieką jednej z doktorantek, która na koniec umieściła Joasię jako współautorkę publikacji.
Chce rozwijać się w kierunku, który ją pasjonuje – w immunologii i żywieniu człowieka. Ale nie tylko. Jak mówi, ma "zajawkę na dzielenie się wiedzą". Działa z wydawnictwami w Polsce – "Współczesną dietetyką" i "Food forum". Pisanie w języku ojczystym sprawia jej ogromną frajdę.
Ostatnio współpracuje także z Instytutem Sanvita w Warszawie. Przygotowuje i prowadzi webinary oraz szkolenia dla dietetyków i pacjentów.
3 marca będzie można posłuchać jej webinaru na bardzo aktualny temat dietetycznego leczenia syndromu przewlekłego zmęczenia po chorobie COVID-19.
Moje badanie było pierwszym, które dotknęło tematu chorób autoimmunologicznych na Seszelach. Tak, jak mówiłam projekt Seychelles Development Study trwa od lat 70-tych i w miarę jego rozwoju pojawiają się nowe obszary badań. Kolejna osoba natomiast, która zaczynała swój doktorat po mnie, będzie prawdopodobnie kontynuowała ten temat. Fajnie jest dołożyć cegiełkę. Mam ogromną frajdę z tego, że moje badania mogą położyć podwaliny pod dalsze badania.
Joanna Jurek
Pamiętam jak siedziałyśmy z panią Eweliną w laboratorium do jakichś dziwnych godzin. To ona pokazała mi m.in. nanożele. Była moją naukową opiekunką. Dzieliła się swoim doświadczeniem oraz kontaktami zaoferowała czas i wiedzę. Dzięki temu mogłam realizować pomysł opracowania systemu dostarczania leków w oparciu o nanomateriały, który mógł być np. wykorzystany do terapii celowanej dla chorych na raka trzustki.