Złoto, ropa naftowa, diamenty, kawa, zboże, dzieła sztuki, dobra luksusowe – to tylko nieliczne przykłady inwestycji alternatywnych. Dzięki internetowi możemy je kupić od kogokolwiek na świecie nie ruszając się zza ekranu komputera. Czy można na nich dobrze zarobić? Tak. I równie dobrze stracić.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Inwestycje alternatywne realizowane są głównie przez podmioty małe, mniej znane i ulegające szybkim zmianom i częstym rotacjom (np. przez startupy). Projekty bazują lub używają technologii mobilnych w tym serwisów społecznościowych lub innych innowacji technologicznych (w tym sztucznej inteligencji, danych w chmurze, BigData, czy BlockChain), a rozliczenia w ich ramach są na ogół elektroniczne (e-portfele) i mogą być oparte na kryptowalutach (samodzielnie bądź równolegle z walutami tradycyjnymi) lub wewnętrznych jednostkach rozliczeniowych o dość nietypowych nazwach.
Część z ofert przypomina produkty bankowe czy inwestycyjne, które znamy ze standardu oferowanego przez konwencjonalne instytucje rynku finansowego, a które opisane są w ogólnych warunkach, umowach czy regulaminach. Niektóre z nich to jednak projekty, których szczegółowe funkcjonowanie wyjaśnione jest w inny sposób: na filmikach publikowanych w portalach społecznościowych, opisach przedstawianych przez blogerów czy internetowych influencerów, dokumentach zatytułowanych jako „white paper”, często dostępnych tylko w językach obcych.
- Nowoczesne technologie, szeroki dostęp do internetu, płatności elektroniczne i globalny rynek wpływają na dostęp konsumentów do wielu ofert inwestycyjnych – mówi Tomasz Chróstny, Prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów – Przedsiębiorcy na wiele sposobów próbują nas skłonić do powierzenia właśnie im naszych oszczędności, najczęściej kusząc wysokimi zyskami. Warto jednak dokładnie sprawdzić nie tylko spodziewane lub deklarowane zyski, ale i koszty, jakie poniesie konsument, a także możliwe do zrealizowania straty, które mogą nas pozbawić w całości zainwestowanych oszczędności. W przypadku alternatywnych narzędzi inwestycyjnych zalecam szczególną ostrożność i nieinwestowanie w coś, czego do końca nie rozumiemy, lub co wydaje się zbyt dobre, aby było prawdziwe. Skupmy zatem uwagę nie na zyskach, jak chcą przedsiębiorcy, ale na kosztach i ryzykach, aby każda decyzja była gruntowanie przemyślana. Policz i nie przelicz się! – dodaje Prezes UOKiK.
Każda z inwestycji wiąże się z ryzykiem, nie inaczej jest w przypadku inwestycji alternatywnych. Bądź ostrożny, ponieważ poza podmiotami legalnie działającymi i posiadającymi niezbędne zezwolenia, internet pełen jest oszukańczych i wprowadzających w błąd stron. Ich pomysłodawcy są w krajach, w których nie ma sprawnie działających instytucji nadzoru i ścigania przestępstw, w tym tych cybernetycznych.
Jakie są rodzaje inwestycji alternatywnych?
Inwestycje na rynku Forex. Forex jest obecnie największym, automatycznym rynkiem wymiany finansowej na świecie - narzędziem, za pośrednictwem którego globalny sektor finansowy prowadzi większość transakcji. Osoby korzystające z internetu wielokrotnie natknęły się na reklamy tzw. platform Forex, które umożliwiają zainwestowanie w atrakcyjne walory (np. akcje wielkich spółek, waluty, surowce naturalne, czy metale szlachetne), a których obrót odbywa się na Forexie. Na większości takich platform wykorzystuje narzędzie zwane dźwignią finansową. Polega ona na tym, że rozpoczynając inwestycję konsument może zainwestować więcej środków niż posiada na starcie.
Jeśli zatem inwestor nie ma większych funduszy, za które mógłby np. kupić więcej diamentów (a tym samym zwielokrotnić swoje potencjalne zyski) korzysta z dźwigni, dzięki której uzyskuje brakujące pieniądze od organizatora platformy. Swoiście ten ostatni „dźwiga” konsumenta na potencjalnie wyższy poziom ewentualnych zysków, bo gdy dojdzie do zwyżki ceny – organizator odzyska swoje pieniądze a potem zacznie zarabiać także i inwestor (czyli my). Jednak gdy ceny diamentów spadną, to nie tylko stracimy środki, które sami zainwestowaliśmy, ale organizator platformy zażąda zwrotu tego, co za nas wyłożył. W ten sposób można stracić dużo więcej, niż się samemu zainwestowało.
