– Informacje prasowe ekspertów ukraińskich mówią szacunkowo o 3-8 bln dolarów wartości zasobów złóż surowców mineralnych – mówi nam Magdalena Maj z Polskiego Instytutu Ekonomicznego. Z ekspertką rozmawiamy o bogactwach naturalnych Ukrainy.
Jestem redaktorem prowadzącym INNPoland.pl. Pracowałem m.in. dla Vice, newonce, naTemat i Next.gazeta.pl. W INN piszę swoje "rakoszyzmy". Prywatnie tworzę własne "Walden" w nadwarciańskim zaciszu. Poza tym co jakiś czas studiuję coś nowego.
Jakie bogactwa naturalne posiada Ukraina na swoim terytorium?
Magdalena Maj, kierowniczka zespołu energii i klimatu PIE: Ukraina posiada różne grupy zasobów. Zarówno te związane z przemysłem żywieniowym, jak i surowce energetyczne oraz metaliczne.
Ile mogą być warte?
Informacje prasowe ekspertów ukraińskich mówią szacunkowo o 3-8 bln dolarów wartości zasobów złóż surowców mineralnych.
Jak wygląda nasz handel z Ukrainą?
Jeśli chodzi o przemysł żywieniowy, to Ukraina jest dużym eksporterem zbóż. Co prawda, to jeszcze nie jest czas zbioru plonów, ale obecna sytuacja już może zacząć się odbijać na cenach pieczywa. Do Polski Ukraina eksportuje bardzo dużo słonecznika oraz jego przetworów, czyli oleju spożywczego. Od Ukraińców sprowadzamy także olej rzepakowy czy kukurydzę.
Polska z kolei wysyła do Ukrainy produkty mleczne.
A jak wygląda kwestia surowców energetycznych u naszego wschodniego sąsiada?
Mówimy o podstawowych surowcach energetycznych, czyli o węglu, ropie i gazie ziemnym. Ukraina miała znaczne zasoby węgla. Niektóre szacunki mówiły o tym, że starczą one Ukraińcom nawet na 500 lat zapotrzebowania w energetyce i przemyśle. Kopalnie zostały jednak w większości przejęte przez separatystów wspieranych przez Rosję w czasie okupacji obwodów donieckiego i ługańskiego.
Mówimy o wcześniejszej napaści Rosji na Ukrainę, nie tej trwającej obecnie?
Tak, te kopalnie zostały przejęte kilka lat temu, ale import z tego regionu do Ukrainy występował.
Jeśli chodzi o zasoby gazu ziemnego, to nie są one wystarczające do zaspokojenia potrzeb wewnętrznych Ukrainy. Państwo to posiada jednak złoża łupków bitumicznych, z których można produkować gaz łupkowy. Wielkość złóż tego surowca jest bardzo duża, plasuje się według szacunków na trzecim miejscu w Europie. Ten gaz miał być nawet wydobywany. Podpisano kontrakt m.in. ze spółką paliwową Shell. Jednak spółki wycofały się z tego w projektu w 2015 r. po konflikcie z prorosyjskimi separatystami
Ukraina nie posiada znacznych zasobów ropy i ma małe zdolności przerobowe do produkcji paliw. Pod tym kątem była zależna w większości od Białorusi i Rosji.
A co z surowcami wykorzystywanymi w energetyce jądrowej?
Ukraina ma znaczne zasoby uranu. To surowiec, który w Rosji jest określany jako kluczowy i deficytowy.
Poza tym na terenie Ukrainy znajdują złoża surowców metalicznych. To przede wszystkim żelazo, mangan oraz tytan. To metale wykorzystywane m.in. w stopach stali. Do Polski Ukraina eksportuje i rudy żelaza, i produkty metalowe – żeliwo i stal.
W jakich branżach znajdują zastosowanie pozostałe metale?
Tytan znajduje wykorzystanie m.in. w przemyśle lotniczym. Mangan natomiast jest wykorzystywany w medycynie.
Polska jest zależna od dostaw surowców z Ukrainy?
W ostatnich latach dostawy się zwiększały. Myślę, że negatywnie odbiją się na nas kłopoty z dostawą stali. Możemy liczyć się z jej wyższymi cenami.
Analizy na skalę unijną wskazują natomiast, że Unia Europejska jest sobie w stanie poradzić z przerwanym importem. Na pewno poza dywersyfikacją dostaw należy wzmacniać produkcję na miejscu i utylizację złomu stalowego.
Czyli zaniedbany polski sektor produkcji stali będzie miał szansę się odbić.
Na pewno mamy do tego potencjał. Nie mamy jeszcze żadnych scenariuszy ani analiz w tym zakresie. Poradziliśmy sobie jednak w czasie pandemii, także teraz pewnie też sobie poradzimy.
Inną kwestią jest gaz ziemny, który płynie z Rosji przez Ukrainę. W tym momencie jednak jego dostawy nie są przerwane, a nawet od rozpoczęcia inwazji notowany jest wzrost.
Polska nie musi bać się o dostawy gazu?
Zgodnie z szacunkami Ministerstwa Aktywów Państwowych mamy magazyny wypełnione gazem w 80-90 proc. Biorąc pod uwagę nasze zapotrzebowanie, wystarczy to na jakieś 3 do 4 miesięcy.
Nie zapominajmy również, że z końcem tego roku wygasa nam kontrakt długoterminowy z Gazpromem na przesył gazu gazociągiem jamalskim. Do tego ma ruszyć Baltic Pipe. Mamy mieć gaz z szelfu norweskiego, gdzie swoje wydobycie ma PGNiG, co jest dla nas bardzo korzystne. U nas zatem nie ma raczej takiego ryzyka, że gazu zabraknie.