Z obawy przed krachem - który i tak staje się faktem - moskiewska giełda postanowiła się dziś w ogóle nie otwierać. Nie wiadomo, czy w tym tygodniu handel w ogóle wystartuje. Akcje rosyjskich firm na światowych giełdach pikują, ich wartość spada nawet o 60-70 procent. Rosja szykuje się na gospodarcze trzęsienie ziemi.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Obserwuj INNPoland.pl w Wiadomościach Google
Bank Rosji postanowił nie otwierać dziś na Moskiewskiej Giełdzie sekcji
rynków akcji i instrumentów pochodnych, a także sekcji rynku standardowych pochodnych instrumentów finansowych (SPFI) - pisze "Rzeczpospolita". A godziny pracy jutrzejszego dnia zostaną ogłoszone na stronie banku centralnego - poinformował regulator. Nie jest wykluczone, że handel akcjami w tym tygodniu w ogóle nie zostanie wznowiony.
Przyczyna jest jasna: moskiewska giełda zaliczyłaby potężny krach. Wcześniej regulator poinformował, że w poniedziałek giełda otworzy handel na rynku walutowym trzy godziny później niż zwykle. Warto zauważyć, że wznowienie notować i tak byłoby trudne - nie działa bowiem strona giełdy w Moskwie. Może być to wynik akcji hakerów z grupy Anonymous.
"Europejski Bank Centralny ocenił, że Sberbank Europe AG i jego dwie spółki zależne działające na obszarze unii bankowej, Sberbank w Chorwacji i Sberbank banka w Słowenii, upadają lub są zagrożone upadłością z powodu pogorszenia ich sytuacji płynnościowej" – podał EBC w komunikacie.
Na londyńskiej giełdzie około godziny 10.00 spółka naftowa Lukoil traciła ponad 62 proc., producent gazu Novatek szedł w dół o blisko 71 proc., a Rosneft zniżkował o ponad 41 proc. O ponad 50 proc. taniały akcje rosyjskiego holdingu chemicznego PhosAgro. Firma stalowa Novolipetsk Steel spadała o blisko 48 proc.
"Otwarcie handlu na rynku akcji w Europie przynosi silną korektę powodowaną skokiem niepewności po ataku Rosji na Ukrainę. Kraje zachodu odpowiedziały bezprecedensowymi restrykcjami, co zmusza inwestorów do kalkulacji ich wpływu również na europejską i globalną gospodarkę" - napisał w porannym komentarzu Maciej Madej z Domu Maklerskiego TMS Brokers.
Rubel wart coraz mniej
Zgoda na odcięcie części rosyjskich banków od systemu SWIFT sprawiła, że ostro spadła wartość rosyjskiego rubla. W poniedziałek rano wartość rubla spadła o 30 procent i dolar kosztował niemal 120 rubli. Po interwencji banku centralnego kurs powrócił do poziomu 105 rubli, ale nie wiadomo jak długo ten kurs się utrzyma.
- Od 1 stycznia 2022 r. rubel stracił na wartości aż o 47,33 proc. w stosunku do dolara. Konflikt w Europie Wschodniej napędza destrukcję waluty. Obecnie oceniam inflację w Rosji na poziomie 69,4 proc. w skali roku - napisał na Twitterze Steve Hanke, ceniony amerykański ekonomista z John Hopkins University.
"Rosyjski bank Tinkoff zaczął oferować właśnie dolara po 171 rubli. Przed ogłoszeniem ostatnich sankcji nałożonych przez Zachód na rosyjski bank centralny cena jednego dolara wynosiła 83 ruble. Rynek walutowy formalnie otwiera się jutro. To jest brutalne" - napisał w niedzielę na Twitterze Paul Sonne, dziennikarz "The Washington Post".
Bank Centralny Rosji podniósł też stopy procentowe - i to nie o dziesiąte części procenta, ale ponad dwukrotnie, główna wzrosła z 9,5 na 20 proc.