Sankcje na Rosję i Białoruś mogą okazać się szansą dla Polski. Eksperci wskazują, że zagraniczne firmy mogą zacząć importować polskie produkty i surowce nawet z kilkudziesięciu grup. Koncerny mogą się też decydować na więcej inwestycji w naszym kraju – prognozuje Credit Agricole.
Zachodnie sankcje na Rosję i Białoruś, reorganizacja sieci eksportu, wychodzenie firm z Rosji i przenoszenie fabryk z kraju agresora – to wszystko może się przyczynić do wzrostu eksportu Polski i większej liczby zagranicznych inwestycji w naszym kraju.
"W przypadku 47 grup produktowych, odpowiadających za 32 proc. importu produktów z Rosji, Białorusi i Ukrainy do UE, Polska posiada przewagi konkurencyjne" – piszą cytowani przez PAP eksperci ekonomiczni Credit Agricole.
Kateogrie te obecnie stanowią 7,5 proc. całego eksportu z Polski. Oznacza to duży potencjał wzrostu, bo wiele firm może zdecydować się na zmianę dostawców na firmy znad Wisły.
Gdzie możemy liczyć na lepsza sytuację. Eksperci wymieniają tu m.in.:
drewno i artykuły z drewna;
węgiel drzewny;
aluminium i artykuły z aluminium;
maszyny i urządzenia elektryczne oraz ich części;
rejestratory i odtwarzacze dźwięku;
nawozy;
miedź i artykuły z miedzi;
kauczuk i artykuły z kauczuku;
artykuły z żeliwa lub stali.
Wyżej wyżej wymienione odpowiadają za 22 proc. wartości importu produktów z Rosji, Białorusi lub Ukrainy do Unii Europejskiej. Wszystkie te nisze były dotychczas zapełnione przez firmy ze Wschodu, ale wiele zachodnich spółek zostało odciętych od dostaw bądź samodzielnie zerwało kontrakty.
Co więcej, specjaliści Credit Agricole przekonują, że w Polsce mogą się też zacząć fala inwestycji zagranicznych. Wojna wywołała bowiem nie tylko zmiany w logistyce, ale też zmieniła podejście firm.
"Część globalnych przedsiębiorstw wycofała się z Rosji. Z taką decyzją powiązane będzie również przenoszenie zakładów produkcyjnych zlokalizowanych dotychczas w Rosji, które obsługiwały zamówienia z innych krajów, w szczególności w ramach przetwórstwa przemysłowego. (...) Uważamy, że z uwagi na dogodne położenie geograficzne, wysoki poziom kapitału ludzkiego, relatywnie niskie koszty pracy, część inwestycji zlokalizowanych dotychczas w Rosji może zostać przeniesiona do Polski" – napisano.
Na tej podstawie bank prognozuje, że wskaźnik rodzimego eksportu przyśpieszy – z 6,6 proc. w 2022 r. do 7,6 proc. w 2023 r. Dzięki temu wzorowanie też PKB – z 3,5 proc. w bieżącym roku do 4,3 proc. w 2023 r.
Kraje szukają żywności w Polsce
Na początku marca informowaliśmy w INNPoland o wprowadzonym przez ukraińskie władze zakazieeksportu żyta, jęczmienia, gryki, prosa, cukru, soli i mięsa. Będzie on obowiązywał do końca roku, co oznacza, że żywności trzeba szukać gdzie indzej.
– Zniknięcie z rynku ukraińskich dostawców spowodowało ogromny wzrost zainteresowania polskimi produktami. W efekcie wielu producentów nastawia się dzisiaj na eksport, a nie dostawy krajowe, co może być za chwilę powodem problemów z zaopatrzeniem sklepów w podstawowe produkty – ostrzegała w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Renata Juszkiewicz, prezes Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji zrzeszającej największe sieci.
Juszkiewicz wskazuje na problemy ze zbożem. Węgry wprowadziły już ograniczenia w eksporcie towarów zbożowych. "Rzeczpospolita" podaje, że niektóre firmy wykorzystują jednak zamieszanie wojenne, by dotrzeć na zachodnie rynki.
– Spodziewamy się znacznego przyspieszenia eksportu polskiej pszenicy i kukurydzy. Dostawy ziarna między innymi z Polski do krajów Afryki i innych będą zastępować zboże ukraińskie, którego eksport drogą morską został całkowicie wstrzymany – podkreślał Krzysztof Gwiazda, prezes Polskiego Związku Pracodawców Przemysłu Zbożowo-Młynarskiego.