Kamera na każdym rogu i AI śledzące nasz najmniejszy ruch – to nie cyberpunkowa przyszłość, a całkiem realny model biznesowy. Startup Clearview AI w ofercie dla inwestorów wskazał, że zamierza zdobyć 100 mld fotografii ludzkich twarzy. Taka baza danych ma sprawić, że na ulicy "prawie każdy będzie do zidentyfikowania".
Clearview AI – system rozpoznawania twarzy z 100 mld zdjęć
Do prezentacji dla potencjalnych inwestorów Clearview AI dotarł "The Washington Post". To, jak firma chce przekonać do inwestycji może wywołać ciarki na karku przeciętnego Kowalskiego.
W czasie około roku startup ma spełnić swój cel – zdobycie 100 miliardów fotografii ludzkich twarzy. Tak liczebna baza danych ma pozwolić algorytmom sztucznej inteligencji na "zidentyfikowanie prawie każdego na Ziemi" – wskazuje jeden ze slajdów. Ludzi na świecie mamy obecnie 7,9 miliarda.
Choć 100 mld zdjęć to okrągła, dobra do prezentacji kwota, "TWP" wskazuje, że Clearview AI jeszcze trochę brakuje. Do grudniowej prezentacji firma zebrała ok. 10 miliardów zdjęć, ale każdego miesiąca ma dodawać do bazy ok 1,5 miliarda.
Jak liczymy, w obecnym tempie do końca 2022 roku firma zbierze jednak raczej 28 miliardów (10+ 1,5*12), a nie obiecane sto. Kto wie, czy Clearview nie wprowadzi jednak szybszych metod zbierania zdjęć?
Właśnie dlatego firma szuka nowych inwestorów. By dobić do 100 mld zdjęć potrzebują ok. 50 milionów dolarów dodatkowych funduszy.
Jak przypomina "The Washington Post", Clearview AI zbiera zdjęcia nie pytając się o zgodę ich właścicieli. Algorytmy firmy przeczesywały media społecznościowe i sieć. W 2020 roku serwisy takie jak Facebook, Google, Twitter czy YouTube zażądały zaprzestania tej praktyki oraz usunięcia z bazy dotychczas zebranych fotografii.
Clearview AI wskazuje zaś, że jej działania są zgodne z… 1. poprawką Konstytucji USA (wolność słowa i prasy). 14 lutego 2022 r. sędzia dystryktu Illinois odrzucił jednak tę obronę w sprawie dot. możliwego złamania przez firmę zapisów prawa Biometric Information Privacy Act. Postępowanie sądowe trwa nadal.
PimEyes – polska wyszukiwarka twarzy budzi kontrowersje
Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, w Polsce powstał dość podobny system rozpoznawania twarzy, który także budzi wiele kontrowersji.
=
Użycie jest proste – wystarczy przesłać zdjęcie twarzy na stronę PimEyes, a natychmiast pokaże wszystkie zdjęcia użytkownika, które znalazła w internecie. Nawet te, których sam tam nie umieścił – wskazała "Rzeczpospolita".
PimEyes stworzyło dwóch absolwentów Politechniki Wrocławskiej – Łukasz Kowalczyk i Denis Tatina. Ci sprzedali jendak firmę w 2020 r. Nowy właściciel – Face Recognition Solutions Ltd. – z powodzeniem unika mediów.
"Prywatność użytkowników jest dla nas bardzo ważna. Dlatego, przed skorzystaniem z usługi, każdy użytkownik musi zapoznać się z Polityką prywatności i zawartymi w niej zasadami przetwarzania danych osobowych. (…) informujemy wprost, że nasza usługa polega na przetwarzaniu danych biometrycznych" – tłumaczyli się twórcy aplikacji w wywiadzie udzielonym MamBiznes.pl.
Sęk w tym, że teoretycznie przydatne narzędzie zaczęło służyć nie tylko osobom chcącym zapobiegać rozpowszechnianiu swoich zdjęć w sieci. Oprócz ofiar stalkingu i kradzieży tożsamości z systemu mieli bowiem zacząć korzystać przestępcy szukający ofiar do oszustw internetowych.
Kontrowersje rozpoczęły się w 2020 roku, a potem tylko przybrały na sile. O PimEyes rozpisały się bowiem media z USA. CNN porównywał polski produkt z Clearview AI – płatną aplikacją do identyfikacji działającą na bazie miliardów zdjęć pobranych z YouTube czy Facebooka bez zgody właścicieli.
Z PimEyes może jednak korzystać każdy, bez rejestracji konta czy zapłaty. Istnieje dobrowolna opcja premium, dająca bardziej zaawansowane narzędzia.