Polacy w popłochu szturmują stacje paliw. Paliwo leje się do baków, kanistrów i większych tanków. Polska Organizacja Przemysłu i Handlu Naftowego wraz z Polską Izbą Paliw Płynnych uspokajają i apelują o powstrzymanie paniki.
Jestem redaktorem prowadzącym INNPoland.pl. Pracowałem m.in. dla Vice, newonce, naTemat i Next.gazeta.pl. W INN piszę swoje "rakoszyzmy". Prywatnie tworzę własne "Walden" w nadwarciańskim zaciszu. Poza tym co jakiś czas studiuję coś nowego.
Polacy w panicznej reakcji na wydarzenia za wschodnią granicą, gdzie Rosja napadła na Ukrainę, rzucili się do dystrybutorów na stacjach paliw. Nasz dziennikarz Konrad Bagiński zrobił zdjęcia stacjach Orlen i BP w Warszawie. Na pierwszej widać kolejkę aut.
Na drugiej natomiast nie świecą się ceny.
O tym, że na niektórych miejscach zabrakło benzyny informowała na Twitterze m.in. Żaneta Gotowalska, dziennikarka portalu naTemat.pl.
Zdjęcia obleganych stacji paliw obiegły internet. "Gazeta Wyborcza" pokazała zdjęcia z Rzeszowa, gdzie zapowiedziano wprowadzenia zakazu tankowania do kanistrów.
Czy zabraknie paliw na stacjach?
Otrzymaliśmy komunikat Polskiej Izby Paliw Płynnych, która zaapelowała o opanowanie paniki. Izba uspokaja, że nie ma powodów, żeby kupować paliwo na zapas.
Atak Rosji na Ukrainę odczuły rynki na całym świecie.
Obecny niepokój jest wykorzystywany przez spekulantów, którzy chcą nieuczciwie zarobić na tej niepewnej sytuacji.
Wzmożony popyt na paliwa, w niektórych częściach kraju stwarza dodatkowe wyzwania logistyczne. Wydania z baz paliw zostały zwiększone. Należy jednak uwzględnić indywidualne warunki handlowe każdego z operatorów.
Nie wszystkie ponadkontraktowe zgłoszenia zapotrzebowania mogły zostać zrealizowane. Koncerny monitorują sytuację i podejmują stosowane działania zaradcze.
Chcielibyśmy uspokoić i zapewnić, że Polska dysponuje odpowiednimi rezerwami ropy naftowej oraz paliw. Magazyny są pełne. Krajowe zapasy wystarczą na ponad 3 miesiące. Rurociągiem „Przyjaźń” ciągle płynie surowiec, a dzięki naftoportowi jesteśmy w stanie pokryć całe krajowe zapotrzebowanie ropą dostarczaną przez tankowce.
Rozpowszechnianie informacji na temat masowego braku zaopatrzenia czy dostępności surowców i paliw odbieramy jako działania dezinformacyjne, które mają na celu wywołanie niekontrolowanej paniki wśród kierowców. Potępiamy działania niektórych operatorów stacji paliw, którzy wykorzystują trudną sytuację oraz sztucznie zawyżają ceny paliw. – czytamy.