Przedsiębiorcy twierdzą, że przy naliczeniu składki zdrowotnej nadal nie uwzględnia się różnic remanentowych. Przez to płacą gigantyczne kwoty składek zdrowotnych. – To lichwa podatkowa – mówiła posłanka PO Marta Wcisło.
Posłanka Platformy Obywatelskiej podniosła temat obecnie funkcjonujących przepisów dotyczących naliczania składki zdrowotnej. Jej zdaniem nie uwzględniają one różnic inwentaryzacyjnych.
Przedsiębiorcy skarżą się na "lichwę podatkową"
Kwestia naliczania składki zdrowotnej mrozi krew przedsiębiorców od początku roku. "Zapłacę wysoką składkę zdrowotną, jeśli sprzedam towary, które zostały mi na koniec 2021 roku. Przy obliczaniu dochodu w celu wyznaczenia wysokości składki zdrowotnej ustawodawca po prostu nie uwzględnił różnic remanentowych. Potraktował towar, który został przedsiębiorcy na koniec 2021 roku jako dochód. Efekt to zabranie od 4,9 do 9 proc. wartości tego magazynu" – pisał przedsiębiorca z Pomorza w liście do redakcji INNPoland.pl.
W naszym artykule pisaliśmy o tym, że tryb naliczania składki zdrowotnej miał się zmienić. Rząd zapewniał o tym, że przygotowano przepisy, na mocy których różnice remanentowe zostaną uwzględnione.
5 kwietnia ustawa została podpisana przez prezydenta Andrzeja Dudę. – Wprowadzenie tej poprawki to spełnienie postulatu przedsiębiorców. Zasada powinna obowiązywać od samego początku. Niedopuszczalne jest by przedsiębiorcy płacili składkę zdrowotną od przychodu ze sprzedaży bez uwzględniania poniesionego kosztu. Przepisy doprecyzowano przy nowelizacji KSH dlatego, żeby bez zbędnej zwłoki uwzględnić ten postulat przedsiębiorców – mówił wiceminister finansów Artur Soboń, cytowany w komunikacie Ministerstwa Finansów.
Przedsiębiorcy przed widmem bankructwa
— Ta ustawa, która w swoim założeniu miała być składką zdrowotną od dochodu jest de facto podatkiem obrotowym. Ten przedsiębiorca, który do niedawna płacił składkę zdrowotną 382 zł i ZUS w wysokości 1600 zł dziś za marzec ma do zapłacenia 16 tys. zł. Jego wspólniczka również musi zapłacić 16 tys. zł. To razem daje ponad 30 tys. zł — tłumaczyła posłanka PO cytowana przez Onet. — To jest lichwa podatkowa na niespotykaną skalę. Nigdzie na świecie tak nie ma — podkreślała Marta Wcisło.
Wraz z posłanką wypowiadał się Jarosław Kaczorowski, który od ponad 30 lat prowadzi firmę motoryzacyjną. Jego główna działalność skupia się na handlu motocyklami.
Przedsiębiorca zaznaczył, że nigdy nie spóźnił się z zapłaceniem składki na ZUS. W marcu jednak nie był w stanie zapłacić ponad 30 tys. zł, więc zapłacił jedynie kwotę podstawową w wysokości 1,6 tys. zł. "Jeżeli w kwietniu będzie podobnie, to jego firma będzie musiała zakończyć działalność" – czytamy.
Jestem redaktorem prowadzącym INNPoland.pl. Pracowałem m.in. dla Vice, newonce, naTemat i Next.gazeta.pl. W INN piszę swoje "rakoszyzmy". Prywatnie tworzę własne "Walden" w nadwarciańskim zaciszu. Poza tym co jakiś czas studiuję coś nowego.