Polskie budownictwo jest w opłakanym stanie. Ceny materiałów rosną w oczach, a na budowach brakuje rąk do pracy. Zdaniem przedstawicieli branży budowlanej problemy są tak znaczne, że wymagana jest interwencja rządu. Inaczej budowy staną, a firmy zaczną upadać.
Wojna w Ukrainie i przerwane łańcuchy dostaw mogą być gwoździem do trumny polskiego budownictwa. Jeszcze przed atakiem Rosji ceny materiałów budowlanych były średnio o 27 proc. wyższe. Teraz jest tylko gorzej, a kontrakty stoją pod znakiem zapytania – pisze Money.pl.
Serwis przytacza przypadek Katarzyny i Krzysztofa. W 2021 r. kupili działkę, ale firma z którą negocjowali kontrakt na budowę nieruchomości podniosła cenę o 50 tys. zł. Oznacza to, że parze może nie starczyć pieniędzy na sfinansowanie umowy z zaciągniętego kredytu.
Właściciele firm budowlanych wskazuje też, że oprócz drogich materiałów i paliwa po prostu nie mają rąk do pracy. Ukraińcy w dużej mierze rezygnują z pracy i wracają do kraju, by walczyć z najeźdźcą. Wyjechać tak mogło nawet 30 tys. osób.
Barbara Dzieciuchowicz, prezes Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Drogownictwa, przekonuje, że kolejne problemu mogą opóźnić terminy realizacji obecnych umów. Budowy mogą nawet stanąć.
– Firmy za wszelką cenę chcą utrzymać kontrakt, ale państwo musi im w tym pomóc, zwłaszcza że z powodu wzrostu cen materiałów, wiele firm może utracić płynność – ostrzega ekspertka.
Przedstawiciele branży zwracają się z prośbą o pomoc do polityków. Ich pomysłem jest specustawa budowlana.
- Proponujemy, aby objęła ona cały rynek – czyli wszystkich zamawiających. Chcemy, aby w związku z wojną w Ukrainie i reperkusjami dla polskiego rynku uznano to za tzw. siłę wyższą, co ułatwiłoby rozmowy pomiędzy wykonawcami i zamawiającymi – zapowiada Dzieciuchowicz.
Nowe prawo miałoby objąć nie tylko aktualnie realizowane kontrakty, ale także te podpisane przed wybuchem konfliktu. Do tego branża budowlana chce też całkowitego anulowania kar za nieterminowość, które zostały jedynie zawieszone na czas pandemii.
– Waloryzacja kontraktów jest niezbędna. W sytuacji, gdy mamy do czynienia ze wzrostami cen materiałów na poziomie kilkudziesięciu procent – nikt z wykonawców nie zdecyduje się na złożenie oferty na kompleksową realizację inwestycji. Dochodzą do tego problemy z dostępnością niektórych materiałów budowlanych, w magazynach zaczyna brakować np. stali. W efekcie grozi nam blokada systemu zamówień publicznych – twierdzi Jakub Kus, wiceprzewodniczący Związku Zawodowego Budowlani.
Już teraz firmy wiedzą, że wiele kontraktów zakończy się stratą, a nie zyskiem. Eksperci ostrzegają, że może to zachwiać polską gospodarką.
– Jeżeli inwestorzy publiczni będą bagatelizować problem to sektor budownictwa, który wypracowuje ok. 13-14 proc. PKB i zatrudnia ponad 1,3 mln pracowników, może zatrząść się w posadach i żadna ze strategicznych inwestycji nie zostanie skończona na czas – podsumowuje dr Damian Kaźmierczak, główny ekonomista w Polskim Związku Pracodawców Budownictwa.
Ceny mieszkań zdrożały o kilkanaście procent
Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, nowe mieszkania zdrożały w IV kwartale 2021 r. o 17 proc. rdr. Na rynku wtórnym jest nieco taniej, choć i tu ceny wzrosły o 13 proc.
Jak wynika z opublikowanego niedawno raportu NBP, średnie ceny transakcyjne metra kwadratowego na rynku pierwotnym w sześciu dużych miastach (Gdańsk, Gdynia, Kraków, Łódź, Poznań i Wrocław) wzrosły o 6,1 proc. kwartał do kwartału i o 17 proc. rok do roku.
W Warszawie wzrost wyniósł odpowiednio: 5,8 i 13,6 proc. Najbardziej w ujęciu rocznym zdrożały nowe mieszkania w Gdyni - o 34,9 proc.
Z informacji wynika, że ceny rosły też na rynku wtórnym. Średnie stawki transakcyjne w sześciu dużych miastach zwiększyły się 13,1 proc. rok do roku, natomiast w Warszawie o 5,8 proc. W Krakowie wzrost cen sięgnął 20,5 proc. w ujęciu rocznym.
Jak podaje Narodowy Bank Polski, w IV kw. 2021 r. oddano do użytkowania historycznie wysoką liczbę mieszkań (70,4 tys.), tj. 7,2 proc. więcej niż w IV kw. 2020 r. Oddawano głównie mieszkania na sprzedaż i wynajem (60,4 proc.) oraz indywidualne (37,6 proc.), przy czym liczba oddanych mieszkań indywidualnych wzrosła r/r w 2021 r., a deweloperskich spadła.
Zmniejszył się udział liczby oddawanych mieszkań w powiatach grodzkich wśród ogółu mieszkań oddawanych (z 48 proc. w 2020 r. do 43 proc. w 2021 r.), co oznacza przeniesienie budownictwa poza duże miasta.