Tym samym dzięki dźwigni inwestycje na rynku Forex niewiele różnią się od gry hazardowej, bo w zasadzie nigdy nie wiadomo jakie akcje, waluty czy surowce przyniosą zyski, a skoro ktoś „skredytował” naszą inwestycję, to zanim sami zaczniemy zarabiać – korzyść odniesie pośrednik czyli właściciel platformy. Według danych Komisji Nadzoru Finansowego w 2020 roku aż 78 proc. klientów inwestujących na rynku Forex odniosło straty, które średnio wynoszą ok. 11 tys. zł, a łączna strata konsumentów biur maklerskich zarejestrowanych i legalnie działających w Polsce to 1,1 mld zł - ostrzega UOKiK.
Zgodnie z prawem pośrednicy na rynku Forex muszą mieć zezwolenie Komisji Nadzoru Finansowego albo innego organu – jeśli platforma Forex jest zarejestrowana na terenie Unii Europejskiej (wówczas działa na podstawie tzw. jednolitego paszportu). Jest to o tyle ważne, że na podstawie przepisów istnieje system rekompensat w przypadku straty poniesionej w związku z funkcjonowaniem tego rodzaju firmy inwestycyjnej (np. na wypadek jej upadłości lub niewypłacalności). Jeśli taki podmiot działa spoza terytorium Unii Europejskiej, w szczególności zarejestrowany jest w tzw. rajach podatkowych, gdzie nie istnieje odpowiedni standard ochrony konsumentów możemy mieć realną trudność w odzyskaniu swoich pieniędzy.
Niezależnie od zachęt do bezpośredniego inwestowania na rynku Forex, część platform promuje się ofertą programów szkoleniowych i narzędzi ułatwiających konsumentom odnalezienie się w nieznanym dotychczas świecie i upraszczających dokonywanie transakcji. Jakość niektórych szkoleń jest wysoka, ale zawartość merytoryczna części z nich jest wątpliwa, bo zdarza się, że służą pobraniu szczegółowych danych osobowych a także „zaszyte” są w nie projekty promocyjne typu piramida. Uczestnicy szkoleń są bowiem namawiani do rekrutowania kolejnych osób, a opłaty za udział w treningach o dyskusyjnej wartości służą finansowaniu programu, który faktycznie jest wydmuszką. Tym samym zakup usługi szkoleniowej stanowi „przykrywkę” do faktycznego zarobku, który powstaje jedynie kiedy zbudujemy strukturę sprzedaży a realną korzyść uzyskamy tylko w przypadku „nagonienia” odpowiedniej liczby innych chętnych.
UOKiK ostrzega przed złudnymi nadziejami - w obrębie struktury najlepiej zarabiać będziemy nie my, którzy znajdujemy się na najniższych poziomach, ale osoby znajdujące się w strukturze powyżej nas. Oferowane przez platformy narzędzia upraszczające inwestycje to na ogół algorytmy, na podstawie których dokonywane są automatyczne decyzje inwestycyjne. Czasem te narzędzia naśladują zachowania biznesowe faktycznie istniejących inwestorów, a czasem posługują się własnymi założeniami technicznymi, które z definicji powinny być bezpieczniejsze niż indywidualne decyzje poszczególnych konsumentów, choć z drugiej strony… jeśli algorytm podąża za zachowaniem określonego inwestora, to jeśli kupił on akcje spółki „X” a algorytm te działania powieli, to – wychodząc z założenia wolnej gry rynkowej - powielanie transakcji kupna wywiera presję na wzrost ceny. A może jednak postarać się samemu inwestować?
Kryptowaluty, są to – nie wchodząc w skomplikowane szczegóły techniczne - cyfrowe środki płatnicze funkcjonujące obecnie równolegle do standardowych walut. Kryptowalorami można płacić za towary lub usługi, ale mogą też być inwestycją i przynosić zysk, jeśli tanio je kupimy a drożej sprzedamy. Kryptowaluty podlegają przy tym okresowym wahaniom cenowym wynikającym z prawa podaży i popytu, ich wartość kształtują zachowania spekulacyjne – rozpiętość zmian może być bardzo wysoka i nie jest ograniczona żadnymi przepisami. Przykładowo najpopularniejszy na tym rynku Bitcoin zanotował spadki – w ciągu 10 dni kurs spadł o 35 proc. (11.05-21.05.2021 r.).
