Prezes PKN Orlen Daniel Obajtek zapowiedział obniżki cen na stacjach paliw koncernu. Mają one dotyczyć zarówno oleju napędowego, jak i benzyny. Spadki wyniosą odpowiednio34 gr/l i 20 gr/l. Internauci wskazują zaś na problemy w porównaniach Obajtka z Czechami i Litwą.
Obniżamy ceny na stacjach! ON o 34 gr/l, do średniego poziomu 7,55 zł, a benzynę o 20 gr/l do średniego poziomu 6,79 zł – wskazał szef Orlenu Daniel Obajtek we wpisach na Facebooku i Twitterze.
Jak zaznaczył, celem firmy jest to, by Polacy tankowali "najtańsze paliwa w Europie". Dodał też, że w przeliczeniu Czesi płacą za litr benzyny 7,54 zł, a Litwini – 8,81 zł.
Po wpisie Daniela Obajtka internet szybko wybuchł falą komentarzy. Jak można się domyślać – mało przychylnych.
"Co mnie interesują Czechy jak w Polsce nie stać mnie na zatankowanie samochodu. Człowieku, cena baryłki ropy kosztuje 104 dol., a u nas ceny powyżej 7-8 zł za litr, cholerny oszuście" – wskazuje jedne z internautów.
Inni wskazują, że porównywanie się z Czechami nie ma sensu, jeśli nie bierze się pod uwagę różnicy w średnich pensjach obywateli dwóch krajów.
"Czeski Urząd Statystyczny w raporcie za trzeci kwartał 2019 roku wykazał, że średnie zarobki brutto w sektorze przedsiębiorstw produkcyjnych wyniosły 31 500 koron, czyli 5250 zł. Porównując według raportów GUS średnia pensja w Polsce wyniosła 4580 zł" – cytuje kolejny uczestnik dyskusji.
"Cena baryłki spadła do poziomu porównywalnego do ceny z 24 lutego, dolar również wraca do normy. Więc czekamy na ceny ON w wysokości maksymalnie 6 zł" – wskazał ktoś inny.
Kolejnym argumentem jest fakt, że Czesi nie znieśli przecież ani 23-proc. VAT na paliwo (w Polsce obecnie 8 proc.), ani nie obniżyli akcyzy.
Małe stacje "tankują" na Lotosie
Jak pisaliśmy w INNPoland, przez wzrost cen na rynku paliw zaczyna już nawet dochodzić do absurdów.
W ciągu dwóch tygodni cena litra ON w hurcie wzrosła o blisko 3 zł (tylko na początku tego tygodnia o ponad złotówkę). Nieco wolniej drożała benzyna, ale i tak jej ceny przekroczyły historyczne rekordy.
W środę 9 marca cena litra oleju napędowego w hurcie przekroczyła poziom 8,30 zł za litr. 11 marca, po dwóch dniach obniżek, metr sześcienny oleju napędowego w hurcie kosztował zaś około 7,70 zł za litr.
Można to tłumaczyć albo wyprzedawaniem starych zapasów, albo – co bardziej prawdopodobne – polityką rabatową. Obniżki, na jakie mogą liczyć poszczególni klienci hurtowni, to oczywiście tajemnica.
Właściciele mniejszych stacji twierdzą jednak, że stacje z logo państwowych koncernów kupują paliwa taniej. "Gdy cena paliwa w hurcie robi się znacząco wyższa od ceny "przy ulicy", mniejsi sprzedawcy paliw ratują się... tankując hurtowe ilości paliw do furgonów" – podaje portal AutoSwiat.pl.
Cała sytuacja może mieć również związek z obowiązującymi na Orlenie limitami tankowania. Obowiązują one już od 2 tygodni, co jest tłumaczone wzmożonym popytem wywołanym przez wojnę w Ukrainie.
Zdaniem części ekspertów, popyt ten powinien jednak już się sam ustabilizować – mało kto ma możliwość przechowywania dużej ilości paliwa "na gorsze czasy", a ruch na drogach nie jest specjalnie wzmożony.