Eksperci rynku nieruchomości sugerują możliwość powrotu do indeksacji cen mieszkań. Wiele osób już nie pamięta na czym to polega: kupujesz mieszkanie za cenę np. 400 tys. zł, ale przy odbiorze deweloper żąda kolejnych 100 tysięcy, bo wzrosły mu koszty budowy. Czy takie rozwiązanie jest dziś możliwe?
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Istnieje ryzyko, że cena za jaką deweloper sprzeda dziś mieszkanie, które do użytku odda za rok czy dwa może dla niego oznaczać stratę. Dwucyfrowa inflacja podnosi ceny materiałów budowlanych i koszty robocizny. W przypadku inwestycji deweloperskich trwających może to oznaczać konieczność powrotu do indeksacji cen mieszkań - sugerują eksperci branży nieruchomości.
Na finalną cenę nieruchomości, którą płaci nabywca, składa się wiele czynników min. ceny materiałów budowlanych, surowców, a także koszty wykonawstwa. Średni czas budowy inwestycji to ok. 2 lata, a cenę wykonania robót deweloper ustala z generalnym wykonawcą na początku budowy. Zawierane pomiędzy nimi umowy oparte są zazwyczaj na sztywnym wynagrodzeniu i nie zawierają klauzul waloryzacyjnych.
– Rosyjska agresja diametralnie zmieniła sytuację gospodarczą na całym świecie. W kolejnych miesiącach również możemy spodziewać się dalszych podwyżek stóp procentowych, bo inflacja jest wciąż bardzo wysoka. Ta sytuacja bezpośrednio przekłada się na rynek nieruchomości i może skłaniać deweloperów do rozważenia wprowadzenia indeksacji cen mieszkań, rozwiązania, które ostatnio stosowane było ponad 20 lat temu – zauważa Maciej Dymkowski, prezes zarządzający serwisem tabelaofert.pl
– Podnoszenie końcowej ceny mieszkania lub domu, ze względu na wskaźnik inflacji, to zjawisko, z którym mieliśmy już do czynienia w przeszłości. Może ono wzbudzać kontrowersje po stronie kupujących, ale największe ryzyko i tak ponosi w tej sytuacji deweloper. Z dostępnością niektórych materiałów budowlanych już jest trudniej, a ceny niektórych poszły w górę, aż o 30 proc. Ponadto, nagły odpływ ukraińskich pracowników, znacząco podniósł koszty wykonawstwa. Jeśli deweloperzy zdecydują się na indeksowanie cen, to z pewnością nie z chęci zysku, a z racji niepewnej sytuacji na rynku i zabezpieczenia się w celu nieponoszenia dodatkowych kosztów - mówi z kolei Katarzyna Tworska, dyrektor zarządzająca redNet 24, firmy specjalizującej się w sprzedaży mieszkań deweloperskich.
Zarówno w obecnej ustawie deweloperskiej, jak i w nowej, która wchodzi w życie 1 lipca, nie ma przepisów, które zabraniałyby podnoszenia czy waloryzacji ceny mieszkania. Mowa jest tylko o rubryce w prospekcie „Dopuszczenie waloryzacji ceny oraz określenie zasad waloryzacji”.
Ale czy to realne rozwiązanie?
Duża część klientów kupuje mieszkania, posiłkując się kredytem hipotecznym, udzielanym na określoną kwotę, a indeksacja cen nie daje takiej możliwości? Jak zatem banki obliczałyby zdolność kredytową i czy byłyby skłonne na takie rozwiązania?
– Wprowadzenie indeksacji cen mieszkań przez dewelopera, powinno odbywać się w warunkach jak najbardziej transparentnych. Możliwe wzrosty cen powinny opierać się na jasnych zapisach, dających możliwość oceny ryzyka zdarzeń po każdej ze stron. Mechanizm zawierania umów deweloperskich powinien być jak najbardziej otwarty i nadzorowany przez odpowiedni urząd np. UOKiK, który byłby uprawniony do rzetelnej oceny takich transakcji - ocenia dr Artur Bartoszewicz, ekonomista Szkoły Głównej Handlowej.
Dodaje, że jeśli chodzi o udzielanie kredytów hipotecznych na umowę deweloperską, objętą indeksacją ceny, to bank przyjmowałyby nie tyle cenę nominalną mieszkania, ile prawdopodobnie zwaloryzowaną najwyższą kwotę, co spowodowałoby obniżenie zdolności kredytowej klienta.
- Banki również muszą ocenić swoje ryzyko finansowe, ponieważ klient ma prawo do odstąpienia od umowy z deweloperem. Rozwiązaniem może być objęcie takich umów dodatkowym ubezpieczeniem – powstaje pytane tylko czy firmy ubezpieczeniowe chciałyby zdecydować się na taki krok? – zwraca uwagę Bartoszewicz.