Obserwuj INNPoland.pl w Wiadomościach Google
Eksport wszystkich produktów Samsunga, od czipów po smartfony i elektronikę konsumencką, do Rosji został wstrzymany – wskazał anonimowy informator agencji Bloomberg.
W oficjalnym oświadczeniu dla agencji koreański gigant poinformował jedynie, że "aktywnie monitoruje skomplikowaną sytuację" w Ukrainie. Firma skupia się na zapewnieniu bezpieczeństwa pracownikom Samsunga i ich rodzinom.
Koncern wpłaciła 5 mln dolarów na cele humanitarne, przekazała też na ten cel elektronikę wartą 1 mln dolarów. Wcześniej Mykhailo Fedorov, wicepremier Ukrainy oraz minister ds. transformacji cyfrowej kraju, prosił, by spółka nie pozostawała obojętna.
Bloomberg przypomniał, że Samsung jest czołowym sprzedawcą smartfonów w Rosji z ponad 30-procentowym udziałem w rynku. Przychody ze sprzedaży telefonów w tym kraju to ok. 4 proc. globalnej sprzedaży spółki. W rosyjskim mieście Kaługa działa też fabryka telewizorów firmy.
Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, nie wszystkie firmy decydują się na wycofanie z Rosji.
Koncern Coca-Cola już kilka dni temu poinformował, że z powodu wojny zawiesza swoją działalność w Ukrainie. Przedstawiciele firmy dodali, że bezpieczeństwo pracowników jest dla nich kwestią priorytetową. Ale - jak się okazuje - jeszcze większym priorytetem są dla firmy zyski. I z tego powodu nie zamierza pójść w ślady setek innych zachodnich firm.
Zamiast tego, rzecznik Coca-Coli potwierdził w rozmowie z rosyjską agencją TASS, że koncern nie ma w planach wycofania się z Rosji. Nie dość, że nie zaprzestanie produkcji i sprzedaży w kraju, to jeszcze szykuje się na utrudnienia związane z sankcjami.
Coca-Cola HBC (notowana na londyńskiej giełdzie) poinformowała kilka dni temu, że ma plany awaryjne, aby poradzić sobie z eskalującym kryzysem rosyjsko-ukraińskim. Ma te plany, bo odnotowała wzrost rocznych zysków, częściowo dzięki dużemu rosyjskiemu biznesowi i nie zamierza się wycofywać z Rosji. Firma ogłosiła, że rozważa gromadzenie składników w celu ograniczenia wszelkich zakłóceń z dostawami w Rosji.
- Mamy nieprzewidziane sytuacje na wszystkie scenariusze, w tym alternatywne źródła zaopatrzenia, abyśmy mogli szybko reagować na wszystko, co się wydarzy – powiedział Reuterowi dyrektor naczelny firmy Zoran Bogdanovic.
Dodał, że Coca-Cola HBC, która działa w 29 krajach europejskich i afrykańskich uważa Rosję i Nigerię jako swoje dwa największe rynki. A także, że wyciągnęła wnioski ze swoich doświadczeń podczas konfliktu rosyjsko-ukraińskiego w 2014 roku. Słowem - wojna czy nie wojna, napój musi się sprzedawać.