Podobnie jak na świecie nie ma jedynie dolara czy euro, ale i inne waluty, tak jest również w przypadku kryptowalut. Szereg inwestycji opartych jest nie tylko na najbardziej popularnych kryptoaktywach jak Bitcoin czy Ethereum, ale emituje własne kryptowaluty. Służą one czy to jako przedmiot handlu, czy to jako jednostki rozliczeniowe we własnych projektach inwestycyjnych. Ich wartość inicjalna, ale i bieżąca często jest ustalana arbitralnie przez organizatorów projektu inwestycyjnego i w przypadku inwestowania w takie aktywa dobrze jest sprawdzić zasady, na jakich ustalany jest ich kurs.
Przy okazji kryptowalut można wspomnieć o tokenach – innego rodzaju kryptoaktywie, którym nie tylko można płacić, ale jest ono m.in. certyfikatem, że w coś zainwestowaliśmy. W tej swojej funkcji token zbliża się zatem do papieru wartościowego, w tym akcji bądź obligacji, bo z faktu jego posiadania wynika np. prawo do dywidendy (czasem zwie się ją tokendą). Zbieżność funkcji tokenów wcale nie oznacza, że ich posiadacze korzystają z identycznych praw co akcjonariusze czy obligatariusze, których prawa i obowiązki są dokładnie opisane w przepisach. W przypadku tokenów – każdy z nich normowany jest na podstawie odrębnych dokumentów pochodzących od jego emitenta, często niepodlegającego żadnemu nadzorowi.
Inwestycje w surowce naturalne, czy metale szlachetne to ponoć zysk bez ryzyka, szczególnie w czasach kryzysowych opłacalne ma być inwestowanie w złoto, czy diamenty. Z technicznego punktu widzenia możemy zainwestować we wszystko, co się produkuje, wydobywa, rośnie, hoduje i czym się handluje. Musimy jednak pamiętać, że każdy produkt podlega okresowym wahaniom, sezonowym zmianom cen podlegają artykuły rolno-spożywcze, na rynku pojawiają się różnego rodzaju wydarzenia polityczne, ekonomiczne czy społeczne, które mają wpływ na ceny i musimy w tym zakresie być szczególnie ostrożni, aby nie inwestować wszystkich środków w jeden tylko walor, ale rozkładać nasz kapitał na różne produkty.
Dzieła sztuki także nadają się do inwestowania i w ciągu ostatnich dwóch dekad na świecie wartość tego rynku wzrosła czterokrotnie. Jest to jednak oferta dla osób cierpliwych, bo nie każdego stać na zainwestowanie w dzieła znanych (przez to drogich) artystów, których prace szybko zyskują na wartości. Sprawia to że kupuje się na ogół sztukę autorstwa młodych artystów. Ci dopiero z czasem mogą stać się popularni , a ich dzieła stać się cenniejsze. Pamiętajmy jednak, że na jednego artystę, którego dzieła sprzedają się za dziesiątki czy setki czy setki tysięcy zł na aukcjach przypada cała rzesza jego kolegów, którzy nigdy nie odnosą znaczącego komercyjnego sukcesu – stąd inwestowanie w młodą sztukę ma w sobie coś z loterii. Nabywajmy sztukę w legalnym obrocie, posiłkujmy się opiniami fachowców (nie tylko tych od inwestycji, ale i od sztuki), trendami i świadomością, że w cokolwiek nie zainwestujemy, ważne żeby nie tylko dało nam ewentualny zysk w przyszłości, ale także cieszyło oko.
Możemy wreszcie inwestować w jakiekolwiek niecodzienne aktywa. Kiedy korzystamy z większości usług internetowych i sieci społecznościowych pojawiają się slogany w rodzaju „zysk bez ryzyka”, „legitny biznes”, „100% zysku już po trzech miesiącach”, „korzyści bez wpłat własnych”, „maszynka do zarabiania pieniędzy” i inne podobne. Rzetelny organizator inwestycji, choćby w najdziwniejsze produkty lub usługi, chcąc zachęcić nabywców, powinien wszystko dokładnie wyjaśnić i nie dziwić się, kiedy konsument pyta o to na jakiej podstawie takie zachęty i wysokie procenty zysków są formułowane.