W ostatnich dniach najważniejszym tematem jest wojna w Ukrainie i to, w jaki sposób każdy z nas, także branża reklamowa, może zaangażować się w pomoc, a Wojciech Borowski - jako emigrant - jak mało kto może utożsamiać się z przyjeżdżającymi do Polski Ukraińcami.
Historia gościa Marty Macke jest ciekawa nie tylko dlatego, że w odróżnieniu do poprzednich rozmówców, wszedł w świat polskiej branży reklamowej jako - jak sam się nazywa - Hybryda, czyli Polak wychowany za granicą bez kontaktów i relacji lokalnych, które (co podkreślają wielokrotnie goście "Reklamiary") często determinowały rozpoczęcie kariery w reklamie, ale jako emigrant.
- W 1981 roku moja rodzina wyemigrowała do Stanów. Wręcz byliśmy w jednym z ostatnich samolotów, który wyleciał z Polski przed wybuchem stanu wojennego. I też wylądowaliśmy w obcym dla nas zupełnie miejscu i spotkaliśmy się z niesamowitą życzliwością normalnych ludzi, którzy byli tam na miejscu. Do tej pory pamiętam mojego słynnego Uncle Lio, oczywiście osobę w żaden sposób z nami niezwiązaną rodzinnie, który pomógł nam znaleźć dom, pomógł moim rodzicom znaleźć prace, który nam pomógł pójść do z do szkół. Miałem wtedy 8 lat, nie znałem ani słowa po angielsku - wspomina Borowski. - Więc wiem osobiście jak bardzo ważna jest przyzwoitość ludzka w takiej sytuacji - dodaje .
Marta Macke zwróciła uwagę na ogromną siłę i zasięg działania ludzi związanych z reklamą: - Widzimy na Facebooku, Instagramie, LinkedInie, jak bardzo aktywna jest cała branża reklamowa. To jest siła również branży i właśnie social mediów, ale co branża reklamowa może zrobić żeby, używając języka marketingowego ten wielki zryw dobrej woli i działania nie był kampanią taktyczną a long-term'em zasługującym na GrandPrix EFFIE?
Borowski potwierdza: - Są rzeczy ważniejsze od reklamy. Ale, żeby móc się dzielić, pomagać, wspierać, to musimy mieć czym. Żeby mieć to coś, trzeba wypracować. Więc tak jak podczas pandemii było strasznie ważnie, żeby nie dać się zwariować i nie pozwolić, żeby nam się rozsypały nasze firmy, żebyśmy nie mogli płacić ludziom pensji, bo było takie zagrożenie - to teraz zastanawiamy się jak np. wykorzystać naszą infrastrukturę, biuro, back office, ludzi od administracji, żeby koordynować zbiórki itd. Staramy się każdorazowo zastanowić, jaki możemy wykonać kolejny ruch, żeby - jak to się mówi w naszej branży - była to wartość dodana, ale mając świadomość, że mamy swoje ograniczenia i mając świadomość, że musimy wspierać naszych klientów, musimy wspierać naszych ludzi.
W rozmowie Wojciech Borowski opowiadał również o tym jak doświadczenie, edukacja zdobyta w Ameryce oraz sport pomogły mu w karierze.
- Dla mnie bardzo ważne jest słowo perseverance (wytrwałość), w Stanach to jest jakby etos. Nazywam to "dziobaniem", dziobiesz, dziobiesz, aż wydziobiesz. I zawsze wiedziałem, że jesteśmy w stanie od bardzo skromnych i trudnych początków przejść całą drogę, gdzie ja skończyłem szkołę, byłem stypendystą sportowym, co dało mi wiarę, że warto "dziobać", robić swoje, do przodu iść. Druga sprawa, to etos pracy, amerykański etos pracy i szacunek do pracy i wszystkich ludzi, którzy pracują, bez względu na ich pozycję w organizacji - mówi Borowski. - A jako sportowiec, umiejętność przegrywania. A w naszej branży to nie jest tak, że ciągle wygrywamy, wręcz bardzo często przegrywamy. Więc ważne jest podniesienie się po porażce, wyjście na przysłowiowy kort i rywalizacja od nowa.
Borowski zaczął swoją karierę w branży reklamowej w 1996 roku, kiedy rzucił plany związane z zawodem bankiera inwestycyjnego i przyjechał do Polski.
- Byłem na interview na Wall Street, w Londynie. Jakoś mi się to towarzystwo nie podobało - wspomina. - I przyjechałem do Polski. To był niesamowity czas budowania. I pomyślałem sobie, że przyjadę do mojej ojczyzny, poznam ją, może dołożę swoją cegiełkę do odbudowywania tego państwa. I to co mi się ogromnie podobało u Polaków to było to, że "my pokażemy", że umiemy, że będziemy jeździć za 5 lat do Londynu, czy Nowego Jorku i zobaczą, że jesteśmy równi przy tym stole. I chciałem w tym uczestniczyć po prostu.
Zapraszamy do obejrzenia całego odcinka